Niektórzy na pieniądze czekają od lutego.
– Opóźnienia powstały w związku z tym, że o połowę wzrosła liczba napływających do lubelskiego oddziału zwolnień lekarskich, co niefortunnie zbiegło się w czasie z wdrażaniem zmian w systemie informatycznym obsługującym zasiłki. Dzięki wsparciu pracowników z innych inspektoratów udało się nadrobić zaległości. W przyszłym tygodniu wszyscy świadczeniobiorcy powinni dostać zaległe zasiłki – obiecuje Przemysław Przybylski, rzecznik ZUS.
Przypomnijmy, że ZUS ma obowiązek wypłacić zasiłek na bieżąco po stwierdzeniu uprawnień do niego (art. 64 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=3C16460A8417EA4D2DE096E2425891F6?id=352798]ustawy o świadczeniach pieniężnych z ubezpieczenia społecznego w razie choroby i macierzyństwa[/link]). Ma na to 30 dni od daty złożenia niezbędnych dokumentów (czyli np. zwolnienia lekarskiego).
Gdy ZUS wypłaci zasiłek po tym terminie, z urzędu nalicza ustawowe odsetki. Można więc liczyć na to, że wypłacony zasiłek będzie o kilka złotych wyższy.
To nie pierwszy przypadek, gdy ZUS nie nadąża z wypłatami świadczeń. W marcu pisaliśmy o krakowskim oddziale ZUS, który również nie dotrzymał terminu wypłat, co też uzasadniał zwiększonym (o jedną czwartą) wpływem wniosków. Z tym że wówczas spóźnienia były krótsze, bo miesięczne.