Deweloperzy dwoją się i troją, by przyciągnąć klientów do biur sprzedaży. Listopad na rynku pierwotnym upłynął pod znakiem wielu promocji – m.in. z okazji Black Friday, jak rabaty czy bony prezentowe na sprzęty RTV, AGD lub wyposażenia wnętrz. Część promocji jest dostępna do dziś. Najwyraźniej jednak nie zadziałały.
Spadek sprzedaży mieszkań
Wstępne dane Otodom Analytics wskazują, że w listopadzie na analizowanych siedmiu głównych rynkach (Katowice, Kraków, Łódź, Poznań, Trójmiasto, Warszawa i Wrocław) sprzedano 3,4 tys. mieszkań. Po spodziewanej korekcie może to być 3,2–3,3 tys. W skali roku oznaczałoby to spadek sprzedaży o 15 proc.
Jak tłumaczy Aleksandra Gawrońska, ekspertka JLL, popyt na mieszkania wyraźnie osłabiają m.in. wysokie stopy procentowe, ograniczona zdolność kredytowa nabywców, brak decyzji w sprawie programu subsydiowanych kredytów hipotecznych.
Czytaj więcej
Paradoksalnie, ogłoszenie przez Ministerstwo Rozwoju i Technologii decyzji o rezygnacji z „kredytu 0 proc.” będzie w najbliższym czasie skutkować zwiększeniem akcji kredytowej – ocenił prezes Związku Banków Polskich Tadeusz Białek w rozmowie z PAP.
Góra lokali, niższe ceny
Spadek sprzedaży i jednocześnie rozpędzone inwestycje deweloperów powodują, że góra mieszkań w ich ofercie rośnie. Na przykład w stolicy było w listopadzie ponad 15,8 tys. takich lokali – o 68 proc. więcej niż w grudniu 2023 r. W Krakowie podaż lokali wzrosła od grudnia o 79 proc. W listopadzie liczyła ponad 8,6 tys. mieszkań. We Wrocławiu było do kupienia ponad 8,9 tys. mieszkań (o 87 proc. więcej niż w grudniu ub.r.).
To wpływa na ceny, które wyraźnie się stabilizują. RynekPierwotny.pl podaje, że średnia cena ofertowa lokali w Warszawie w listopadzie to ponad 17,7 tys. zł za mkw., mniej więcej tyle, ile w październiku. Nie zmieniły się też ceny mieszkań w Krakowie (ponad 16,4 tys. zł za mkw.) i Poznaniu (13,3 tys. zł za mkw.). Jednak już w Trójmieście poszły w górę o 4 proc.
Łukasz Wydrowski, prezes Estatic Nieruchomości, uważa, że najbardziej prawdopodobnym scenariuszem wydaje się stabilizacja cen w największych miastach. – Na rynkach z dużą podażą, jak Łódź, Trójmiasto czy Kraków, możliwe są spadki cen o 2–3 proc. – ocenia. – Podaż na rynku wtórnym pozostanie rekordowa, co oznacza jeszcze większe możliwości negocjacji – dodaje.
Już teraz sprzedający są skłonni obniżyć cenę ofertową o 5–10 proc. Także zdaniem Krzysztofa Kabaja, eksperta Polskiej Federacji Rynku Nieruchomości (PFRN), na wzrost cen sprzedający nie mają co liczyć. – Już dziś część ofert jest przeszacowana. W najbliższym czasie możemy oczekiwać choćby symbolicznego obniżenia części cen – uważa. – Rynek jest przepełniony. Konkurencja rośnie. Jeśli sprzedającemu zależy na szybkiej transakcji, będzie zmuszony walczyć właśnie ceną.