Co do dóbr mniej ważnych bywa różnie: albo pierwszeństwo zyskują prawa majątkowe (własność, posiadanie), albo dobra osobiste (cześć, tajemnica korespondencji, nietykalność cielesna). Na końcu lądują zwykle uszczerbki w postaci np. utraty oczekiwanej przyjemności czy niedoznania należytego wypoczynku. Jednak życie i zdrowie zawsze pozostają w centrum uwagi państwa i prawa, a ich ochrona jest ich podstawowym zadaniem.

Szczególnie szkody na osobie stanowią przedmiot zainteresowania ustawodawców. Nakaz ochrony zdrowia i życia ludzkiego jest realizowany poprzez ostrzejsze rygory odpowiedzialności cywilnej (tzw. zasadę ryzyka). Dotyczy ona między innymi odpowiedzialności za produkt niebezpieczny. W tym zakresie możliwe jest ubezpieczenie, które jednak nie zawsze obejmie całość odpowiedzialności cywilnej producenta, importera czy sprzedawcy.

Kiedyś w czasach przedindustrialnych rzemieślnik każdą produkowaną rzecz miał w ręce. Mógł więc sprawdzić, czy i jak działa oraz czy nie wyrządzi komuś szkody. Produkcja wielkoprzemysłowa spowodowała utratę kontroli producenta nad wytworem schodzącym z taśmy produkcyjnej. Wojna kosztowa i cenowa też zrobiła swoje. Wciąż szuka się tańszych surowców i technologii, podwyższa normy ilościowe. Gdyby nie ingerencja ustawodawcy, na rynku mogłyby powszechnie pojawiać się towary zagrażające bezpieczeństwu i zdrowiu ludzi. Pierwszą barierą przed ich napływem są granice Unii Europejskiej.

Ubezpieczenie odpowiedzialności cywilnej za produkt jest też przepustką do rynków zagranicznych. Bez niego trudno sobie wyobrazić eksport – na przykład do Stanów Zjednoczonych czy Kanady. Eksporterzy muszą mieć świadomość utraty kontroli nad produktem i związanych z tym konsekwencji. Ich produkt może wyrządzić szkodę w dowolnym miejscu, gdzie będą obowiązywać zasady związane z miejscem szkody. Niekoniecznie muszą być one surowsze niż u nas.

Powszechne zaostrzenie zasad odpowiedzialności producenta (brak konieczności wskazywania winnego) pociągnęło za sobą konieczność precyzyjnego zakreślenia jej granic, szczególnie w związku z tendencją sądów (zwłaszcza na kontynencie amerykańskim) do przyznawania poszkodowanym bardzo wysokich kwot odszkodowań. Szukając równowagi dla zwiększonego rygoru odpowiedzialności za produkt, w niektórych krajach ograniczono zakres rodzajowy rekompensowanych uszczerbków. Zawęża się je albo tylko do pewnych rodzajów szkód albo wprowadza się kwotowe ograniczenia wysokości przyznawanych odszkodowań.

Reklama
Reklama

Pierwszy rodzaj ograniczeń polega na wyłączeniu z zakresu odpowiedzialności na zasadzie ryzyka szkód na mieniu, albo też na jego zawężeniu, np. jedynie do szkód na mieniu przeznaczanym do użytku prywatnego. Drugi rodzaj ograniczeń (kwotowy) występuje zarówno w postaci minimalnej (wspomniane 500 euro), jak i maksymalnej (np. w myśl zasad niemieckiej ustawy o lekach odszkodowanie przyznane w przypadkach indywidualnych nie może przekroczyć 600 tys. euro).

Jednak szczególnym zagrożeniem dla naszych krajowych eksporterów jest odszkodowanie cywilne o charakterze karnym, tzw. punitive damages. Nasze prawo nie zna tego rodzaju odszkodowania, gdyż nasz system odszkodowawczy kładzie nacisk na funkcję wyrównawczą. Jednak poza kontynentem europejskim (system common law) w ten właśnie sposób karze się producentów niedbających o bezpieczeństwo swoich wyrobów.

Ubezpieczenie w tym zakresie bardzo trudno znaleźć na naszym rynku, gdyż ubezpieczyciele boją się anglosaskiego systemu prawa. Jedyne, co może bronić przed odpowiedzialnością w przypadku szkody, to wciąż wielka niechęć polskich (jak i innych europejsko- kontynentalnych) sądów do uznawania wyroków obejmujących część karną odszkodowania cywilnego.

Oznacza to, że wyrok zapadły za granicą nie będzie w tej części wykonany w kraju. Jednak i w tym zakresie następują szybkie zmiany. Eksporterzy będą musieli pilnie poszukiwać ochrony ubezpieczeniowej na wysokim poziomie, gdyż inaczej nie mogą nawet marzyć o ekspansji na obce rynki.

Paweł Sikora specjalista ds. ubezpieczeń