Celem przygotowywanych zmian w kodeksie wykroczeń jest ochrona kupców prowadzących legalną działalność gospodarczą oraz wyeliminowanie z handlu patologii i przestępczości.

Posłanka złożyła interpelację do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego. – Kupcy prowadzący sklepy czy choćby stragany na rynkach płacą podatki, ZUS, czynsz, placowe, są zobowiązani do opłat za śmieci, prąd. Ich konkurenci nie mają takich obciążeń. Zostawiają najwyżej bałagan na ulicach i niszczą trawniki.

– Na targowiska przychodzą ludzie niezamożni, którzy szukają tanich towarów – mówi Zbigniew Egierski z Górniaka, który zajmuje się sprzedażą obuwia. – Nasi konkurenci nie mają kosztów, więc trudno nam z nimi rywalizować.

Zdanowska otrzymuje sygnały, że sprzedawcy biorą towar na faktury do pokazania kontrolującym, po sprzedaży trafiają do kosza, a wystawiane są nowe dokumenty.

– Otwieramy w mieście rynki i pasaże. Tam można znaleźć miejsce handlowe, ale sprzedawcy kartonowi ani myślą się przenosić, bo nie chcą ponosić opłat – dodaje posłanka PO.

Andrzej Gołębowski, który ma w łódzkich targowiskach stoiska z tekstyliami, dodaje:

– Część towaru ulicznych handlarzy musi pochodzić z przemytu, bo sprowadzając go legalnie, musieliby zapłacić drożej, nawet za ilości hurtowe. Profity z takiego handlu uzyskują przede wszystkim dostawcy towaru i przemytnicy.

Straż Miejska w Łodzi walczy z dzikim handlem mandatami w wysokości 500 zł, ale na razie przegrywa. Uliczni sprzedawcy ich nie przyjmują, więc sprawy kierowane są do sądów grodzkich. Handlarze przychodzą na rozprawę z dwójką lub trójką dzieci i opowiadają, że mają kłopoty z uzyskaniem pracy i z trudem wiążą koniec z końcem. – Sąd bierze pod uwagę ich sytuację materialną i zamiast ukarać 3 tys. zł, bo wystawiliśmy sześć mandatów, wymierza grzywnę w wysokości 100 zł. Koszty postępowania sądowego przechodzą na Skarb Państwa. Oni handlują na dziko, a płaci społeczeństwo.

– Chcemy uzyskać odpowiedź od Biura Analiz Sejmowych, czy rekwirowanie towaru jest zgodne z konstytucją, bo chcemy uderzyć w organizatorów handlu, a nie w sprzedawców – dodaje Zdanowska.