– Nie mamy wyjścia – musimy się wspomagać pracownikami z Dalekiego Wschodu i Ameryki Południowej – mówi „Rzeczpospolitej” Michał Urzynicok, współwłaściciel firmy Zelkot, która specjalizuje się w produkcji i serwisie kotłów energetycznych. Fachowcy z zagranicy, w tym spawacze, monterzy, operatorzy obrabiarek i pras z Filipin, Indii i Tajlandii stanowią już jedną trzecią spośród 320 pracowników Zelkotu. Spółka zatrudnia cudzoziemców od 2021 r., gdy w regionie nasilił się deficyt fachowców. Szefowie Zelkotu sami jeżdżą do Azji, by przetestować i wybrać najlepszych spośród kandydatów zrekrutowanych przez lokalne agencje pracy. Jednak ostatnio nie mogą ich ściągnąć do Polski, bo uzyskanie wizy dla pracowników z Azji graniczy z cudem. Cudzoziemcy po kilkanaście miesięcy czekają na wizowy slot, czyli termin rozmowy z konsulem, a część z nich w ogóle rezygnuje z przyjazdu do Polski i szuka pracy w innych krajach.