Reklama
Rozwiń

Bogusław Chrabota: Adam Bodnar nie chce być Don Kichotem

Prokurator generalny ma pełną świadomość błędów proceduralnych i instytucjonalnych w SN, a jednak nie jest gotów wstrzymywać procesu zaprzysiężenia Karola Nawrockiego.

Publikacja: 30.06.2025 20:04

Minister sprawiedliwości Adam Bodnar

Minister sprawiedliwości Adam Bodnar

Foto: Adobe Stock

W każdej walce trzeba przede wszystkim pilnować bilansu sił. Adam Bodnar ma świadomość, że są tacy, którzy domagają się od niego zatrzymania procesu zaprzysięgania nowego prezydenta, ale nie są to sojusznicy na tyle liczni ani silni, by zmotywować go do boju z wiatrakami. Zna stanowisko premiera i jego koalicjantów, którzy nie chcą walczyć z Nawrockim. Doskonale też wie, że sojusznika we wstrzymaniu procesu zaprzysiężenia nie znajdzie w Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN, która we wtorek zapewne ogłosi ważność wyborów z 1 czerwca. Gdyby jednoznacznie stwierdziła, że wybory są nieważne, sprawa byłaby jasna. Krytyczne stanowisko ministra sprawiedliwości współgrałoby z Sądem Najwyższym.

Co Sąd Najwyższy orzeknie w sprawie wyborów?

 Adam Bodnar ma świadomość, że są tacy, którzy domagają się od niego zatrzymania procesu zaprzysięgania nowego prezydenta, ale nie są to sojusznicy na tyle liczni, ani silni, by zmotywować go do boju z wiatrakami

Ale tak raczej nie będzie. IKNiSP SN w swojej uchwale najpewniej potwierdzi drobne nieprawidłowości, ale uzna, że nie miały wpływu na ważność wyborów, co skłoni marszałka Sejmu Szymona Hołownię do zwołania Zgromadzenia Narodowego. Bodnarowi zostałoby w SN bronić honoru i linii politycznej przeciwników deformy wymiaru sprawiedliwości, a także po raz kolejny dowodzić, że izba nie jest organem właściwym do orzekania oraz dopuściła się uchybień formalnych. A w kolejnych tygodniach kontrolować pracę prokuratorów zajmujących się badaniem nadużyć prawa w wybranych komisjach. Na dodatek ten ostatni proces nie miałby większego znaczenia z perspektywy wprowadzania prezydenta elekta Nawrockiego do pałacu.

Czytaj więcej

Kryzys w koalicji na tle wyborów. Hołownia mocno naciskany przez KO

Czy należałoby w tej sytuacji wymagać od Bodnara heroizmu? Bez wątpienia taką presję odczuwa. I w poniedziałek dała o sobie znać. Otóż rzeczniczka prokuratora generalnego zapowiedziała, że jeśli SN nie uwzględni jego wniosku o przekazanie tematu do Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych i sprawą ważności wyborów nadal będzie zajmować się IKNiSP, prokurator generalny odstąpi od przedstawienia stanowiska SN w zakresie ważności wyborów. To zmiana zdania, bo jeszcze w publikowanym w Money.pl rano wywiadzie zapowiedział, że stanowisko, bez wątpienia krytyczne, przedstawi.

Czy brak stanowiska prokuratora generalnego w sprawie ważności wyborów coś ważnego zmieni?

Będzie więc inaczej. Co to zmieni? Eksperci nie widzą specjalnej różnicy. W świetle przepisów prokurator generalny ma prawo przedstawić stanowisko, ale marszałek Sejmu kieruje się uchwałą SN. Stanowisko prokuratora generalnego lub jego brak nie ma mocy wstrzymania procesu zwołania Zgromadzenia. Jak rozumieć gest Bodnara? Bez wątpienia jest to gest sumienia. Zgodny z jego poglądami. Manifestujący zarazem bezradność ministra, który mówi wprost, iż „powiedzenie, że wybory mają być nieważne, jest daleko idące”. Oraz, przynajmniej odrobinę, kunktatorski. Bodnar przerzuca bowiem odpowiedzialność za odwrócenie wiatrów historii na marszałka Hołownię. A czy ten zmieni bieg dziejów? Bardzo to wątpliwe. Sprawa więc wydaje się domknięta. Karol Nawrocki jest coraz bliżej prezydentury. I nawet Roman Giertych niewiele może w tej kwestii zdziałać.

 

Opinie Prawne
Prof. Gutowski: Po wyborach w 2023 r. stworzyliśmy precedens, jesteśmy jego zakładnikami
Opinie Prawne
Bieniak, Mrozowska: Zakaz reklamy, który uderzał w przedsiębiorców
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Zakazać woreczków na złość Nawrockiemu?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Globalne znaczenie rankingu kancelarii prawniczych „Rzeczpospolitej”
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Rady dla następcy Adama Bodnara