Do końca ubiegłego roku renciści prowadzący działalność gospodarczą nie musieli płacić składek na ubezpieczenia społeczne. Wszyscy wnosili tylko składkę na ubezpieczenie zdrowotne.

Od stycznia zmieniła się sytuacja niektórych rencistów pobierających rentę z tytułu niezdolności do pracy: prowadzący jednoosobową pozarolniczą działalność gospodarczą i wspólnicy spółek cywilnych muszą płacić obowiązkowe składki emerytalną, rentową, wypadkową (niektórzy też na Fundusz Pracy) do czasu, aż przejdą na emeryturę. Wynika to z art. 9 ust. 4c ustawy z 13 października 1998 r. o systemie ubezpieczeń społecznych (DzU z 2007 r. nr 11, poz. 74 ze zm.). Nadal zaś nie płacą obowiązkowych składek na ubezpieczenia społeczne pobierający renty wspólnicy spółek jawnej, partnerskiej, komandytowej, jednoosobowej spółki z o.o., twórcy i artyści. Tego obowiązku nie mają też osoby z ustalonym prawem do renty rodzinnej, rolniczej i rekrutujący się ze służb mundurowych.

Wprowadzenie obowiązkowych składek dla tych osób uchwalono 1 lipca 2005 r. (DzU nr 169, poz. 1412). Przepisy miały wejść w życie w połowie 2006 r., ale chwilę tę odwlekano trzykrotnie: do 1 stycznia 2007 r., 1 lipca 2007 r. i ostatecznie 1 stycznia br. – Gdy pojawił się pomysł objęcia przedsiębiorczych rencistów obowiązkowymi ubezpieczeniami, uzasadniano to tym, że wszyscy muszą płacić składki. Kiedy odwlekano wprowadzenie przepisów w życie, argumentowano, że potrzebny jest czas, aby znaleźć akceptowalną systemowo formułę oskładkowania. Tego czasu jednak nie wykorzystano – zauważa Jerzy Bartnik, prezes Związku Rzemiosła Polskiego. Dlaczego zróżnicowano rencistów w zależności od formy, jaką wybrali dla działalności gospodarczej?

Rzecznik praw obywatelskich interweniował w tej sprawie w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej. Dostał odpowiedź, że zmiana miała na celu zrównanie pozycji rynkowej rencistów prowadzących własną działalność z zatrudnionymi na umowy o pracę (ci podlegają obowiązkowym ubezpieczeniom). Ale czemu w takim razie składek nie muszą płacić renciści ze służb mundurowych, rolnictwa i pobierający renty rodzinne? MPiPS napisało też, że renta jest w zasadzie świadczeniem okresowym, toteż ubezpieczony, który po dłuższym czasie jej pobierania zostanie uznany za zdolnego do pracy, mógłby – ze względu na nieopłacanie przez ten czas składek na ubezpieczenia społeczne – w ogóle nie nabyć prawa do emerytury. Tych argumentów rząd używał, gdy wprowadzał sporny przepis.

– Moim zdaniem przesądziły tu względy fiskalne. Jednoosobowe firmy to prężnie rozwijająca się grupa przedsiębiorców, dlatego można liczyć na znaczne wpływy do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Takie rozwarstwienie rencistów budzi jednak wątpliwości co do zgodności z zasadami równości i konkurencyjności wyrażonymi w konstytucji – zauważa prof. Teresa Bińczycka-Majewska, kierownik Katedry Prawa Ubezpieczeń Społecznych i Polityki Społecznej Uniwersytetu Łódzkiego.

Gdy na część rencistów nałożono obowiązek opłacania składek, to z obawy przed ich niezadowoleniem zapewniono, że PFRON je zrefunduje. Taka możliwość wynika z art. 25a ustawy z 27 sierpnia 1997 r. o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnianiu niepełnosprawnych (DzU z 2008 r. nr 14, poz. 92). Jednak ci renciści czują się oszukani. Po pierwsze, refundowana jest tylko składka emerytalna i rentowa (choć to lwia część kwoty na ZUS). Po drugie, zwrot dotyczy jedynie tej części składki, która jest odprowadzana od minimalnej podstawy, czyli 60 proc. przeciętnego wynagrodzenia. Co prawda większość przedsiębiorców od niej je właśnie odprowadza, ale jeśli ktoś zapłaci od wyższej podstawy, to i tak dostanie z PFRON tyle, ile przy minimalnej podstawie.

Wreszcie otrzymanie refundacji wymaga dopełnienia wielu formalności – od rejestracji przez comiesięczne raporty. – Powstała zbędna kolejka, obieg dokumentów i pieniędzy. Koszty biurokratycznej obsługi refundacji wkrótce przewyższą koszt ulgi. Moim zdaniem to zresztą przejściowe rozwiązanie na drodze do pełnego obciążenia tych rencistów składkami – uważa Jerzy Bartnik.

Problem tkwi nie tylko w niezadowoleniu tych rencistów, którzy muszą płacić składki na ubezpieczenia społeczne. To przykład sytuacji, w której, wprowadzając zmiany przepisów, nie ogarnięto wszystkich ich skutków. Różnicowanie sytuacji ubezpieczonych musi dotyczyć całej grupy wyróżniającej się jakąś cechą. W tym wypadku odmiennie traktowane są te same osoby – renciści prowadzący pozarolniczą działalność. Nie widzę racjonalnych argumentów za tak daleko idącym zróżnicowaniem. Nie wykluczamy zaskarżenia przepisów do Trybunału Konstytucyjnego. Nie jest to jednak łatwa decyzja. Obawiamy się, że nie ulżymy prowadzącym jednoosobowe firmy, uderzymy zaś w pozostałych przedsiębiorczych rencistów.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki: m.januszewska@rp.pl