[b]– Na czas nieokreślony zatrudniamy na umowę w formie telepracy pracownicę (pracuje w domu, wykorzystując komputer i Internet, sama ustala sobie godziny pracy i ich ilość danego dnia). Po zajściu w ciążę spytała, czy może zrezygnować z urlopu macierzyńskiego lub przynajmniej skrócić go do jednego lub dwóch tygodni. Czy jest to dopuszczalne?[/b] – pyta czytelnik DOBREJ FIRMY.

Co do zasady przy urodzeniu jednego dziecka przy jednym porodzie – zgodnie z art. 180 § 1 pkt 1 k.p. – urlop macierzyński przysługuje pracownicy w wymiarze 20 tygodni. Nie ma tu znaczenia forma zatrudnienia: na miejscu w zakładzie czy w domu jako telepracownik. Decydujące jest to, że jest to umowa o pracę. A wówczas obowiązują zasady kodeksowe.

[srodtytul]Etatowiec jak każdy inny[/srodtytul]

Telepraca – jako nowa forma zatrudnienia (rozdział IIb oddziału 7) – w kodeksie pracy funkcjonuje od jesieni 2007 r. Telepracownikiem jest osoba, która wykonuje pracę regularnie poza zakładem, wykorzystując do tego środki komunikacji elektronicznej. I w taki sam sposób przekazuje pracodawcy wyniki pracy. Najczęściej robi to za pośrednictwem poczty e-mailowej lub serwerów. Przedmiot pracy musi dać się zatem sprowadzić do postaci elektronicznej, np. raportu, opracowania, artykułu prasowego, ekspertyzy. W praktyce takie zatrudnienie najlepiej sprawdza się w zarządzaniu, doradztwie, marketingu, księgowości, usługach prawniczych, analizach finansowych, tłumaczeniach, projektowaniu, działalności wydawniczej czy prasowej.

– To, że jest to nowa postać wykonywania obowiązków służbowych, nie oznacza, że zostały wyłączone jakiekolwiek ogólne reguły dotyczące zatrudnienia – podkreśla Piotr Wojciechowski, ekspert prawa pracy. Takie osoby podlegają powszechnym przepisom wynikającym z kodeksu pracy. Dotyczy to także uprawnień związanych z rodzicielstwem.

Reklama
Reklama

[srodtytul]Rezygnuje matka, opiekuje się ojciec[/srodtytul]

A tu reguły są proste. Jeśli pracownica matka chce zrezygnować z urlopu macierzyńskiego, może to zrobić, ale musi spełnić kilka warunków. Po pierwsze, wolno jej to uczynić dopiero po wykorzystaniu po porodzie co najmniej 14 tygodni macierzyńskiej opieki. Po drugie, z niewykorzystanej części urlopu musi skorzystać ojciec dziecka. Po trzecie, potrzebny jest do tego wniosek obu zainteresowanych rodziców. Składa go matka w sprawie rezygnacji z części urlopu macierzyńskiego najpóźniej na siedem dni przed przystąpieniem do pracy, a także ojciec. Jego pismo dotyczy skorzystania z tej części urlopu, z której rezygnuje rodzicielka. I ma on bezpośrednio przypadać po części matki.

[srodtytul]Tacierzyński, gdy rodzicielka choruje[/srodtytul]

Inny przypadek przejęcia opieki nad dzieckiem wiąże się z bardziej dramatycznymi okolicznościami, czyli chorobą matki dziecka. W myśl art. 180 § 6[sup]1[/sup] k.p. prawo do części urlopu macierzyńskiego przysługuje ojcu malucha, gdy rodzicielka ze względu na swój stan zdrowia nie może sprawować nad nim osobistej opieki.

Tu zresztą dochodzimy do sedna przepisów rodzicielskich i urlopu macierzyńskiego oraz wychowawczego. Ich głównym celem jest właśnie zapewnienie osobistego kontaktu z potomkiem i piecza nad nim, na co zwracają uwagę resort pracy i inspekcja pracy. Niebagatelną rolę odgrywa też konieczność powrotu przez matkę do pełni sił po ciąży, porodzie i połogu.

Zatem pracownica czytelnika nie może zrezygnować z części, a tym bardziej niemal z całości urlopu macierzyńskiego (po wykorzystaniu jednego czy dwóch tygodni po urodzeniu dziecka), żeby jednocześnie wykonywać pracę zarobkową i zajmować się maluchem. Tym bardziej nie musi tego robić z powodów finansowych. Na urlopie macierzyńskim bowiem otrzymuje zasiłek macierzyński, który odpowiada 100-proc. wysokości poborów.

Jeśli zamiar ograniczenia opieki macierzyńskiej wynika u telepracownicy z obawy o reakcję szefa i zachowanie posady, to jest całkowicie chybiony. Pracodawca musi bowiem liczyć się z tym, że młode osoby zostają rodzicami i na pewien czas przestaną wykonywać swoje obowiązki służbowe.