Pośród obfitości zmian szczególną uwagę warto poświęcić nowemu rozdziałowi o organizacji postępowania (art. 2051–20512 k.p.c.). Ustawodawca istotnie zmienił tu reguły procedowania, zmierzając najpierw do szybszego załatwienia sprawy bez wydawania orzeczenia, czyli ugodowo. Gdyby to okazało się niemożliwe, poleca zaplanować od razu całe postępowanie. Można też planowanie pominąć, ale wówczas trudniej będzie zwalczać plagi rozkładające pracę sądów cywilnych i gospodarczych: składanie bez końca nowych wniosków, aby nie skończyć rozprawy, oraz coraz dłuższe przerwy między kolejnymi terminami posiedzeń.

Założenia ze wszech miar słuszne i logiczne, temu nikt nie przeczy. Niestety, nie minęło choćby pół roku, by nowych zasad nieco spróbować i ocenić, co w praktyce przynoszą, a już słychać, że „nowe się nie przyjmie". Przyczyną takich opinii może być np. ogólna niechęć do zmian w prawie albo do obecnego ustawodawcy – z czym nie da się polemizować. Takie podejście nie przystoi przecież prawnikom prowadzącym profesjonalnie sprawy sądowe. Bez względu na rodzaj wykonywanej profesji odporni na emocje mają działać pragmatycznie i skutecznie.

Czytaj także: Nowelizacja KPC: posiedzenie przygotowawcze i dobry plan rozprawy

Nie będę więc nikogo namawiał, odwołując się do misji, służby obywatelom itd. Proszę – bądźmy zdrowymi egoistami, a w imię uczciwych zasad podzielmy się korzyściami, jakie przypaść mają stronom, zawodowym prawnikom, sądom i sędziom, a także Skarbowi Państwa. Czy trzeba przypominać koszty, jakie ponoszą strony? Czy Skarb Państwa ma sponsorować każdy spór, ponieważ opłaty sądowe nie pokrywają utrzymania sądów?

Zawodowi prawnicy żyją z obsługi prawnej, ale załatwiając sprawy poza sądem bez wieloletnich procesów, mieliby mniej pracy albo więcej pieniędzy. Sędziowie zawsze marzą, aby kończyć sprawy ugodą, bo to uwalnia ich od uciążliwych rozpraw czy rozterek, jakie wydać orzeczenie, od zmory pisania uzasadnień i ryzyka postępowań odwoławczych. Wszystkie te korzyści są dostępne bez kosztów i bez szwanku dla stron! Trzeba w tym celu sięgnąć po racjonalne zasady zarządzania ryzykiem, zamiast obstawać przy swoim za wszelką cenę. Wówczas rozstrzygnięcie sprawy ugodą oznacza wyjaśnienie sprawy na swoich warunkach, utrzymanie kosztów pod kontrolą, szybkie wprowadzenie porozumienia w życie.

Reklama
Reklama

Oto dlaczego „lepszy wróbel w garści niż kanarek na dachu". Alternatywą jest niepewność rozstrzygnięcia, a nawet to korzystne, ale wydane po latach, może okazać się niewykonalne. Dlaczego więc rodacy nie chcą ugód? Czy dlatego, że wzorzec kulturowy hołduje upieraniu się przy swoim i nie gani kłótni pielęgnowanych przez pokolenia? A może to system nie jest przyjazny mediacjom? Czy sędziom brakuje możliwości, aby procesy ustępowały miejsca porozumieniom? Z tym ostatnim nie wypada się już zgodzić od 7 listopada 2019 r., kiedy weszły w życie nowe przepisy o organizacji postępowania. Jest wszakże jeden warunek: interesować nas będzie tylko i wyłącznie efektywne i skuteczne stosowanie nowych przepisów jako narzędzi. Cel będzie także jeden: sprawiedliwe rozwiązanie danej sprawy możliwie szybko.

Celem sądu ma być sprawiedliwe rozwiązanie i zakończenie sprawy

Pojęcie sprawiedliwości jest trudne do zdefiniowania w ogólności, a w odniesieniu do konkretnej sprawy jeszcze bardziej się komplikuje. Jest to jedna z przyczyn, dla których narasta społeczne niezadowolenie z działalności sądów. W gęstwinie przepisów i zawiłościach procedury nietrudno poczuć się jak we śnie prosto z Kafki. Tak właśnie będzie, kiedy hołduje się wyższości doktryny, autorytetów, zawiłych wykładni, opinii biegłych – którym obywatel stawający przed sądem ma obowiązek się podporządkowywać. Przyczyną lansowanej niesłusznie niesprawiedliwości sądów jest zatem nadmiernie eksponowana zasada bezwzględnej nadrzędności sądu. We współczesnym świecie dominuje model konsumpcji jako sposobu życia, więc ludzie chcą decydować o sobie i wybierać, bo tak czynią na co dzień. A nadrzędność kojarzy im się z przemocą – nikt nie lubi, kiedy ktoś nas przymusza i życie nam urządza. Czy można temu zapobiec? Przecież ze swojej istoty sądy są nadrzędne i tak ich decyzje muszą być przyjmowane!

To prawda, że bez paradygmatu nadrzędności – jako sąd nie da się rozstrzygnąć żadnej sprawy. Jednak sądy nie powinny nadużywać swojej nadrzędności ponad potrzebę (co może być przyczyną obecnego kryzysu). W tym celu zamiast nadrzędności muszą sięgnąć po zasadę partycypacji stron w wypracowywaniu rozstrzygnięcia. Przy odrobinie dobrej woli nietrudno się jej dopatrzyć właśnie w nowych przepisach o organizacji postępowania.

Każde rozwiązanie narzucone odgórnie ma słabe szanse uznania za sprawiedliwe, ponieważ zainteresowany pozostaje w przekonaniu, że mógłby uzyskać więcej (bez względu na to, ile mu przyznano). Kiedy jednak strona aktywnie uczestniczy w wypracowaniu rozwiązania, musi wyjść poza swoją pozycję i zmierzyć się z ograniczeniami oponenta – w imię obiektywnych możliwości „tu i teraz". Kiedy taki proces następuje po obu stronach, to miejsce konfrontacji zajmuje współpraca. Jeżeli oceniający ma swój istotny udział w rozwiązaniu, będzie je uważał za sprawiedliwe, bo nikt nie uważa siebie za niesprawiedliwego. Dlatego przekonanie o sprawiedliwości silnie zależy od stopnia partycypacji zainteresowanych przy kreowaniu rozstrzygnięcia. Wdrożenie tej tezy jest możliwe także w sprawach cywilnych, poprzez swobodny udział stron w rozmowie o rozwiązaniu sporu. Taka forma jest w sądzie przewidziana i możliwa tylko i wyłącznie na posiedzeniu przygotowawczym.

Swobodna rozmowa nie jest możliwa, kiedy sąd dominuje nad stronami. Nie może więc wystąpić na sali rozpraw w todze i łańcuchu – słusznie zarezerwowanymi dla pielęgnowania władzy sądowniczej i ferowania wyroków. Sąd, a właściwie sędzia, musi wstąpić do nowej roli – przewodnika i doradcy na trudnej ścieżce porozumienia i dialogu. Na posiedzeniu przygotowawczym sędzia nie może odwoływać się do władzy przysługującej mu w czasie rozprawy. Ale na tym właśnie polega siła posiedzenia przygotowawczego, że strony sporu nie pod presją władzy, ale dzięki pomocy sądu – stają się zdolne do wypracowania rozwiązania dla siebie samych. Wszystko jednak zależy od sędziego, który pozbawiony urzędowej władzy może liczyć tylko na swoje osobiste umiejętności i autorytet. W zamian może zyskać bezcenne dla każdego sędziego – ugodowe porozumienie kończące spór, oparte na silnym przekonaniu, że jest słuszne i sprawiedliwe.

Im mniej władzy, tym  więcej miejsca dla sprawiedliwości

Większość sędziów chętnie zgodzi się z powyższymi uwagami, jednak ich realizację uważa się dość powszechnie za niemożliwą. Zapewne mamy tu do czynienia z syndromem dysonansu wolicjonalnego, który pozwolę sobie objaśnić anegdotycznie. Otóż święty Augustyn miał się modlić o nawrócenie, „ale nie teraz", bo prowadził barwne i atrakcyjne życie. Żył szczęśliwie w wolnym związku, doczekał się syna Adeodatusa i nie chciał porzucać swojej rodziny. Do bolesnego rozstania z ukochaną doszło z powodu dalszej kariery i wyjazdu do Rzymu (co przyniosło aureolę i tytuł doktora Kościoła). Wprowadzanie w życie zmian w prawie może przebiegać dość podobnie. Prawnicy deklarują, że są otwarci na zmiany, ale kiedy one przychodzą, wzdychają, aby nie robić tego dzisiaj. „Nie dzisiaj", kiedy coś przeszkadza. Gdy zmiany przynoszą wymierne korzyści, nikt czekać nie chce. Dlatego oczekując określonego zachowania, musimy przygotować skuteczne bodźce nakłaniające. Znane są dwa rodzaje bodźców; konsumencki i normatywny. Tryb konsumencki odwołuje się do swobody wyboru, a adresat dobrowolnie się stosuje na miarę atrakcji z oferowanych mu korzyści. Tryb normatywny zakłada, że adresat musi się zastosować, nie mogąc uniknąć obowiązku z powodu sankcji. Organizując posiedzenie przygotowawcze w sprawach cywilnych, trudno liczyć na bodźce sankcjonujące. Co do korzyści – raczej sporu o nie będzie. Przeciwnie, przedmiotem wątpliwości na długo pozostanie, w jaki sposób przygotować, przeprowadzić i zakończyć posiedzenie przygotowawcze.

Podstawowe przesłanki i zasady powodzenia posiedzenia przygotowawczego

1. Sędzia musi dysponować pozwem i odpowiedzią na pozew, aby zapoznawszy się ze stanowiskami stron, miał możliwość przygotowania posiedzenia przygotowawczego. Dalsza wymiana pism może być niewskazana, jeżeli doprowadzi do usztywnienia stanowisk stron i utrudni uzyskanie porozumienia.

2. Najpierw należy ustalić i opisać przedmiot sporu, potem oznaczyć obowiązki dowodowe: w jaki sposób, kiedy i komu przypadają.

3. Należy bezwzględnie szanować stanowiska stron oraz nie podważać czynności lub autorytetu pełnomocników procesowych. Tylko pozytywna motywacja daje siłę decyzji przezwyciężających złe doświadczenia sprzed sporu, aby zapanować nad emocjami lub ambicjami przeszkadzającymi w porozumieniu.

4. Każda ze stron ma swoje prawa i równe szanse, nikt nie może być traktowany gorzej lub nakłaniany do jednostronnych ustępstw na rzecz przeciwnika.

5. Podstawą ugody jest zarządzanie ryzykiem, więc rzeczą sędziego jest to ryzyko przedstawić, pokazując słabości twierdzeń i dowodów prezentowanych przez obie strony i po obu stronach sporu.

6. Posiedzenie przygotowawcze odbywa się przed przeprowadzeniem dowodów, więc strony lepiej od sądu wiedzą, czym dysponują i na co mogą naprawdę liczyć, ale tylko po swojej stronie. Sędzia, zachęcając do porozumienia, podkreśli, że nie wie, jaki będzie wynik sprawy, ponieważ nie zna i nie może oceniać jeszcze dowodów, nie wie też, jakie dowody otrzyma w procesie. Sędzia powinien jednak omówić, jakie dowody są konieczne i oczekiwane po każdej ze stron, według obowiązującego stanu prawnego oraz odpowiednio do ich żądań i stanowisk procesowych.

7. Istota zakończenia sporu porozumieniem odwołuje się do likwidacji ryzyka procesowego poprzez; a) zawarcie ugody na swoich warunkach, b) likwidację zbytecznych wydatków na spór, c) zapewnienie realizacji porozumienia w całości i ustalonym terminie, d) pozyskanie dodatkowych korzyści w rodzaju zabezpieczenia, e) usunięcie blokady do dalszej współpracy na przyszłość (szczególnie ważne dla przedsiębiorców i w sprawach rodzinnych).

8. Jeżeli do porozumienia stron dojść nie może – wszystkie poczynione wyżej ustalenia powinny się ułożyć w plan dalszego postępowania, czyli plan rozprawy.

9. Rozstrzygnięcie wydane w procesie, ale według planu rozprawy, powinno być zrozumiałe i akceptowalne dla stron, ponieważ wynika z zasad ustalonych przez strony na posiedzeniu przygotowawczym.

10. Przebieg postępowania według planu przygotowanego na posiedzeniu przygotowawczym staje się przewidywalny, a jego wynik zależny wyłącznie od dowodów, o których strony wcześniej zdecydowały na tym posiedzeniu.

Dalsze rozwinięcie powyższych zasad, a także omówienie zasadniczych różnic pomiędzy mediacją a posiedzeniem przygotowawczym – będzie przedmiotem następnego artykułu.