Przedsiębiorstwa z dużą flotą samochodową, alarmują, że zmiana przepisów o tym, kto płaci karę za przekroczenie prędkości, uderzy w nie. Dziś mandat płaci kierowca. Po zmianach kary płacić będą właściciele aut. Tak będzie, gdy wykroczenie zarejestruje fotoradar. W skali roku w dużych firmach koszty z tego tytułu mogą wynieść setki tysięcy złotych.
Zmiany przewiduje poselski projekt nowelizacji prawa o ruchu drogowym. Pracuje nad nim sejmowa Komisja Infrastruktury. Zgodnie z nim kary administracyjne, a nie mandaty mają być nakładane za przekroczenie prędkości czy przejazd na czerwonym świetle.
Inspekcja Transportu Drogowego (ITD) nałoży więc karę na właściciela pojazdu, a ten będzie musiał sam ściągać należność np. od sąsiada, któremu pożyczyli auto czy od pracownika.
Kłopoty nie tylko finansowe
– Nie można odpowiadać za czyn, którego się nie popełniło – zaznacza Piotr Litwiński, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Transportu Drogowego. – Przewoźnicy mają dokładną dokumentację i mogą wskazać, kto popełnił wykroczenie.
Ewentualne potrącenie pracownikowi z wynagrodzenia równowartości kary za wykroczenie też nie jest łatwe.
– Tu potrzebny jest komornik. Ponadto takie regulacje popsują relacje między pracodawcami a pracownikami – dodaje Piotr Litwiński.
Dlatego związek zaapelował do posłów o niezmienianie przepisów.
Na zmianach ucierpią także firmy wynajmujące auta. Dziś, gdy po kilku miesiącach przychodzi do nich korespondencja z ITD, wskazują, kto danego dnia prowadził auto i jego ściga inspekcja.
Jak ocenia Radosław Lesiak z Avis Polska, zmiana sprawi, iż firmy wynajmujące nie będą miały możliwości obciążenia faktycznego sprawcy poniesionymi kosztami.
Posłowie bronią swoich propozycji.
– Wprowadzenie kar administracyjnych sprawi, że kar nie unikną osoby chronione immunitetem – zaznacza Stanisław Żmijan, przewodniczący Komisji Infrastruktury.
Zapłacą więc posłowie, sędziowie czy prokuratorzy przyłapani przez fotoradar w prywatnym aucie.
Wbrew konstytucji
Prof. Ryszard Stefański, specjalista w sprawach wykroczeniowych, zauważa też, że dojdzie do nierównego traktowania. Kary będą zależały od tego, jakie urządzenie zarejestruje wykroczenie: czy fotoradar ITD czy radar policyjny.
Profesor dodaje, że zmianę tę może zakwestionować Trybunał Konstytucyjny.
Posłowie twierdzą, że zmiana poprawi egzekucję kar za wykroczenia zarejestrowane na fotoradarach. Stanisław Żmijan wskazuje, dziś wynosi tylko 40 proc.
Co przewiduje projekt
Wysokie kary administracyjne
Kary za przekroczenie prędkości zarejestrowane przez fotoradary będą uzależnione od wysokości przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w gospodarce narodowej.
- Za przekroczenie prędkości o 11–20 km/h kara administracyjna wyniosłaby w tym roku 113 zł. W razie jazdy z prędkością 21–30 km/h ponad dopuszczalny limit byłoby to 189 zł. Jeszcze szybsza jazda, 31–40 km/h, miałaby kosztować 340 zł. A za przekroczenie o 41–50 km/h kara administracyjna sięgnęłaby 529 zł. Jeżeli ktoś pojechałby szybciej o ponad 51 km/h, musiałby zapłacić 756 zł.
- Kara ma ulegać podwojeniu w razie naruszeń zarejestrowanych w obszarze zabudowanym. Czyli największe przekroczenie – o 51 km/h lub więcej – uszczupli konto właściciela pojazdu o 1512 zł. Kary będą wyższe o 50 proc. w razie czwartego i każdego następnego przekroczenia prędkości w danym roku.