Reforma wymiaru sprawiedliwości, biorąc pod uwagę rewolucję w dziedzinie wdrażania sztucznej inteligencji, odkrycia ChatGPT, wydaje się niezwykle powolna. Gdy na świecie wprowadza się już sztuczną inteligencję jako narzędzie wspierające pracę sądów, adwokatura przygotowuje zasady etyczne dla posługiwania się nowymi narzędziami generatywnej inteligencji, w polskich sądach wciąż nie ma nawet programu do konstruowania uzasadnień orzeczeń sądowych czy nawet samej sentencji orzeczeń, i to także w zwykłych, rutynowych sprawach.
Nie ma programu do wyszukiwania podobnych orzeczeń, co więcej, w samych sądach nikt nawet nie prowadzi bazy podobnych spraw czy orzeczeń. Narzędzia takie ułatwiłyby pracę sędziów, a i służyły jednolitości orzecznictwa. Najprostsze rozwiązania okazują się niemożliwe. Doskonałym przykładem są choćby doręczenia i batalia, jaką trzeba było stoczyć o ich częściowe wprowadzenie.
Czytaj więcej
Naczelna Rada Adwokacka rozpoczęła prace nad wytycznymi dla członków samorządu, jak powinni używać w swojej pracy narzędzi generatywnej sztucznej inteligencji.
Tradycyjna poczta
Od co najmniej dwudziestu lat w użytku codziennym jest poczta elektroniczna. Jedynie w sądach czas jakby się zatrzymał i jakby jeszcze do sądów nie dotarło, że świat się zmienił, a poczta elektroniczna jest szybsza i znacznie bardziej niezawodna niż papierowa. W ciągu kilku sekund przesyła wiadomości, których wysłanie w tradycyjny sposób zajmuje tygodnie. Skraca czas pracy sądu, obciążanych pracowników sądowych i ułatwia obywatelom dostęp do sądu.
W sądach tymczasem od lat czynnikiem spowalniającym postępowania jest zazwyczaj tzw. brak zwrotek. Sąd, wysyłając wezwania dla świadków czy powiadomienia dla stron o terminie rozprawy, musi to czynić z reguły z wielotygodniowym wyprzedzeniem. Terminy te mają gwarancyjne znaczenie dla stron, które powinny wezwania otrzymać odpowiednio wcześnie.
Kwestia tzw. zwrotek wiąże się z zaufaniem do sądów. Nie wystarczy zatem, by sąd stwierdził, że wysyłał do Kowalskiego zawiadomienie, lecz trzeba dowodu na to, że zawiadomienie faktycznie zostało wysłane i doręczone. Trudno też w tym miejscu przesądzać, czy jest to brak zaufania do sądu, bo może raczej do operatora.
Terminy i doręczenia tradycyjne w sądach są święte
Trzeba pamiętać, iż zwrotka jest niezwykle istotna, jako że terminy w sadach są święte i nawet ostra biegunka nie uzasadnia przywrócenia terminu do wniesienia spóźnionego środka odwoławczego (tak wedle ostatnich orzeczeń sądów). Dwutygodniowy termin na wniesienie apelacji ma bowiem fundamentalne znaczenie dla sprawności całego postępowania liczonego przecież w latach… Każdy dzień, nawet godzina i minuta wniesienia pisma jest niezwykle ważna. Nic dziwnego, skoro niewielkie uchybienie może definitywnie zamknąć stronom drogę do sądu. W sądzie nie tylko nie można się spóźnić, ale też złożyć pisma za wcześnie, tj. nawet o kilka minut przed ogłoszeniem wyroku.
Podobnie też jak terminy sądowe „święte” są doręczenia tradycyjne. Wybuch pandemii, choć dawał okazje na przełamanie monopolu tradycyjnych przesyłek, obnażył prawdziwe interesy stojące za utrzymywaniem archaicznego sposobu doręczeń. Okazało się, że interesy te są o wiele ważniejsze aniżeli sprawność postępowań sądowych i prawo obywateli do rozpatrzenia sprawy bez nieuzasadnionej zwłoki.
Doręczenia elektroniczne i e-pisma dla zawodowych pełnomocników
Dzisiaj już coraz mniej malkontentów kwestionuje doręczenia elektroniczne zawodowym pełnomocnikom. Doceniają ich szybkość i skuteczność, udało się także wypracować standardy związane z uznawaniem przesyłek za doręczone. Pojawiają się propozycje, aby pójść jeszcze dalej, by nowe rozwiązania miały dodatkowe funkcjonalności.
Adwokaci, radcowie prawni chcą nie tylko odbierać pisma z sądu drogą elektroniczną. Chcą tak również wysyłać pisma do sądu. Tyle że na razie to sądy nie są dostosowane do tego rodzaju postępowania. Akta większości postępowań mają papierową postać i sądy nie mają ani mocy do przetwarzania elektronicznych dokumentów, ani rozwiązań prawnych tworzących postępowania elektroniczne, ani w końcu sprzętu do pracy w e-systemie.
Innymi słowy, trzeba najpierw wprowadzić elektroniczne postępowania, i to w wybranych rodzajach postępowań, które umożliwią takie procedowanie. Digitalizacja postępowań to proces trwający latami, obejmujący inwestycję w sprzęt, oprogramowanie, a przede wszystkim potencjał ludzki. Sądy z dnia na dzień nie staną się sądami elektronicznymi, nie miejmy też złudzeń: wymaga to zmiany modelu pracy w sądach.
Zamiast programu do pisania uzasadnień – formularz
Zamiast więc oczekiwać z dnia na dzień digitalizacji sądów, może warto choćby ułatwić pracę sądom poprzez e-uzasadnienia. Okazuje się, że wciąż nie ma w tym zakresie żadnych udogodnień, choć wszyscy wiedzą, że pisanie uzasadnień to najbardziej pracochłonne zadanie sądów.
Nie zastąpią jednak uzasadnienia formularze. Najłatwiej wymiar sprawiedliwości sprowadzić do poziomu tabel i zamknąć w formularzach. Tyle tylko, że to niewiele ma wspólnego z wymiarem sprawiedliwości. Formularz i tabele może się sprawdzą w kartotekach czy nakazach zapłaty, natomiast jest oczywiste, że w wyjaśnianiu stanu faktycznego i zawiłości prawnych nie spełniają swej funkcji.
Od lat nie ma jednak żadnego konkretnego rozwiązania, które ułatwiłoby pracę sędziów, choć – jak wskazano – nowe technologie rewolucjonizują dziś świat i zmieniają rzeczywistość.
ChatGPT
Trzeba więc mieć nadzieję, że może po tym, jak w końcu sztuczna inteligencja zostanie wdrożona przez kancelarie prawnicze, przyjdzie gdzieś za dziesięć lat czas także na sądy. Adwokatura już przygotowuje się na wdrożenie tych nowych narzędzi.
Niemniej tu również okazuje się, że są niebezpieczeństwa. Przykładem może być sprawa prawnika, który chciał się wspomóc sztuczną inteligencją, przygotowując sprawę do sądu, i uzyskał nieprawdziwe dane co do podobnych spraw. ChatGPT podał nieprawdziwe dane nieistniejących spraw, których prawnik w żaden sposób nie zweryfikował, a przekazał do sądu.
Jednocześnie system przekazał to tak wiarygodnie, podając dane, konkretne nazwiska i sprawy, że nawet sam prawnik się nie zorientował. Sędzia jednak sprawdził sprawy i okazało się, że lista spraw jest fikcyjna.
Historia ta powinna ostudzić nasz zapał do niekontrolowanego wykorzystania sztucznej inteligencji. Oprogramowania mają wspierać prawników, ale to nie zwalnia ich samych z weryfikacji danych, źródeł, informacji i odpowiedzialności za podejmowane decyzje.
Konieczne są również zabezpieczenia, a przede wszystkim świadomość zagrożeń, jakie się wiążą z użyciem nowych rozwiązań w sferze tak delikatnej jak wymiar sprawiedliwości.
Autorka jest sędzią Sądu Okręgowego w Warszawie i wykładowczynią Uczelni Łazarskiego