Stwierdził tak Europejski Trybunał Sprawiedliwości w sprawie niemieckiego nauczyciela W. Haderera, który prowadził na uniwersytecie kursy ceramiki i garncarstwa.

Umowy zawierał raz na sześć miesięcy i ponosił ryzyko ewentualnej rezygnacji uczestników kursu. Mógł wtedy nie otrzymać zapłaty.

Niemiecki urząd skarbowy uznał, że Haderer powinien płacić od dodatkowych usług VAT, gdyż kursy ceramiki i garncarstwa nie spełniają wymogów właściwych dla kursów zwyczajowo prowadzonych w szkołach i na uniwersytetach. Służą jedynie rozrywce, a to nie mieści się w pojęciu edukacji zwolnionej z VAT.

Nauczyciel był zdania, że art. 13 ust. 1 pkt i VI dyrektywy daje mu prawo do zwolnienia. Tymczasem jego odwołania nie przyniosły pożądanego skutku.

Gdy sprawa trafiła do niemieckiego sądu, ten zapytał ETS: czy nauczanie w szkole lub na uniwersytecie prowadzone przez prywatnego nauczyciela powinno być zwolnione z VAT tylko wówczas, gdy świadczy on usługi bezpośrednio uczniom lub studentom i od nich otrzymuje zapłatę, czy także wtedy, gdy odbiorcą usług jest szkoła bądź uniwersytet.

Trybunał wyjaśnił, że VI dyrektywa nie precyzuje pojęcia "edukacja". Nie może się ono jednak ograniczać do kursów kończących się egzaminami imających na celu uzyskanie kwalifikacji do wykonywania określonego zawodu. "W edukacji chodzi również o poszerzanie wiedzy i umiejętności, byleby nie miało to charakteru czysto rekreacyjnego" -stwierdził ETS.

Dodał, że kursy prowadzone przez prywatnego nauczyciela nie muszą być opłacane bezpośrednio przez uczniów, ale np. przez ich rodziców. Zdaniem ETS, jeśli nauczyciel może utracić zapłatę, gdy nie będzie chętnych na jego kurs, to znaczy, że działa na własne ryzyko, czyli ma prawo do zwolnienia z VAT (sygn. C-445/05).