Teraz ustawa wraca do Sejmu, który może przegłosować stanowisko Senatu, ale bezwzględną większością, jeśli rząd ją zgromadzi.

Nowe przepisy mają regulować relacje między spółką dominującą i jej spółkami zależnymi, a narzędziem wspólnej polityki biznesowej, tzw. wiążące polecenia spółki matki wydawane spółce córce. Z drugiej strony gwarantują ochronę mniejszościowych akcjonariuszy oraz wierzycieli spółki zależnej i odpowiedzialność odszkodowawczą spółki dominującej wobec spółki zależnej, jej wierzycieli za szkody powstałe w wyniku z zastosowania się do wiążącego polecenia.

Niezadowoleni z grupy wspólnicy (akcjonariusze) mniejszościowi będą mogli skorzystać z prawa wyjścia ze spółki (tzw. sell-out).

Na początku prac nad tym projektem pojawiała się krytyka, że ma służyć dużym spółkom z udziałem Skarbu Państwa ich koncentracji, ale one już tworzą tzw. faktyczne holdingi, a prawo holdingowe kierowane jest do wszystkich ponad 440 tys. spółek kapitałowych w Polsce, a poddanie się tej regulacji jest dobrowolne.

Reklama
Reklama

Teraz w Senacie pojawił się m.in. zarzut, że ustawa zostawia poza swoim zakresem te dobrowolne holdingi. Zaangażowani przez Senat eksperci profesorowie Michał Romanowski i Aleksander Kappes ocenili, że tego projektu nie da się poprawić, choć dostrzegają potrzebę pewnych zmiana w KSH w tym zakresie.

Natomiast prof. Andrzej Szumański, szef zespołu pracującego nad prawem holdingowym podkreśla, że wielki biznes zarówno w Polsce jak i za granicą działa w myśl zasady, że „duży może więcej", dlatego potrzeba uchwalenia prawa grupy spółek była zgłaszana przez biznes od dawna. To jest szansa z której spółki mogą skorzystać, ale nie muszą.