Kierowany przez pana zespół przeprowadził badanie dotyczące pokolenia Z na rynku pracy. Objęło ono ponad 1000 młodych ludzi. Jakie są wnioski?
Potraktowałem to badanie jako wyzwanie. Jest tak wiele raportów krajowych i międzynarodowych o tym pokoleniu, że postanowiłem sprawdzić, jak to wygląda i popolemizować z tezą, że młodzi ludzie mają „gen lenistwa”. Od razu powiem, że to nieprawda.
Dziś zdecydowana większość z nich już pracuje i aż 40 proc. ma normalną, stałą pracę, a nie tylko jakieś dorywcze zajęcia.
Nie tylko badam młodzież, ale też pracuję z nią na Uniwersytecie. I obserwuję, że jedną z większych zmian w ostatnich latach na rynku pracy jest dość gwałtowny wzrost odsetka młodych ludzi, którzy bardzo wcześnie zaczynają aktywność zawodową, nawet łącząc ją z edukacją. Teraz to uczelnie mają duży problem z tym, żeby tak dopasować programy studiów, aby młodzi mogli się realizować w pracy chociażby na pół etatu. Także w badaniach widać, że młodzi stawiają na umiejętności praktyczne. W pytaniu o to, co im zapewnia ten sukces na rynku pracy, niemal równorzędnie wskazują, że są to kompetencje nabyte w trakcie studiów, jak i praktyczne umiejętności, których nabywają dzięki stażom, praktykom czy też w pracy.
Czy w wynikach badania jest coś, co pana zaskoczyło?
Może nie zaskoczeniem, ale dość ciekawym wnioskiem są plany związane z karierą zawodową. Okazuje się, że jednak duża część młodych ludzi planuje swoją aktywność na polskim rynku pracy. Z jednej strony jest to związane z tym, że na tym rynku nastąpiła zdecydowana poprawa, ale też zawirowania, które obserwujemy w Europie i na świecie, zmniejszają skłonność do wyjazdów za pracą. Dla naszego rynku pracy to jest dobra wiadomość. Z jednej strony mamy przecież zapaść demograficzną, a z drugiej – możemy liczyć na to, że młodzież nie będzie wyjeżdżać, tylko będzie chciała się realizować w kraju.
Drugim dość istotnym wnioskiem jest brak bezpośredniego skupiania się na wynagrodzeniu. Jest ono dla młodych ludzi ważne, ale bardziej wskazują, że ma być ono „satysfakcjonujące” niż „wysokie”. Myślę więc, że – zgodnie z teorią human capital Gary’ego Beckera – młodzi ludzie odgadli, że bardzo ważne są inwestycje w siebie, w kompetencje, które teraz nabywają wraz ze swoim pierwszym doświadczeniem zawodowym i na równi stawiają takie wartości, jak zgrany zespół, w którym pracują, czy dobra komunikacja z pracodawcą. To pokazuje, że młode pokolenie, które nie chce tak pracować jak starsze pokolenia, ma bardzo racjonalny stosunek do pracy.