Wręczenie wypowiedzenia to stresująca sytuacja dla obu stron stosunku pracy. Niestety, nie zawsze udaje się ją przejść z godnością. Pisaliśmy niedawno o reakcjach pracowników na wymówienie dawane przez szefa. Niekiedy jednak nerwy puszczają też pracodawcom.

Papier, torebka, drzwi

Na niektórych stanowiskach wzorowe byłoby rozstanie przebiegające w trzech krótkich odsłonach: wręczenie wymówienia, zabranie przez pracownika własnej teczki i kilku osobistych rzeczy z biurka i opuszczenie firmy.

Niestety, często na przeszkodzie stoi niewłaściwy sposób pożegnania i ułożenia stosunków po nim. Jeżeli następuje w porozumieniu stron, to szef – jeśli tylko ureguluje wszelkie świadczenia wobec pracownika – rozstanie się nawet tego samego dnia, kiedy ogłosił mu decyzję o braku możliwości współpracy. Podobnie przy dyscyplinarce podwładny natychmiast opuszcza firmę.

Niekiedy, mimo że nie jest to efekt rozwiązania angażu bez wypowiedzenia, szef domaga się, aby pracownik od razu zniknął. Tak wolno jednak postąpić tylko z tym, kto stwarza stan zagrożenia w zakładzie, np. jest pijany.

Coraz częściej tę pojemną formułę ochrony bezpieczeństwa firmy pracodawcy stosują do osób, których dłuższe przebywanie po wręczeniu wymówienia, a już z pewnością działanie mogłoby spowodować wymierne szkody.

Znaczenie takiego pracownika dla firmy ocenia sam szef. Najczęściej będzie to menedżer, który jednym mejlem czy telefonem zablokuje intratny kontrakt, lub informatyk, który kliknięciem w klawiaturę unieruchomi firmowy system lub spowoduje utratę bazy danych.

Z wręczonym wymówieniem niejednokrotnie podwładnego zwalnia się ze świadczenia obowiązku pracy, choć kodeks nie zna takiego rozwiązania, a przy tym pilnuje, aby jak najszybciej opuścił zakład.

Szok i samotność

Zaskoczonemu takim obrotem sprawy w ostatnich minutach w firmie asystuje przedstawiciel pracodawcy, np. kierownik działu kadr. Ma uniemożliwić zwalnianemu jakiekolwiek działanie czy wydanie dyspozycji. Swoboda zwalnianego ogranicza się tylko do zabrania niezbędnych rzeczy, teczki, wyłączenia komputera, oddania karty wejściowej i opuszczenia pomieszczenia.

Niekiedy jednak reakcja pracownika może wprawić szefa w osłupienie. Odmówi natychmiastowego wyjścia z firmy, choć nie kwestionuje samego wypowiedzenia. Co w takiej sytuacji wolno zrobić pracodawcy?

– Ma prawo wezwać ochronę, bo pracownik nie może pozostawać na terenie pracodawcy bez jego zgody – uważa Anna Telec, radca prawy, prowadząca Kancelarię Prawa Pracy. Nie naruszając procedur, straż pomoże opuścić zwolnionemu firmę. Ostatecznym rozwiązaniem jest ściągnięcie policji.

Tymczasem takie praktyki mogą naruszać godność osobistą pracownika, a jej przestrzeganie przez szefa to jedna z podstawowych zasad prawa pracy (art. 111 kodeksu pracy). – Zaskoczeni i poniżeni takimi zachowaniami pracownicy na ogół zachowują się potulnie. Są osamotnieni i zszokowani, tak jak ofiary przestępstw.

To wyjątkowo odrażające zachowania pracodawcy – uważa Grzegorz Orłowski, radca prawny w Orłowski, Patulski, Walczak spółka z o.o. Prawdopodobnie jednak będą trwały do pierwszego buntu tak potraktowanego pracownika, który wytoczy takiemu szefowi pokazowy proces.

Komentuje Grzegorz Orłowski, radca prawny w Orłowski, Patulski, Walczak spółka z o.o.

Poza sytuacjami gdy obecność pracownika może stwarzać stan zagrożenia (np. jest nietrzeźwy albo dopuścił się jakiegoś umyślnego bezeceństwa), we wszystkich innych przypadkach zmuszanie do nagłego wyjścia z zakładu to zwykłe bezprawie.

Na umyślne ciężkie naruszenie obowiązków jest dyscyplinarka, wtedy szef może zażądać od podwładnego natychmiastowego opuszczenia firmy, skoro w jednej chwili przestaje być pracownikiem.

Zmuszanie do opuszczenia zakładu przede wszystkim stanowi naruszenie jego dóbr osobistych (godności) z wszystkimi wynikającymi stąd konsekwencjami dla pracodawcy. Pracownik ma święte prawo do godnego traktowania. Zresztą to część większego problemu szefów, nieumiejętność godnego rozstawania się. To wręcz epidemia.

Uciekanie przed trudnymi rozmowami, gdy pracownik daje podstawy do negatywnych ocen, stosowanie różnych uników itp. Inny przykład: pracodawca przeprowadza zwolnienia grupowe około 30 osób. Wypowiedzenia wręcza im goniec wynajęty na tę okoliczność; bez chwili rozmowy z szefem, bez słowa „dziękuję”. Pracownicy czują się poniżeni takim traktowaniem.

Komentuje Tomasz Poznański, adwokat, współpracuje z Legal & Strategic Support Team lsst.pl

Asysta innego pracownika ostatniego dnia pracy to częsta praktyka, która w mojej ocenie nie narusza w żaden sposób godności pracownika, choć bywa nieprzyjemna. Z reguły nie chodzi tu o zabezpieczenie mienia pracodawcy, ale o ochronę informacji, w szczególności tych stanowiących tajemnicę przedsiębiorstwa.

Trafne byłoby uregulowanie takich sytuacji w przepisach wewnątrzzakładowych, które również odchodzący musi respektować.Dobrym zwyczajem jest, aby nadzór nad porządkującym swoje biurko pracownikiem sprawował bezpośredni przełożony.

Pracownik, który odmawia opuszczenia zakładu po otrzymaniu takiego polecenia, zwłaszcza po doręczeniu wypowiedzenia i zwolnieniu z obowiązku świadczenia pracy, ryzykuje pociągnięciem do odpowiedzialności na podstawie art. 193 kodeksu karnego.

Zgodnie z nim osoba, która wbrew żądaniu osoby uprawnionej nie opuszcza cudzego lokalu, pomieszczenia albo ogrodzonego terenu, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku. Pracodawca może więc wezwać policję. Ta ma obowiązek wyprowadzić pracownika, który dobrowolnie nie chce opuścić zakładu.

Zobacz:

» Dobra Firma » Kadry i płace » Zwolnienia z pracy » Rozwiązanie umowy o pracę

» Kadry i płace » Odpowiedzialność pracodawcy za szkodę pracownika

» Kadry i płace » Dane osobowe i dobra osobiste