Według rankingu wolności gospodarczej korupcja w Polsce stopniowo się obniża i jesteśmy na 40. miejscu na świecie w klasyfikacji krajów wolnych od korupcji. Poprawa była tak znacząca, że w 2011 r. zostało zamknięte polskie biuro Transparency International, bo nie było już potrzeby monitorowania tego zjawiska. To ciekawe, bo przecież jesienią 2009 r. Miro przyszedł do Zbycha i knuli na cmentarzu, jak przewalić publiczne pieniądze. Percepcja korupcji być może maleje, co nie zmienia faktu, że korupcja jest w Polsce cały czas silnie obecna i rozlewa się na nowe rynki. Tylko mechanizmy korumpowania są coraz bardziej finezyjne i trudniejsze do wychwycenia.

Niektóre z tych mechanizmów opisaliśmy w raporcie o wpływie grup interesów w procesie stanowienia prawa w Polsce. To jest najgroźniejsza forma korupcji, bo czasami uchwala się przepisy, które dają danej grupie nacisku przywileje w wysokości milionów, a społeczeństwo traci miliardy. W minionych latach pojawiły się nowe, groźne formy korupcji. Nie mam na to dowodów, ale obserwuję efekty. Kiedyś można było kupować używane książki w szkołach od starszych kolegów, teraz pojawiły się mechanizmy, które zmuszają rodziców do kupowania nowych książek co roku, a media donoszą, że są systemy „bodźców" dla dyrektorów szkół, które przypominają najgorsze praktyki amerykańskich firm farmaceutycznych stosowane na rynku leków na recepty. Ponownie korzyści trafiają do nielicznych, koszty ponoszą miliony ludzi co roku we wrześniu.

Definicja korupcji używana przez ekonomistów to przywłaszczanie dóbr publicznych dla prywatnych korzyści. Istnieje olbrzymia literatura ekonomiczna pokazująca, że korupcja wpływa negatywnie na wzrost gospodarczy. Ale ekonomiści wiedzą też, że korupcji nie da się wyeliminować do zera, bo zawsze przyjdzie taki moment, w którym koszty walki z korupcją przekroczą korzyści. Poza tym dla każdego kraju istnieje unikalny, optymalny poziom korupcji, który wynika z historii, tradycji, uwarunkowań kulturowych, takich jak np. kultura bakszyszowa. Próba wymuszenia niższego poziomu korupcji niż optymalny powoduje, że gospodarka przestaje się rozwijać, bo przestają działać dotychczasowe kanały załatwiania spraw, a nowe się nie przyjmą, bo są wbrew tradycji czy kulturze. W Polsce strach urzędników przed oskarżeniami o korupcję czasami powoduje powstawanie patologicznego prawa, czego przykładem jest prawo zamówień publicznych. W wyniku działania tych przepisów gospodarka już straciła miliardy złotych i wykończyliśmy sektor polskich firm budowlanych, bo tak działają przepisy zmuszające zamawiającego do kierowania się najniższą ceną, właśnie ze strachu przed korupcją. Zatem powiedzenie, kto smaruje, ten jedzie, ciągle ma zastosowanie, byle poziom smarowania był optymalny dla danego silnika.