Jak pan ocenia projekt ustawy praworządnościowej przedstawiony przez ministra Waldemara Żurka?
Ogólnie pozytywnie. W zasadniczej części jest to przecież projekt ustawy przygotowany przez Komisję Kodyfikacyjną Ustroju Sądownictwa i Prokuratury, przy którym jako jej członek pracowałem. Oczywiście są różnice, choćby w zakresie pozostawienia Izby Odpowiedzialności Zawodowej, ale najistotniejsze jest przecież to, że w końcu prace nad tą ustawą ruszyły i podjęto próbę uregulowania problemu wadliwych powołań sędziowskich. Nie mam złudzeń, że obecny prezydent akurat tę ustawę podpisze, bo będzie bronił pewnych powołań, zwłaszcza do SN. Daje temu wyraz m.in. w liście prezentowanym na ostatniej konferencji w SN, ale ważne jest, by podejmować takie próby i wiedzieć, kto ewentualnie nie dopuszcza, by w końcu obywatel miał pewność, iż sędzia zapewni mu rzeczywiste prawo do sądu w rozumieniu konstytucji i konwencji o ochronie praw człowieka. Natomiast uważam, że brak próby likwidacji IOZ jest błędem. W mojej ocenie, gdy większość jej składu tworzą osoby, które nie mogą wydać orzeczenia jako sąd, nie będzie możliwe efektywne działanie sądownictwa dyscyplinarnego. Uważam, że po to zresztą tak stworzono ten organ.