Oddzierając sprawę od aspektów politycznych, presji Unii Europejskiej, które bez wątpienia są bardzo istotne – nawet najwięksi entuzjaści tego organu zdają sobie sprawę, że kontrowersyjny projekt znalazł się w ślepej uliczce. A dalsze utrzymywanie tego bytu niczemu już nie służy.
Od samego początku problemem był brak legitymacji Izby Dyscyplinarnej do działania. Uchwała Sądu Najwyższego i orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej uprawomocniło ten punkt widzenia. Krytycy reformy uzyskali twardy argument, wykorzystując go z żelazną konsekwencją. Efektem były dalsze orzeczenia – stopniowo blokujące działania izby. Najpierw w sprawach dyscyplinarnych wobec sędziów, a później również w immunitetowych. Ostatnie orzeczenie Trybunału w Luksemburgu nakazało likwidację Izby jako niedającej gwarancji niezależności, pieczętując jej los.