Zatrudnienie ustaje, gdy zainteresowany miał możliwość zapoznania się z treścią pisma o zwolnieniu, nawet jeśli odmówił jego przyjęcia. Tak uznał Sąd Najwyższy 9 stycznia tego roku po rozpoznaniu sprawy na posiedzeniu niejawnym. Orzeczenie jest cenną podpowiedzią dla przedsiębiorców rozstających się z nieobecnymi pracownikami, np. przewlekle chorymi czy z tymi, którzy nie usprawiedliwili swojej absencji. W takiej sytuacji szef powinien zadbać o szczegóły i dopilnować wszystkich formalności. Popełniwszy nawet drobne uchybienie, rychło spotka się z byłym pracownikiem na sali sądowej.
Przekonało się o tym Gdańskie Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej, kiedy chciało się rozstać z Adamem K. z powodu jego częstych niedyspozycji chorobowych. Pracował on od ponad 20 lat jako mistrz aparatury kontrolno-pomiarowej. W 2003 r. spółka uznała, że oszukuje przy zwolnieniach lekarskich. Chciał ponoć zacząć nowy okres zasiłkowy, a tym samym wydłużyć ochronę przed utratą posady. Szef nie może się bowiem pozbyć za wypowiedzeniem czy bez wypowiedzenia pracownika pobierającego zasiłek chorobowy i świadczenie rehabilitacyjne przez pierwsze trzy miesiące. Tak stanowi art. 53 kodeksu pracy. Spółka zdecydowała się jednak pożegnać z Adamem K. podczas jego kolejnej absencji. Dwie kobiety z działu personalnego pojechały do niego do domu 3 września i odczytały mu przez domofon oświadczenie pracodawcy o rozwiązaniu umowy na mocy cytowanego przepisu. Według sądu rejonowego do rozwiązania umowy doszło dopiero 15 września, kiedy zatrudniony dostał po powrocie do pracy pismo o zwolnieniu. Sąd uznał, że firma zwolniła go nieprawidłowo w trakcie zaczynającego się następnego okresu zasiłkowego, i zarządził przywrócenie do pracy.
Sąd okręgowy był innego zdania. - Przedsiębiorcy wręczający oświadczenie o rozwiązaniu umowy na odległość często korzystają z usług poczty albo wysyłają kadrowe w charakterze gońców. Pismo dociera wtedy do zainteresowanego w chwili, gdy miał realną możliwość zapoznania z jego treścią, nawet jeśli odmówił jego przyjęcia - dowodzili sędziowie. A w tym sporze nastąpiło to 3 września 2003 r. Dokument, jaki zatrudniony dostał 15 września, już po powrocie do pracy, właściwie potwierdza tylko fakty dokonane. Adam K. spóźnił się zatem ze złożeniem odwołania do sądu. Zgłosił je 26 września, a powinien najpóźniej 17 września. Dlatego sąd okręgowy oddalił jego pozew, zmieniając jednocześnie wyrok pierwszej instancji.
- Odczytanie pracownikowi pisma o rozwiązaniu umowy przez domofon nie dowodzi jeszcze, że miał możliwość się z nim zapoznać - oponował pełnomocnik Adama K. w skardze kasacyjnej. - Zwłaszcza że mój klient używa aparatu słuchowego.
Sąd Najwyższy był głuchy na jego argumenty i w stu procentach poparł ocenę drugiej instancji. Jego zdaniem pracodawca postąpił prawidłowo. Dowodzi tego notatka służbowa o odmowie przyjęcia pisma przez Adama K. 3 września, zamieszczona w jego teczce osobowej. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że sam pracownik kłamał przed sądem i zmieniał zeznania. Sąd Najwyższy oddalił ostatecznie jego skargę kasacyjną (sygn. II PK 158/06).