Od 20 czerwca br. pracodawcy nie muszą tworzyć rozkładów czasu pracy dla kierowców wykonujących przewóz rzeczy. Wynika tak z dodanego od tej daty art. 11 ust. 2a ustawy o czasie pracy kierowców. W ten sposób ustawodawca spełnił postulaty właścicieli firm transportowych. Narzekali oni, że planowanie z dwutygodniowym wyprzedzeniem, co i przez ile godzin będzie robił kierowca w poszczególnych dniach, jest niezwykle trudne. Te kłopoty potwierdzają sprawozdania Państwowej Inspekcji Pracy z przestrzegania przepisów o czasie pracy. Z ostatniego raportu za 2006 r. wynika, że ponad 60 proc. skontrolowanych firm transportowych ustalało błędnie lub w ogóle nie ustalało harmonogramów czasu pracy (www.pip.gov.pl).

Teraz pracodawcy mogą przewożącym rzeczy planować pracę z dnia na dzień. Wystarczy, że pod koniec poprzedniej dniówki powiedzą im, że jutro mają pracować np. 10 godzin. Taka zmiana jest dla pracowników niekorzystna, bo z wyprzedzeniem nie mogą zaplanować czasu wolnego. Nie wiedzą nawet, w jakie dni będą pracować. Nie wolno zapominać, że zgodnie z art. 151pkt 5 k.p. w transporcie i komunikacji jest dozwolona praca w niedziele i święta.

Brak harmonogramu czasu pracy utrudnia także rozliczanie godzin nadliczbowych u kierowcy zatrudnionego w równoważnym systemie czasu pracy. Wtedy w poszczególnych dniach może pracować w różnym wymiarze dobowym, np. wponiedziałek4 godziny, we wtorek 8 godzin, a w środę 10 godzin. Przed zmianą istniał dwutygodniowy rozkład i nie było problemu, żeby porównać czas zaplanowany z tym rzeczywiście przepracowanym. Wystarczyło zestawić harmonogram z ewidencją czasu pracy i gołym okiem było widać, kiedy szofer pracował więcej, niż pierwotnie mu zaplanowano.

Teraz takiego rozliczenia szef dokonuje jedynie na bieżąco - z dnia na dzień, kiedy jeszcze pamięta, że wczoraj kierowca miał pracować8 godzin, apracował10. W takim wypadku w ewidencji wpisuje pracę w tym dniu - faktyczny czas pracy: 10 godzin, w tym 2 godziny nadliczbowe.

Innym rozwiązaniem będzie tworzenie rozkładów czasu pracy na pojedyncze dni. Wtedy służby kadrowe firmy mają dokument, z którym porównają rzeczywisty czas pracy wynikający z jego rejestracji przez tachograf czy kierowcę, np. na karcie drogowej. Nawet na koniec miesiąca będą mogły ustalić liczbę nadgodzin dobowych.

Najczęściej jednak nie będzie żadnych dokumentów potwierdzających, ile godzin pracy zaplanowano kierowcy na dany dzień i dopiero na podstawie samej ewidencji czasu pracy z okresu rozliczeniowego trzeba będzie je rozliczyć. W takim wypadku nie da się jednak wykazać nadgodzin dobowych, z wyjątkiem sytuacji, gdy kierowca przekroczy maksymalnie dopuszczalny dla niego wymiar czasu pracy. Zatem pozostałe godziny należy kwalifikować jako nadgodziny średniotygodniowe, za które kierowcy przysługuje100-proc. dodatek do wynagrodzenia.

W transporcie drogowym kierowcy zatrudnionemu w równoważnym czasie pracy wolno zaplanować pracę do 10 godzin w ciągu doby, a w przewozach na potrzeby własne do 12 godzin w ciągu doby.

Pracodawcy korzystniej byłoby rozliczać dobowe nadgodziny i wykazywać je w kartach ewidencji czasu pracy kierowców. Wtedy zapłaciłby za nie normalne wynagrodzenie z 50-proc. dodatkiem, a nie ze 100-proc. za przekroczenie przeciętnej tygodniowej normy czasu pracy. Nie byłoby różnicy w dodatkach jedynie, gdy nadgodziny dobowe przypadły w porze nocnej, bo wtedy również przysługuje zanie100-proc. dopłata do wynagrodzenia.

Co ważne, jeśli w trakcie kontroli czasu pracy inspektor pracy otrzymałby od szefa ewidencję czasu pracy z wyodrębnionymi nadgodzinami o różnych porach, np. w jednym dniu powyżej 8 godzin, a winnych powyżej 10 godzin, to trudno byłoby mu zanegować takie ich rozliczenie. Nie miałby bowiem szans porównać takiej karty ewidencji z harmonogramem czasu pracy, gdyż tego zgodnie z przepisami pracodawca może nie tworzyć. W takiej sytuacji jedynym dowodem byłoby przesłuchanie zatrudnionych w firmie kierowców.

Autor jest asystentem sędziego w Izbie Pracy, Ubezpieczeń Społecznych i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego

Przykład 2

Kontrolując firmę transportową, inspektor pracy stwierdził, że kierowca zatrudniony w równoważnym czasie pracy w jednomiesięcznym okresie rozliczeniowym w lipcu 2007 r. przepracował 200 godzin. Tymczasem jego wymiar czasu pracy wynosił 176 godzin. Jest on zatrudniony przy przewozach na potrzeby własne, a więc mógł maksymalnie pracować po 10 godzin na dobę bez nadgodzin. Na podstawie ewidencji czasu pracy inspektor stwierdził, że w pięciu dniach kierowca pracował po 12 godzin, a w pozostałych krócej, z tym że żadnego dnia szef nie wyodrębnił dobowych godzin nadliczbowych. Stąd inspektor następująco rozliczył czas pracy:

- 200 godzin (czas faktycznie przepracowany) - 176 godzin (wymiar lipcowy) = 24 godziny nadliczbowe,

- 24 godziny - 5 dni x 2 godziny (nadgodziny dobowe = 10 godzin) = 14 godzin nadliczbowych średniotygodniowych. Inspektor wystąpił do pracodawcy o naliczenie 10 godzin nadliczbowych dobowych z 50-proc. dodatkiem i 14 godzin nadliczbowych tygodniowych ze 100-proc. dodatkiem.