Problemy pracownika muzeum zaczęły się, gdy w lipcu 2010 r. zmienił się jego dyrektor. Początkowo ich kontakty układały się poprawnie.

Dyrektor muzeum szybko jednak zmienił podejście do podwładnego. Obarczał go odpowiedzialnością za błędy nawet wtedy, gdy popełnili je inni pracownicy. Zachowywał się wobec niego napastliwie, podnosił głos, także w obecności innych osób, oraz używał pod jego adresem wulgarnych słów. Wyraźnie był do niego uprzedzony.

W wyniku takiego traktowania pracownik był roztrzęsiony i bardzo zdenerwowany, aż po niecałych dwóch miesiącach poszedł do lekarza, który ze względu na bardzo wysokie ciśnienie wystawił mu zwolnienie chorobowe, zalecając odpoczynek i brak kontaktu z pracodawcą. W grudniu 2010 r. dyrektor wręczył pracownikowi dyscyplinarkę. Wtedy złożył on pozew do sądu pracy o zadośćuczynienie za mobbing. Sądy rejonowy, a następnie okręgowy uznały prawo pracownika do 38 tys. zł rekompensaty.

Skarga kasacyjna muzeum do Sądu Najwyższego zmieniła jednak bieg tej sprawy. SN uznał bowiem, że pracownik był poniżany przez przełożonego w krótkim okresie około pięciu tygodni, co trudno uznać za długotrwałe nękanie. Poza tym nie doszło do izolowania go z grupy pracowników, co stanowi przesłankę uznania takiego działania za mobbing.

Sąd Najwyższy wskazał jednak, że w takim przypadku zatrudniony może żądać przed sądem zadośćuczynienia za naruszenie dóbr osobistych na podstawie art. 24 i 448 kodeksu cywilnego.

sygnatura akt; II PK 166/14