Po miesiącach ograniczeń i lockdownów firmy powoli wracają do normalności. Za to sądy zajmują się kolejnymi sporami o pomoc z pierwszej fali pandemii. Jeden z najnowszych dotyczy odmowy przyznania ulgi w spłacie podatku od nieruchomości.
Zamknięcie galerii
Chodziło o centrum handlowe. Z wnioskiem o umorzenie podatku od nieruchomości od 1 marca 2020 r. do zakończenia ograniczeń w działalności w obiektach handlowych powyżej 2000 mkw. w związku z pandemią i tzw. pakietem wsparcia przedsiębiorców spółka wystąpiła już 24 marca 2020 r. Podkreśliła, że większość najemców przestała regulować czynsz i inne opłaty. Straty z rynku najmu w centrach handlowych są nieuniknione i spółka nie ma na podatek od nieruchomości.
Prezydent miasta odmówił wszczęcia postępowania. Podkreślił, że zgodnie z art. 67a § 1 ordynacji podatkowej może umorzyć wyłącznie zaległość podatkową. Wnioski o umorzenie podatku złożone przed upływem terminu płatności nie mogą być rozpatrzone. Potem umorzył jeszcze postępowanie w sprawie samej zaległości. Zauważył, że firma dobrowolnie zapłaciła prawie 200 tys. zł, więc jego zdaniem postępowanie stało się bezprzedmiotowe. W listopadzie 2020 r. Samorządowe Kolegium Odwoławcze uchyliło zaskarżoną decyzję, ale sprawę umorzyło.
Spółka zaskarżyła decyzję. Jej zdaniem w sprawie zachodziły przesłanki udzielenia ulgi podatkowej. Wniosek o umorzenie zaległości dotyczył marca i kwietnia 2020 r. Postępowanie w sprawie umorzenia zostało wszczęte, tylko nie skończyło się przed terminem zapłaty kolejnych rat podatku od nieruchomości za maj i kolejne miesiące. Spółka podkreśliła, że dostała upomnienia o zaległościach z zagrożeniem wszczęcia egzekucji. Nie występowała o umorzenie dalszych rat podatku i kolejne zapłaciła w terminie.
Spółka kwestionowała też postępowanie lokalnego fiskusa w sprawie rozliczenia podatku i procedowania samego wniosku. Tłumaczyła, że dokonując każdej wpłaty, wyraźnie wskazywała, za jaką należność podatkową płaci. Tymczasem fiskus zarachował je niezgodnie ze wskazaniem w tytułach przelewu, a w dodatku zaliczył je na zaległość podatkową, o której umorzenie wystąpiła. W ocenie spółki fiskus mógł dowolnie przedłużać postępowanie o umorzenie zaległości po to, by w momencie zapłaty przez podatnika kolejnych rat podatku zaliczyć je na zaległość.
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gdańsku uchylił zaskarżoną decyzję, a decyzję prezydenta unieważnił. Jak tłumaczył w pisemnym uzasadnieniu sędzia Sławomir Kozik, organ podatkowy nie jest uprawniony do wydania decyzji o umorzeniu postępowania jako bezprzedmiotowego, gdy zostało wydane postanowienie o odmowie jego wszczęcia.
Nie wszystko stracone
Co prawda potwierdziło się, że wniosek o umorzenie był przedwczesny. WSA zgodził się, że ocena istnienia zaległości musi odnosić się do stanu w dacie zgłoszenia wniosku o jej umorzenie.
Sąd wyjaśnił jednak, że zakończenie sporu nie wyklucza ponownego złożenia wniosku o umorzenie istniejącej zaległości podatkowej, w którym strona będzie mogła wyczerpująco wykazać swoją sytuację finansową. Każda bowiem zmiana okoliczności, w szczególności sytuacji majątkowej, może być zawsze podstawą do ponownego wystąpienia z wnioskiem o umorzenie zaległości lub o rozłożenie należności na raty.
Wyrok nie jest prawomocny.
Sygnatura akt: I SA/Gd 56/21
Opinia dla „Rzeczpospolitej"
Dariusz Malinowski, doradca podatkowy, partner w KPMG
Pandemia koronawirusa, z którą Polska i świat zmagają się od ponad roku, to zdarzenie bez precedensu. I dobrze, że polski rząd sięgnął po nadzwyczajne środki w walce z jej skutkami. Niestety, tarcze finansowe i pomoc zaoferowana firmom poszkodowanym przez pandemię i związane z nią lockdowny pozostawiały wiele do życzenia. Chodzi nie tylko o brak prostych zasad czy niejasne warunki wsparcia, ale o podejście do biznesu. Komentowana sprawa potwierdza obawy, które pojawiały się od początku, że przedsiębiorcom będzie trudno uzyskać ulgę w spłacie danin czy składek. Praktyka pokazuje bowiem, że od lat urzędnicy niechętnie zgadzają się zwłaszcza na umorzenie należności. Tymczasem ulga w spłacie należności budżetowych w pandemii, gdy firmy starają się przetrwać na rynku, powinna być swoistym automatem, a nie walką z wiatrakami.