Z tego tekstu dowiesz się:

  • Ile kosztują mieszkania – nowe i używane
  • Jaka jest oferta mieszkań
  • Jakie są perspektywy dla rynku mieszkań

Rynek nowych mieszkań ożył. W lutym w siedmiu największych aglomeracjach deweloperzy sprzedali 3,5 tys. mieszkań – wynika ze wstępnego monitoringu Otodom. To o 30 proc. więcej niż w styczniu.

O wzroście aktywności w lutym – zarówno klientów indywidualnych, jak i inwestorów – mówi Dariusz Książak, prezes firmy doradczej Emmerson Evaluation. – W tej pierwszej grupie na zakupy decydowały się osoby, których zdolność kredytowa pozwalała na wybór mieszkań zgodnych z ich preferencjami, a nie jedynie dostosowanych do ograniczonego budżetu wynikającego z mniejszej zdolności kredytowej – wyjaśnia. – Są też klienci, którzy przestali czekać na wsparcie rządu, zwłaszcza w świetle zapowiedzi programu nieuwzględniającego rynku pierwotnego i nakładającego znaczne ograniczenia i na kupujących, i na sprzedających.

Ceny nowych mieszkań stanęły. Deweloperzy bardziej ostrożni

Inwestorów, jak mówi Dariusz Książak, przyciąga duża oferta mieszkań i stabilizacja cen. – Wiele osób decyduje się na zakupy, obawiając się, że w przyszłości ceny mogą znów wzrosnąć – zaznacza prezes Emmerson Evaluation.

Reklama
Reklama

Z analiz BIG Data RynekPierwotny.pl wynika, że w lutym deweloperzy w Warszawie oferowali ponad 16,1 tys. mieszkań, w Krakowie – 10,5 tys., w Łodzi – ponad 10,1 tys., we Wrocławiu – niespełna 9,1 tys., w Trójmieście – 7,7 tys., a w Poznaniu – niemal 7,6 tys.

Foto: rp.pl/Weronika Porębska

Serwis analizuje średnie ceny nowych mieszkań. W ciągu miesiąca (styczeń/luty br.) zmieniły się kosmetycznie – mniej niż o 1 proc. w górę lub w dół. W Łodzi pozostały na poziomie ze stycznia. Wyjątkiem jest Trójmiasto, gdzie nowe mieszkania w ciągu miesiąca zdrożały średnio o 2,7 proc.

Marek Wielgo, ekspert portalu RynekPierwotny.pl, tłumaczy, że w atrakcyjnym turystycznie Trójmieście powstaje dużo drogich mieszkań. – W ciągu ostatnich 12 miesięcy z niespełna 900 do niemal 1,8 tys. zł wzrosła w ofercie deweloperów liczba mieszkań z ujawnioną ceną ponad 20 tys. zł za metr – wskazuje ekspert.

O „zamrożonych cennikach” mówią analitycy portalu Tabelaofert.pl. Ponad 90 proc. mieszkań oferowanych przez deweloperów w lutym w największych miastach nie zmieniło cen.

Czytaj więcej

Mieszkania. Cenniki zamrożone, rynek w fazie stabilizacji

Analizując zmiany rok do roku, wciąż widać zwyżki. RynekPierwotny.pl podaje, że przeciętne ceny nowych lokali w Warszawie od lutego ub.r. do lutego br. wzrosły o 3,4 proc., do ponad 17,7 tys. zł, w Krakowie – o 2,7 proc., do 16,5 tys. zł za mkw., we Wrocławiu – o 10,9 proc., do niemal 14,8 tys. zł, w Trójmieście – o 9,5 proc., do ponad 16,3 tys. zł, a w Łodzi o 4 proc., do niespełna 11,5 tys. zł za mkw.

Rynek pierwotny – zgodnie z założeniami programu dopłat „Klucz do mieszkania” – ma być wykluczony ze wsparcia. Jakie strategie obiorą deweloperzy?

Zdaniem Dariusza Książaka – biorąc pod uwagę obecną ofertę – będą „bardziej zachowawczy” w rozpoczynaniu budów. – Będą dokładniej analizować opłacalność nowych inwestycji. W konsekwencji oferta mieszkań na rynku pierwotnym będzie powoli spadać – przewiduje prezes.

Jak dodaje, deweloperzy skoncentrują się na inwestycjach dostosowanych do bieżących potrzeb rynku, odpowiadających wymaganiom nabywców. – Wysokie stopy procentowe zwiększają koszty kredytów i wpływają na zdolność kredytową klientów, co ogranicza ich możliwość sfinansowania zakupu mieszkania – zaznacza.

Czytaj więcej

Wzrost sprzedaży mieszkań w lutym. Na hurraoptymizm za wcześnie

Rynek wtórny. Sprzedający w rozkroku 

O dużej ofercie mieszkań, także na rynku wtórym, mówią analitycy GetHome.pl. – Sprzedający nie mają więc argumentów za podwyżkami cen – zaznacza Marek Wielgo. Podaje, powołując się na dane przeszukiwarki portali nieruchomości Adradar, że w Warszawie liczba unikatowych ofert sprzedaży lokali z drugiej ręki zwiększyła się od początku roku z 17,9 tys. do 21,1 tys. (o 18 proc.).

Z danych Adradar wynika, że w Krakowie liczba mieszkań na rynku wtórnym tylko w lutym wzrosła o 10 proc. (do 11,2 tys. lokali), o 9 proc. – w Łodzi (6,2 tys.), o 5 proc. – w Poznaniu (4,4 tys.), o 4 proc. – w Katowicach (2,5 tys.) i o 2 proc. we Wrocławiu (11,3 tys.). Lokali ubyło tylko w Trójmieście – o 3 proc. (do 9,4 tys.). Wciąż jest ich jednak o 7 proc. więcej niż pod koniec ubiegłego roku.

W portalu Nieruchomosci-online.pl liczba ogłoszeń mieszkań w lutym 2025 r. była większa niż w styczniu o 2 proc. Rok do roku (luty ub.r./luty br.) oferta mieszkań wzrosła o 25 proc.

Foto: rp.pl/Weronika Porębska

– W lutym liczba kontaktów, jakie poszukujący mieszkań z rynku wtórnego nawiązali z ogłoszeniodawcami za pośrednictwem naszego portalu (telefon, formularz, prośba o kontakt), była o 14 proc. mniejsza niż w styczniu – mówi Rafał Bieńkowski z serwisu Nieruchomosci-online.pl. – Taki spadek zainteresowania jest dość charakterystyczny dla początku roku. W styczniu aktywność poszukujących jest większa, luty jest zwykle słabszy i teraz też tak było. Jeśli chodzi o zestawienie rok do roku, w lutym zanotowaliśmy o 7 proc. mniej kontaktów z ogłoszeniodawcami niż w lutym 2024 r.

Zdaniem Marcina Drogomireckiego, eksperta Grupy Morizon-Gratka, luty na rynku mieszkań upływał pod znakiem wciąż umiarkowanej aktywności klientów i postępującego wzrostu oferty. – Dysproporcji między podażą i popytem towarzyszyły korekty cen ofertowych. Właściciele mieszkań, którzy od dłuższego czasu szukają klientów, coraz częściej decydują się na obniżenie ceny. Korekty czasem są nieznaczne – rzędu 5 czy 10 tys. zł, ale zdarzają się i całkiem konkretne, wynoszące nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych – wskazuje Drogomirecki.

Z badań Grupy Morizon-Gratka wynika, że wśród klientów poszukujących mieszkań w największych miastach zauważalną przewagę mają chętni na większe i droższe lokale – co najmniej trzypokojowe, o średnim i wyższym standardzie. – Mniejszym zainteresowaniem cieszą się lokale jedno- i dwupokojowe, które w czasach mieszkaniowej gorączki były najbardziej poszukiwane (również przez inwestorów) i najbardziej zdrożały – zauważa Marcin Drogomirecki. – W miastach średnich i małych największą grupę klientów (40–55 proc.) stanowią poszukujący lokali dwupokojowych.

Maciej Górka z gdańskiego biura Metrohouse ocenia, że w porównaniu ze styczniem ruch na rynku w lutym był nieco większy. – Klienci skupiają się głównie na dwu- i trzypokojowych mieszkaniach. Osoby z mniejszym budżetem wybierają też lokalizacje na obrzeżach, które rozwijają się bardzo intensywnie i są jednocześnie dobrze skomunikowane z Trójmiastem – mówi. – I potencjalni kupujący, i sprzedający są na etapie wyczekiwania na dalsze informacje związane z nowym programem dopłat. Jest grupa klientów, którzy wiążą spore nadzieje z możliwościami dopłat, co blokuje teraz ich decyzje.

Robert Wojtczak, pośrednik z biura Metrohouse na warszawskich Bielanach, dopowiada, że spore nadzieje z programem dopłat wiążą sprzedający mieszkania. – Wierzą, że po jego wprowadzeniu będą mogli uzyskać oczekiwaną cenę. Pozostaje kwestia limitu za metr lokalu – zaznacza.

W stolicy limit cen w zapowiadanym przez resort rozwoju programie miałby wynosić 11 tys. zł za mkw. mieszkania. Limity mogłyby jednak ustalać także gminy. – Klienci, którzy muszą sprzedać mieszkanie już teraz, powinni się liczyć z koniecznością obniżki ceny ofertowej – zaznacza Robert Wojtczak. – W transakcjach, które przeprowadzamy, różnica między ceną ofertową a transakcyjną sięga często kilkudziesięciu tysięcy złotych.

Niewielkie wahania średnich cen

Dane Nieruchomosci-online.pl wskazują, że w lutym średnie ceny mieszkań z rynku wtórnego były stabilne. – Spośród 18 analizowanych miast wojewódzkich w 14 odnotowaliśmy bardzo niewielkie wahania, o mniej niż 1 proc. miesiąc do miesiąca – wskazuje Rafał Bieńkowski.

W Krakowie średnia cena ofertowa mkw. mieszkań z drugiej ręki w lutym pozostała na poziomie ze stycznia (ponad 17,1 tys. zł za mkw.). W Lublinie mieszkania używane były wyceniane średnio na niemal 10,4 tys. zł za mkw., w Bydgoszczy – na ponad 8,2 tys. zł za mkw., w Gdańsku – na ponad 15,9 tys. zł za mkw., w Poznaniu – na ponad 11,7 tys. zł, w Warszawie – na ponad 18,6 tys. zł za mkw., a we Wrocławiu – na 13,9 tys. zł.

Jak mówi Rafał Bieńkowski, w lutym tylko trzy stolice regionów zanotowały wzrost średniej ceny ofertowej mieszkań. To Katowice (o 2,3 proc., czyli o 220 zł, do 9,9 tys. zł za mkw.), Zielona Góra (o 1,7 proc., o 150 zł, do ponad 8,9 tys. zł za mkw.) i Łódź (o 1,6 proc., wzrost o 140 zł, także ponad 8,9 tys. zł). – Jest też tylko jedno miasto, o którym można powiedzieć, że średnia cena ofertowa mieszkań była niższa. To Rzeszów, choć zmiana nie była duża (-1,3-proc. spadek miesiąc do miesiąca, o 140 zł, do ponad 10,9 tys. zł za mkw.).

– W lutym mieliśmy więc kontynuację sytuacji, którą obserwowaliśmy już w styczniu i pod koniec 2024 r. Oczekiwania właścicieli mieszkań co do ceny wyjściowej w ogłoszeniach od kilku miesięcy raczej nie rosną – komentuje Bieńkowski.

Zaznacza, że w większości analizowanych miast jest drożej niż przed rokiem. Porównując luty 2025 r. z lutym 2024 r., wzrosty – w zależności od miasta – wynoszą maksymalnie 11,8 proc. O tyle zdrożały mieszkania z drugiej ręki w Zielonej Górze. – Najczęściej jest to 4–6 proc. Są tylko trzy miasta, w których średnia cena ofertowa jest na bardzo zbliżonym poziomie do tego sprzed roku – to Warszawa, Kraków i Olsztyn – mówi Rafał Bieńkowski.

Faza względnej stabilizacji

Według Dariusza Książaka w pierwszej połowie roku popyt na rynku pierwotnym pozostanie pod presją wysokich stóp procentowych, co ograniczy dynamiczny wzrost sprzedaży. – W drugiej połowie roku, jeśli sytuacja na rynku kredytów hipotecznych się poprawi, popyt na mieszkania może się ożywić – prognozuje prezes Emmerson Evaluation. Uważa on, że w 2025 r. rynek pierwotny wejdzie najprawdopodobniej w fazę względnej stabilizacji, sytuacja będzie jednak zróżnicowana w zależności od regionu. – W niektórych miastach można się spodziewać umiarkowanego wzrostu cen. Przykładami mogą być Kraków czy Warszawa, gdzie podaż w ostatnim roku wzrosła, ale analizując historycznie, do rekordowych poziomów (w Warszawie z lat 2016–2018, w Krakowie z 2016) sporo jej brakuje – zaznacza Dariusz Książak. – Na rynkach z rekordową podażą (np. Łódź) można oczekiwać zauważalnych spadków.

Czytaj więcej

Run na działki budowlane trwa

Prezes Emmerson Evaluation zaznacza, że ceny na poszczególnych rynkach są bezpośrednio powiązane ze strukturą oferty – m.in. udziałem droższych inwestycji (ze względu na lokalizację, projekt, wykonanie). – W kolejnych miesiącach rynek pierwotny pozostanie pod wpływem wysokich kosztów finansowania, a zmiany w popycie i podaży będą zależeć od dalszego rozwoju sytuacji kredytowej i wprowadzenia nowych programów rządowych – podsumowuje.

Klimat wyczekiwania

Marcin Drogomirecki uważa, że najbliższe miesiące raczej nie przyniosą istotnych zmian na rynku. – Nic nie zapowiada ożywienia popytu, nic też nie przemawia za tym, żeby ceny miały zacząć rosnąć – mówi. – Zwłaszcza że stagnację i spadki stawek widać też na rynku najmu, który – szczególnie w dużych miastach – staje się znaczącą konkurencją dla rynku sprzedaży. Czynsz jest często dużo niższy niż rata kredytu hipotecznego.

A Marcin Jańczuk, ekspert Metrohouse, podsumowuje, że rynek mieszkań zwykle aktywizuje się wraz z pierwszymi promieniami wiosennego słońca. – Pytanie, czy ten rok będzie podobny. Jeśli przełom marca i kwietnia nie przyniesie nowej fali zainteresowania zakupami i bardziej aktywnego poszukiwania mieszkań, to może się okazać, że stagnacja zagości na rynku na dłużej – mówi Jańczuk. – Kolejne doniesienia o programie dopłat znów przyniosły „klimat wyczekiwania”, zwłaszcza tej grupy klientów, którzy znajdują się w tzw. luce czynszowej, a więc obecna zdolność kredytowa uniemożliwia im zakup mieszkania na klasyczny kredyt. Sprzedający mieszkania na rynku wtórnym nie mogą czekać w nieskończoność. Czas ekspozycji wielu ofert znacząco się wydłuża, co powoduje, że presja na korekty cen może się zwiększać.