Do końca lutego 2021 r. małe i średnie przedsiębiorstwa mogły ubiegać się o wsparcie z tarczy finansowej 2.0 Polskiego Funduszu Rozwoju (PFR). Pomoc kierowana była do przedsiębiorców z wybranych branż, które musiały ograniczyć lub zawiesić działalność w związku z pandemią.
Niestety, wielu z nich odbiło się od tarczy jak od ściany, kolejna grupa to przedsiębiorcy z branż pokiereszowanych przez Covid-19, zajmujący się jednocześnie deweloperką.
Suche liczby
Jak przypomina Marcin Bazylczuk, radca prawny, doradca podatkowy, wspólnik w KB Legal & Tax s.c., zgodnie z postanowieniami regulaminu PFR jednym z warunków przyznania wsparcia jest spadek przychodów za wybrane okresy na poziomie większym lub równym 30 proc. W regulaminie zostało zdefiniowane pojęcie przychodów.
Czytaj także: Firma, która korzysta z tarczy antykryzysowej, musi się liczyć z kontrolą
– Problemem są jednak zaliczki, różnie traktowane na gruncie VAT i przepisów o podatkach dochodowych. I tak, przychód podatnika ustalony na podstawie deklaracji JPK_V7M może być sztucznie zawyżany o zaliczki, które nie stanowią jeszcze jego przychodu na gruncie ustaw dochodowych, a są prezentowane dla potrzeb podatku VAT – tłumaczy Marcin Bazylczuk.
Sprawę dodatkowo komplikuje sposób weryfikacji wniosków o pomoc.
– Wnioski o dofinansowanie z tarczy 2.0 są weryfikowane na podstawie rejestrów ZUS i skarbówki. PFR nie dokonuje ich interpretacji czy szczegółowej analizy. To działa z automatu. Algorytm nie rozróżnia m.in. tego, co jest tylko zaliczką – podkreśla Michał Roszkowski, radca prawny, doradca podatkowy, partner w Accreo.
A to ma poważne konsekwencje.
– Problem dotyczy przede wszystkim przedsiębiorców, którzy działają głównie w jednej z branż najbardziej dotkniętych przez lockdown, jak np. turystyczna czy hotelarska, a jedynie pobocznie prowadzą inwestycje deweloperskie. Zaliczki od przyszłych właścicieli zgodnie z przepisami muszą być bowiem przekazywane na rachunki powiernicze. Przedsiębiorca nie może tych środków przeznaczyć na bieżącą działalność – podkreśla Marcin Bazylczuk.
Kwadratura koła
Michał Roszkowski nie ma wątpliwości, że o tym, czy firma poszkodowana przez pandemię dostanie wsparcie czy nie powinna, będzie decydować jej faktyczna kondycja finansowa.
– O odmowie nie powinno przesądzać to, jak określona kwota jest traktowana dla celów danego podatku. Należy też uwzględniać specyfikę danej branży i związanych z nią szczególnych regulacji, np. konieczność prowadzenia rachunku powierniczego przez deweloperów – zastrzega Michał Roszkowski.
Paweł Suchocki, adwokat, doradca podatkowy, menedżer w kancelarii DZP Domański, Zakrzewski, Palinka, zwraca uwagę, że kryteria uzyskania wsparcia z obu tarcz finansowych od początku wzbudzały wiele wątpliwości.
– Z powodu niejasnych zasad wielu przedsiębiorców nie miało szans na realną pomoc. Tymczasem jeśli państwo w związku z zagrożeniem pandemią odgórnie pozbawia dużą grupę firm możliwości zarabiania, to powinno zapewnić im wszystkim wsparcie – przekonuje Paweł Suchocki.
Marcin Bazylczuk dodaje, że do 31 marca trwa jeszcze procedura odwoławcza i ma nadzieję, że kwestia prezentacji przychodów, ujmowania zaliczek oraz mechanizmów weryfikacji tych danych zostaną przez PFR w porę dostrzeżone.
31 marca? to końcowy termin procedury odwoławczej dla pomocy ?z tarczy 2.0