Po zamknięciu granic w obronie przed pandemią koronawirusa nie tylko przerwane zostały łańcuchy dostaw i zablokowane sieci gospodarcze. W wielu firmach dodatkowo trudniej będzie rozliczać i tak skomplikowany VAT.
Światowy lockdown
– Bardzo szybko się okazało, że dla biznesu, który od lat nie zna granic, zwłaszcza w otwartej na swobodny przepływ towarów i usług Unii Europejskiej, zamknięcie granic będzie miało kolosalne konsekwencje, które nie ominą obszaru podatków – zauważa Michał Goj, doradca podatkowy w EY.
Dziś wielu podatników głowi się np., czy i jak korygować VAT, gdy od zagranicznej firmy kupili maszynę z montażem, a ten przez zamknięte granice nie doszedł do skutku.
Mirosław Siwiński, radca prawny, doradca podatkowy, partner w Advicero Nexia, uważa, że gdy dostawa z montażem w oczywisty sposób nie może nastąpić z udziałem zagranicznego kontrahenta, bo ten nie chce się narażać na kwarantannę, nie powinno mieć to wpływu na rozliczenia.
Czytaj także: Nie masz na VAT przez koronawirusa - poproś skarbówkę o ulgę
– Brak montażu oznacza bowiem niespełnienie warunków dostawy, a więc i brak podstaw do stwierdzenia obowiązku podatkowego. Gorzej, jeżeli strony umówią się na zmianę warunków dostawy, bo np. polski odbiorca znajdzie montaż na miejscu i dostawca to zaakceptuje – tłumaczy Mirosław Siwiński. Oznacza to bowiem, że obowiązek podatkowy nastąpił w momencie dostawy. – Jeśli dostawca rozliczy WDT, to nabywca będzie musiał wstecz rozliczyć WNT, co przy nierówności w rozliczaniu podatku odliczonego z tytułu tej czynności – zaskarżonej zresztą do TSUE – będzie bardzo niekorzystne dla polskiego podatnika – podkreśla ekspert.
Również w ocenie Jerzego Martini, doradcy podatkowego, wspólnika w kancelarii Martini i Wspólnicy, koronawirus może skomplikować rozliczenia polskich firm, które mają zagranicznych kontrahentów.
– Jeśli na jednej fakturze była dostawa i montaż, który ostatecznie nie doszedł do skutku, najlepiej byłoby poprosić kontrahenta o jej korektę. Problemu zasadniczo nie powinno być z podatkiem naliczonym, bo zostanie on skorygowany na bieżąco, np. za maj w deklaracji składanej do 25 czerwca. Większy problem będzie z należnym, bo trzeba go będzie rozliczyć wstecz i w konsekwencji zapłacić odsetki – mówi ekspert.
Zamknięte granice to także wyzwanie dla polskich firm doradczych i księgowych, bo wiele z nich obsługuje zagranicznych podatników, dla których polskie deklaracje czy choćby JPK są nie lada problemem.
– Samo przesyłanie dokumentów nie nastręcza w praktyce problemów, gdyż komunikacja elektroniczna działa dobrze. Istnieją narzędzia do przesyłania nawet dużych paczek danych i dokumentów źródłowych. Gorzej jest z dokumentami, które fiskus chce w oryginale, a których w postępowaniu podatkowym – nie sądowym – potwierdzić nie może nawet zawodowy pełnomocnik. W praktyce wszystkich innych niż własne pełnomocnictwo – podkreśla Mirosław Siwiński.
Dodaje, że szczególnie trudne obecnie jest np. uzyskanie zagranicznego rejestru z apostille, bo m.in. w Niemczech biura notarialne są praktycznie zamknięte.
Zwrócone zapłaty
Więcej pracy czeka też firmy, które przed pandemią poprzyjmowały zaliczki często 100-proc.
– Jeśli przed pandemią klient zapłacił za umówioną usługę i ta się nie odbyła, problem sprowadzi się tylko do konieczności zwrotu pieniędzy oraz korekty VAT, ale na bieżąco – wyjaśnia Jerzy Martini.
Trochę inaczej będzie, jeśli odbywa się to nie między firmą a konsumentem, ale dwoma podatnikami VAT.
– Wówczas jeśli była zaliczka, a do usługi czy dostawy finalnie nie doszło, konieczna się stanie korekta i u nabywcy, i u odbiorcy. Z tym że w tym przypadku zarówno podatek naliczony, jak i należny można skorygować na bieżąco, czyli bez odsetek – mówi Martini.
W ocenie Michała Goja dziś trudno do końca ocenić, jakie będą podatkowe skutki światowego lockdownu.
– W przyszłości pojawi się więcej problemów wynikłych z zerwania przez zamknięcie granic kontraktów czy braku możliwości przepływu dokumentów. Jestem przekonany, że aparat skarbowy ma świadomość, w jak trudnej i nadzwyczajnej sytuacji wywołanej nagłą pandemią znaleźli się podatnicy. Mam nadzieję, że weźmie to pod uwagę, oceniając skutki ewentualnych błędów czy niedopatrzeń powstałych w tym okresie – mówi Michał Goj.