Tak wynika z wczorajszego wyroku Sądu Najwyższego, dotyczącego Ludmiły P., która od wielu lat prowadzi działalność gospodarczą. Zajmowała się głównie księgowością, choć miała także ośrodek wypoczynkowy. Na początku 2003 r. zaszła w ciążę. Do dobrowolnego ubezpieczenia chorobowego przystąpiła jednak dopiero na miesiąc przed urodzeniem dziecka. Od razu trzykrotnie podwyższyła podstawę wyliczenia składki do ZUS, od której zależała także wysokość zasiłku macierzyńskiego. Przed porodem zdążyła zapłacić tylko jedną składkę. To wystarczyło, by podczas urlopu macierzyńskiego przez pół roku otrzymywała 5 tys. zł zasiłku, a nie 1,3 tys., które dostałaby bez podwyższenia składki.
ZUS nabrał wątpliwości, gdy po zakończeniu urlopu macierzyńskiego Ludmiła P. wróciła do minimalnego wymiaru podstawy wyliczenia składek. Zakład wydał decyzję o obniżeniu zasiłku przysługującego jej podczas tego urlopu. Zażądał także zwrotu nadpłaconego świadczenia. Powołał się przy tym na art. 58 kodeksu cywilnego, zgodnie z którym czynność prawna sprzeczna z zasadami współżycia społecznego jest nieważna. Wskazał także na art. 68 ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych, który daje mu prawo do stwierdzenia i ustalania obowiązku ubezpieczeń społecznych.
Księgowa odwołała się od tej decyzji. Ale sądy okręgowy i apelacyjny uznały argumentację ZUS. W skardze kasacyjnej do Sądu Najwyższego Ludmiła P. postawiła zarzuty wobec zastosowania w sprawie art. 58 k.c. Jej zdaniem przystąpienie do dobrowolnego ubezpieczenia chorobowego nie może być uznane za czynność prawną. ZUS nie miał więc prawa powoływać się na nieważność lub pozorność zgłoszenia do ubezpieczenia.
Pełnomocnik ZUS argumentował, że bez powoływania się na zasady współżycia społecznego prawo byłoby bezsilne wobec nadużywania świadczeń z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych.
SN uznał, że Zakład nie miał podstaw, by kwestionować podwyższenie podstawy wymiaru składki, a przez to wysokość zasiłku macierzyńskiego otrzymywanego przez Ludmiłę P. Przepisy dotyczące ubezpieczeń społecznych nie zawierają bowiem odesłania do art. 58 kodeksu cywilnego. Takie uregulowanie znajduje się np. w art. 300 kodeksu pracy. Dotyczy on jednak tylko spraw wynikających ze stosunku pracy. A w ubezpieczeniach społecznych nie ma podobnego przepisu.
ZUS nie mógł więc weryfikować wskazanej przez księgową podstawy do wyliczenia składek, która służy także do określenia zasiłku macierzyńskiego. Przedsiębiorca sam decyduje, od jakiej podstawy chce płacić składki ZUS i kiedy chce je podwyższyć. Zakład może tylko sprawdzić, czy mieści się ona w przewidzianych przez przepisy granicach.
Podstawa do wyliczenia składek na ubezpieczenia społeczne osób prowadzących działalność gospodarczą nie może być niższa niż 60 proc. przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w poprzednim kwartale. Górną granicę podstawy wymiaru składek przepisy określają tylko w wypadku dobrowolnego ubezpieczenia chorobowego. Nie może ono przekroczyć 250 proc. przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w poprzednim kwartale (obecnie ponad 6,7 tys. zł).
SN uznał więc skargę kasacyjną księgowej. Odesłał jednak sprawę do sądu apelacyjnego do ponownego rozstrzygnięcia, zgodnie z tym wyrokiem (sygn II UK 106/07).
Kobieta prowadząca działalność gospodarczą w każdej chwili może sobie określić podstawę wyliczenia składek na ubezpieczenia społeczne, a tym samym wysokość przysługującego jej zasiłku macierzyńskiego. Przepisy nie stawiają jej żadnych dodatkowych wymagań. Do wypłaty tego zasiłku wystarczy objęcie ubezpieczeniem i urodzenie dziecka. Ustawodawca mógł ograniczyć prawo do niego, żądając odpowiedniego stażu ubezpieczeniowego, niezbędnego np. do uzyskania zasiłku chorobowego. W tym wypadku jednak tego nie zrobił.