Sąd Najwyższy zajął się sprawą wyłudzenia z ZUS ponad 39 tys. zł zasiłku wypłaconego na podstawie pozornej umowy o pracę. Sędziowie uznali, że ZUS może dochodzić zwrotu tych pieniędzy bezpośrednio od przedsiębiorcy. Nie musi nawet próbować ściągnąć ich od świadczeniobiorcy.
– Uzyskanie zwrotu od płatnika jest w praktyce łatwiejsze, bo są to często pracodawcy prowadzący szeroko zakrojoną działalność gospodarczą. Jeżeli odpowiadają za wypłatę nienależnego świadczenia z ZUS, to od nich należy dochodzić jego zwrotu – mówił w uzasadnieniu Józef Iwulski, prezes SN, przewodniczący składowi Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN. – Dochodzenie zwrotu od świadczeniobiorców bywa nieskuteczne. A ZUS ma obowiązek dbania o skuteczne dochodzenie zwrotu nienależnie pobranych świadczeń z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, bo to leży w interesie pozostałych ubezpieczonych i państwa.
Czytaj także: Umowa o pracę, ciąża i świadczenia z ubezpieczeń społecznych
Często kwestionują umowy
– Zgadzam się, że taka uchwała jest słuszna, jednak może spowodować spore komplikacje dla przedsiębiorców – zauważa Andrzej Radzisław, radca prawny w kancelarii Goźlińska, Petryk i Wspólnicy – ZUS od lat w zasadzie z automatu kwestionuje wszystkie umowy zawierane z kobietami, szczególnie wyżej wynagradzanymi, które – jak się później w krótkim czasie okazuje – są w ciąży i korzystają z zasiłku macierzyńskiego. Ta uchwała SN daje ZUS potężne narzędzie do ręki. Jeśli kontrolerom uda się zakwestionować taką umowę, pracodawca będzie musiał z własnej kieszeni zwrócić cały wypłacony zasiłek. A to może być nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Krótko pracował, długo chorował
Historia tej sprawy, która może mieć ogromne znaczenie dla przedsiębiorców, sięga 2013 r., kiedy to dwójka krewniaków zawarła umowę, a po miesiącu jeden z nich wylądował na długotrwałym zwolnieniu lekarskim. ZUS wypłacił mu łącznie ponad 39 tys. zł zasiłku. Po fakcie umowa została zakwestionowana i ZUS zażądał zwrotu świadczenia. Z roszczeniem wystąpił jednak bezpośrednio do przedsiębiorcy, który zawarł inkryminowaną umowę. Zarówno Sąd Rejonowy, jak i Okręgowy w Gorzowie Wielkopolskim odmówiły obciążenia pracodawcy obowiązkiem zwrotu wypłaconego zasiłku.
Ostatecznie sprawa trafiła do Sądu Najwyższego, który rozpoznał ją w poszerzonym siedmioosobowym składzie.
W uchwale, która zapadła 11 grudnia 2019 r., SN stwierdził, że organ rentowy może wybrać płatnika składek jako podmiot zobowiązany do zwrotu świadczenia pobranego nienależnie przez świadczeniobiorcę (na podstawie art. 84 ust. 6 ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych).
Sąd Najwyższy rozstrzygnął w ten sposób wątpliwości, jakie powstały na bazie dotychczasowego orzecznictwa, na podstawie którego część sądów wymagała, by ZUS najpierw dochodził zwrotu od świadczeniobiorcy.
– W art. 84 ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych nie ma zapisanej żadnej kolejności, w jakiej ZUS może dochodzić zwrotu nienależnie wypłaconego świadczenia – dodał w uzasadnieniu uchwały prezes Iwulski. – Ani tym bardziej uzależnienia dochodzenia zwrotu od płatnika od uprzedniego dochodzenia zwrotu od świadczeniobiorcy.
Pracownice na indeksie
– Obawiam się, czy skutki tej uchwały nie uderzą w kobiety zatrudniane na etatach – zauważa mecenas Radzisław. – Spotkałem się ostatnio z przypadkiem, gdy kobieta z dość wysokimi zarobkami po dziesięciu miesiącach zatrudnienia poszła na zasiłek macierzyński, a po jego zakończeniu musiała iść na zasiłek chorobowy. Dopiero gdy przeszła na zasiłek chorobowy, ZUS uznał, że jej pierwotna umowa może być nieważna, i zaczął ją kwestionować. Po uchwale SN pracodawcy tej kobiety może grozić obowiązek zwrotu całości świadczenia. Teraz wielu przedsiębiorców dobrze się zastanowi, zanim zatrudni młodą kobietę.
Sygnatura akt: III UZP 7/19