Senatorowie zgłosili aż 263 poprawki do prawa restrukturyzacyjnego. W piątek Sejm przyjął większość z nich. Nowe prawo zmienia podejście do firm w tarapatach.
Więcej szans
W zależności od ich skali przedsiębiorca będzie miał cztery procedury restrukturyzacyjne. Jedna z nich, bardzo szybka i niejawna, pozwoli mu zebrać wśród wierzycieli głosy za układem. Zyska w ten sposób czas i poufność, uchroni się przed rozpowszechnieniem informacji o grożących mu kłopotach czy wręcz bankructwie.
Cezary Zalewski, sędzia upadłościowy, członek zespołu, który nowelę przygotował, nie ma wątpliwości, że restrukturyzacja ma sens i szanse tylko wtedy, gdy będzie przeprowadzona szybko.
Kolejna procedura jest też szybka, choć wymaga drogi sądowej. Senacka poprawka przesądziła, że wniosek o przyśpieszone postępowanie układowe sąd będzie rozpatrywał na niejawnym posiedzeniu, a więc bez świadków, tylko na podstawie dołączonych dokumentów.
Trzecie postępowanie – podobne do obecnego układowego – przeznaczone jest dla firm z dużą liczbą spornych długów i wymaga więcej czasu. W czwartym, tzw. sanacyjnym, firma z poważnymi kłopotami będzie czasowo chroniona przed komornikiem, a sąd powoła jej zarządcę.
Ustawa dopuszcza również przechodzenie z jednego postępowania do drugiego. Może to przedłużyć proces naprawczy, a często agonię przedsiębiorstwa.
Upadłość mniej groźna
Trudniej będzie zakwalifikować firmę do upadłości. Nie wystarczy, jak teraz, niespłacenie dwóch faktur dwóch wierzycieli przez dwa tygodnie. Firma będzie musiała utracić zdolność regulowania długów. Jeśli nie będzie płacić ich przez trzy miesiące, to sama będzie musiała wykazać, że wciąż jest wypłacalna. Z tym że za niezgłoszenie do upadłości czy restrukturyzacji w razie niewypłacalności jej szefom grozi odpowiedzialność za długi spółki. Podniesienie progu niewypłacalności groźbę tę jednak łagodzi.
Bardzo ważną zmianą jest łatwiejsze zawieranie układu, a więc redukcja długów. Ustawa traktuje bowiem wierzytelności publiczne, np. urzędu skarbowego, na równi z innymi. Obecnie fiskus sporadycznie głosuje za układem, bo nie jest nim zainteresowany. Po upadłości i tak jest spłacany przed zwykłymi wierzycielami, dla których w praktyce nic nie zostaje.
Nie udało się przenieść spraw upadłościowych z sądów rejonowych do okręgowych, za czym optowali nie tylko sędziowie. Posłowie uznali, że przyniosłoby to więcej zamieszania niż pożytku. – Odrzucenie tej propozycji to zły znak dla reformy – uważa mecenas Piotr Zimmerman, specjalista od prawa upadłościowego. – Te sprawy wymagają profesjonalnej i doświadczonej kadry, więc elementem reformy powinno być ograniczenie liczby sądów zajmujących się upadłością firm do 12–16, czyli jednej trzeciej obecnej liczby.
Ma powstać internetowy Centralny Rejestr Restrukturyzacji i Upadłości, zawierający m.in. wyszukiwarkę spraw upadłościowych, syndyków i biegłych. Ustawa wejdzie w życie (z wyjątkami) 1 stycznia 2016 r.
prof. Feliks Zedler - Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, specjalista od prawa upadłościowego i egzekucyjnego
Krytycznie oceniam ten projekt. Nie tylko z powodu niskiej jakości legislacyjnej, ale także złej koncepcji. Nie każdą firmę da się i warto ratować, lepiej jeśli niewypłacalna spółka posługująca się starą technologią upadnie, część produkcyjną kupi nowocześniejszy inwestor, a wierzyciele odzyskają przynajmniej część swoich należności. Niech będą cztery procedury naprawcze, ale nie należy prowadzić jednej po drugiej, lecz wybrać jedną i – jak w Unii Europejskiej – przeprowadzić postępowanie w ciągu czterech miesięcy. Nowa ustawa tego nie zapewni.