Klient płaci za posiłek w restauracji 8 proc. VAT. Jeśli jednak weźmie do niego coś do picia, podatek za całe danie wzrośnie o 15 proc. To nowy sposób interpretowania przepisów przez ministra finansów. Chce zapobiec oszczędzaniu na podatkach przez niektórych restauratorów, ale uderza w całą branżę gastronomiczną.
Jak puby i kawiarnie oszczędzają na VAT?
– Gość kupuje kawę za 10 zł, ale 9 zł to zapłata za usługę gastronomiczną z 8-proc. VAT. Sam napój (23 proc. VAT) kosztuje złotówkę – tłumaczy Magdalena Niemier, ekspert z KPMG. – Sprzedawca oszczędza na różnicy w podatku.
– To rozwiązanie jest powszechne w gastronomii i przez lata wydawało się bezpieczne, bo izby skarbowe zgadzały się na nie w interpretacjach – mówi Kinga Baran, doradca podatkowy w kancelarii Mazars.
Co się zmieniło? W przepisach nic. Ale w optymalizacji zorientował się minister finansów. I zaczął zmieniać wcześniejsze interpretacje.
– Teraz skarbówka twierdzi, że jeśli gość kupuje napój, to całość, także posiłek, powinna być opodatkowana wyższym, 23-proc., VAT – mówi Wojciech Kotowski, doradca podatkowy w kancelarii Ożóg Tomczykowski. – I to bez względu na to, czy zamówi setkę wódki, piwo czy colę, a nawet wodę mineralną.
Wycieczka autokarowa, zamawiając 50 obiadów na jeden rachunek zapłaci 23-proc. VAT, jeśli choć jedna osoba zamówi jakikolwiek napój (poza sokiem, bo jako jedyny napój obłożony jest 8 proc. VAT).
– Zmiana podejścia ministra finansów uderzy nie tylko w tych, którzy próbowali zaoszczędzić na podatkach, ale także we wszystkich restauratorów, którzy zgodnie z przyjętą praktyką stosowali różne stawki VAT na jedzenie i napoje – mówi Kinga Baran. – Jeśli urzędy zaczną ich kontrolować, naliczą im zaległości podatkowe za pięć lat wstecz. Minister finansów naraża na sankcje całą branżę gastronomiczną.
Jak ewolucja poglądów skarbówki wpłynie na ceny w restauracjach?
– To zależy od polityki biznesowej właściciela – mówi Magdalena Niemier. – Najprościej będzie przerzucić koszt wyższego VAT na klienta, niektórzy mogą jednak nie zwiększać cen, rezygnując z części marży.
– Skutkiem zmiany stanowiska fiskusa może być to, że gość restauracji będzie teraz kupował napoje od innego podmiotu niż danie główne – dodaje Wojciech Kotowski.