Rząd przedstawił niedawno wieloletni plan finansowy państwa na lata 2023–2026. Zawiera on m.in. informacje o oczekiwanym wzroście przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia. Niektórzy na tej podstawie zaczęli obliczać już składki na ubezpieczenia społeczne, jakie będę musieli zapłacić przedsiębiorcy niekorzystający z żadnych preferencji. Nie za wcześnie?

Obawiam się, że tak. Do ustalenia minimalnej podstawy wymiaru składek niezbędna jest bowiem prognozowana wartość przeciętnego wynagrodzenia wyrażona w złotych. Sam jego procentowy wzrost nic nam nie daje, bo nie wiemy, od jakiej podstawy go liczyć.

Ministerstwo Finansów przy okazji aktualizuje swoje prognozy przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia na ten rok. One nie mają co prawda wpływu na obecną podstawę wymiaru składek, ale zależy od nich baza, od której wskazany w wieloletnim planie finansowym państwa wzrost 9,6 proc. należy liczyć.

To kiedy będzie można mówić o wysokości składek na przyszły rok?

Pierwsze wyliczenia będzie można przeprowadzić, gdy rząd przekaże partnerom społecznym z Rady Dialogu Społecznego założenia budżetu państwa na 2024 r. Ma na to czas do 15 czerwca.

Czy na podstawie zachodzących w gospodarce procesów pokusi się pan o prognozę, jakich podwyżek w składkach przedsiębiorcy mogą się spodziewać?

Zgodnie z wieloletnim planem finansowym prognozowane przeciętne wynagrodzenie ma wzrosnąć o 9,6 proc., co pokazuje, że już same oczekiwania tempa wzrostu są niższe niż choćby w tym roku. Spodziewam się, że nominalne wynagrodzenia faktycznie będą rosły wolniej. Gospodarka znajduje się obecnie w okresie spowolnienia, a także oczekujemy dezinflacji. To wszystko skłania do oceny, że podwyżka składek, chociaż nastąpi, nie będzie tak wysoka jak w tym roku.

Czytaj więcej

Składki od wszystkich zleceń w 2024 r. mało realne

Powoli możemy za to już chyba liczyć wysokość preferencyjnych składek, które są zależne od minimalnego wynagrodzenia za pracę?

Zgadza się. Co prawda w Radzie Dialogu Społecznego cały czas toczą się negocjacje dotyczące tej kwestii, w efekcie ostateczna wartość płacy minimalnej będzie znana dopiero po ich zakończeniu lub decyzji rządu, gdy nie dojdzie do porozumienia. Niemniej możemy pokusić się o wyliczenia na podstawie podwyżki według algorytmu ustawowego.

I tak, składki ogółem, płacone przez 24 miesiące na preferencyjnych zasadach, wyniosą: 403,83 zł, w tym składka emerytalna 249,14 zł, rentowa 102,11 zł, wypadkowa 21,31 zł oraz chorobowa 31,27 zł. Do tego należy również dodać składkę zdrowotną, która jest obecnie ustalana indywidualnie na podstawie dochodu lub przychodu przedsiębiorcy, natomiast jej minimum jest również powiązane z płacą minimalną i powinno wynieść w przyszłym roku 382,90 zł.

Nie da się ukryć, że obciążenia związane z ubezpieczeniami społecznymi przedsiębiorców z każdym rokiem są wyższe. Czy w tym wypadku należałoby rozważyć nowe ulgi lub zmodyfikować już obowiązujące?

Oczywiście, że przychody nie każdego przedsiębiorcy zawsze przyrastają w tempie odpowiadającym inflacji. Rosnące obciążenia publicznoprawne mogą im doskwierać. To, co powinniśmy natomiast robić, to przede wszystkim tworzyć reguły optymalne zarówno dla małych, jak i większych biznesów.

Nie jestem za wprowadzeniem kolejnych ulg czy za wydłużaniem obowiązujących. Uważam, że dobrym rozwiązaniem byłoby opłacanie składek na ubezpieczenia społeczne proporcjonalnie do dochodu, od jego części. Byłoby to wówczas powiązane z faktyczną sytuacją finansową przedsiębiorcy.