Ulgi w podatku dochodowym w zamian za inwestycje i zatrudnienie pracowników przez określony czas – tak najkrócej można określić system zachęt w Specjalnych Strefach Ekonomicznych (SSE). Zresztą podobne reguły od 2018 r. objęły wszystkich inwestorów, niezależnie od lokalizacji. Wtedy to zaczęto propagować hasło „Cała Polska strefą inwestycji", rozszerzając uprawnienia z wydzielonych obszarów kraju na całe jego terytorium.
Jak dotrzymać słowa
Niestety, epidemia spowodowała, że na całym terytorium Polski firmy odczuwają kłopoty gospodarcze. Wiele z nich zapowiada redukcję zatrudnienia, a z inwestowaniem w czasach kryzysu może być krucho. Tymczasem firmy, które już działają w SSE, muszą dotrzymać obietnic sprzed kryzysu. Czas utrzymania miejsc pracy i środków trwałych oraz wartości niematerialnych i prawnych w przedsiębiorstwie wynosi pięć lat u dużych przedsiębiorców i trzy lata u małych i średnich. Wątpliwe, czy którykolwiek z inwestorów w czasie kryzysu tych obietnic dotrzyma.
– Firmy działające w SSE mają liczne obowiązki, a tarcza antykryzysowa się do nich nie odnosi – alarmował senator PO Adam Szejnfeld 30 marca podczas debaty nad ustawą. Jednak ostatecznie parlament nie przyjął rozwiązań łagodzących warunki przewidziane dla inwestorów strefowych.
Czytaj także: Tarcza antykryzysowa 2.0 już wspiera biznes
Jak to zmienić? Konfederacja Lewiatan w propozycjach przesłanych rządowi 21 kwietnia, dotyczących kolejnej wersji tarczy, proponuje rozwiązanie dotyczące wymaganego poziomu zatrudnienia. Ma to być, jak czytamy w piśmie Lewiatana, „odroczenie terminów na osiągnięcie poziomu zatrudnienia dla podmiotów działających w SSE o rok w stosunku do dotychczasowych terminów wynikających z decyzji lub zezwolenia".
Jak zauważa Anna Strzelecka, doradca podatkowy i partner w kancelarii Taxpoint, w kryzysie podstawowa strefowa zachęta – zwolnienie podatkowe – staje się iluzją, bo prawdopodobnie wielu ze strefowych inwestorów żadnego dochodu nie osiągnie.
– Pożądane by było zatem, aby zmodyfikować regulacje strefowe pisane w czasach przedkryzysowych – postuluje ekspertka. Jej zdaniem najważniejsze wydaje się złagodzenie warunków utrzymywania miejsc pracy i poziomu inwestycji.
Straty kryzysowe
Sprawę korzystniejszego rozliczania tegorocznych strat uregulowano już w tarczy antykryzysowej. Firmy, które poniosą straty w 2020 r., będą mogły je rozliczyć wstecznie w rozliczeniu za 2019 r. Niestety, ta możliwość nie dotyczy inwestorów strefowych. Dla nich w ogóle, także przed epidemią, nie przewidziano opcji, by rozliczać straty na działalności zwolnionej z podatku dochodowego ze względu na inwestycje w SSE.
– Być może od tego zakazu należałoby na jakiś czas odstąpić – sugeruje Anna Strzelecka.
Łukasz Karpiesiuk doradca podatkowy, partner w SSW Pragmatic Solutionss
Gdy inwestor strefowy ma kłopoty z osiągnięciem poziomu inwestycji i zatrudnienia, może złożyć wniosek o wydłużenie terminu na wykonanie swoich zobowiązań. Z dotychczasowej praktyki wiem, że na ogół nie było kłopotów z uzyskaniem takich pozwoleń, więc tym bardziej nie powinno być w obecnej nadzwyczajnej sytuacji. Niemniej, ponieważ kryzys może dotknąć wiele przedsiębiorstw ze stref ekonomicznych, należałoby ustawowo przedłużyć im wszystkim te terminy, np. o pół roku. Pamiętajmy, ze w SSE ulokowano znaczną część polskiego przemysłu, więc dla łagodzenia kryzysu warto wyjść naprzeciw kłopotom firm będących jednym z filarów polskiej gospodarki.