Polska jest jednym z największych producentów jabłek na świecie. Potencjał ten można wykorzystać. I próbuje to zrobić rząd. Chwali się, że wprowadził ułatwienia dla producentów cydru (alkoholu pozyskiwanego z jabłek). Okazuje się jednak, że to tylko pozory.Ustawa o wyrobie i rozlewie wyrobów winiarskich pozwala sadownikom posiadającym co najmniej jeden hektar upraw jabłek produkować do 10 tys. litrów cydru rocznie. Z tym że te same przepisy mówią nie tylko o produkcji, ale i rozlewie tego napoju. W konsekwencji pojawiają się interpretacje, że przedsiębiorca musi ten wyrób rozlać u siebie. Nie może więc go przekazać do profesjonalnej rozlewni.

Barier jest więcej. O ile producenci win mogą prowadzić sprzedaż detaliczną swoich wyrobów pochodzących z upraw własnych w miejscu wytworzenia wina, o tyle takiej możliwości nie mają ci, którzy produkują cydr.

– Należałoby wprowadzić takie same rozwiązania jak dla winiarzy, by istniała możliwość sprzedaży cydru na miejscu w gospodarstwie. Takie rozwiązanie jest przyjęte w Europie, gdzie można kupić produkowany lokalnie alkohol u producenta – mówi Tomasz Porowski, producent tradycyjnego cydru.

Ustawa o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi nie pozwala na to sadownikom. Dlatego osoby, które chcą skosztować tego trunku, są zmuszone do nabycia go w sklepie czy restauracji.

Rozwój cydru jako produktu regionalnego hamuje także obowiązek rejestracji zakładów, w których powstaje ten napój, na podstawie przepisów ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia.

– Przy limitowanej  produkcji powinno się wyłączyć stosowanie tej ustawy – zaznacza Tomasz Porawski.

U sadowników zainteresowanych poszerzeniem działalności gaszą zapał wymagania prawne. Spośród kilkudziesięciu tysięcy producentów jabłek tylko dwóch produkuje tradycyjny cydr.