Większość sejmowa zadecydowała, że 700 m, jako minimalna odległość turbin wiatrowych od zabudowań, wprowadzona tzw. poprawką Suskiego, następnie skorygowana przez Senat, i ponownie przywrócona na komisji sejmowej, zostaje. Uzgodniona wcześniej odległość elektrowni wiatrowej od zabudowań mogłaby realnie odblokować rozwój energetyki wiatrowej na lądzie w Polsce.

Sejm odrzucił poprawkę senacką, która dawała gminom prawo do decydowania o jeszcze mniejszych niż 500 m odległościach zabudowy od wiatraków, ale tylko wtedy, gdy mieszkańcy gminy wyraziliby na to zgodę. W zamian inwestor miał dopłacać mieszkańcom zamieszkałym do 500 m od wiatraka, dodatki do rachunków za energię. Te pokrywałby opłaty dystrybucyjną, mocową, OZE oraz kogeneracyjną. Ponadto z rekomendacji komisji pod przewodnictwem posła Marka Suskiego, Sejm odrzucił poprawkę dotycząca sposobu ustalania lokalizacji dla elektrowni wiatrowej co miało następować nie tylko na podstawie planu zagospodarowania, ale też na podstawie specjalnej uchwały rady gminy.

- Poprawki zgłoszone przez Senat były odpowiedzią na to, co zostało uzgodnione ze strona rządową i społeczną. Chcemy prawa, które będzie akceptowalne społecznie. A tu z 500 m zrobiło się 700 m, co niesie skutki dla gmin związane z procesem odszkodowawczym. Ta ustawa wpłynie nie tylko na energetykę, ale też na projekty mieszkaniowe – mówi Mariusz Marszał ze Związku Gmin Wiejskich.

Po przyjęciu ustawy przez Sejm, ustawa trafi do podpisu prezydenta RP Andrzeja Dudy. A następnie zostanie oceniona przez Komisję Europejską. Nieoficjalnie mówi się, że ta ma wątpliwości, co do zgodności uchwalonych przez parlament przepisów z założeniami o realizacji kamieni milowych w ramach ubiegania się o środki z KPO.

Komisja zadeklarowała wydać opinię dopiero po złożeniu przez Polskę wniosku o wypłatę środków. Czeka jeszcze także na wywiązanie się z ustaleń w sprawie niezależności sądownictwa.

Czytaj więcej

KE ma wątpliwości o polski wiatrakowy "kamień milowy". Pytamy u źródła