Wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Białymstoku dotyczył uchwały Rady Miejskiej w Łomży z 30 października 2019 r. Uchwała została podjęta na podstawie dwóch ustaw: o samorządzie gminnym oraz o finansowaniu zadań oświatowych. Już sam jej tytuł informował, że dotyczy trybu udzielania i rozliczania dotacji dla przedszkoli publicznych i niepublicznych oraz dla szkół specjalnych i szkół dla dorosłych, prowadzonych przez organy inne niż jednostka samorządu terytorialnego.

Czytaj także: Koronawirus: Pieniądze dla niesamorządowych przedszkoli, szkół oraz placówek oświatowych w okresie zawieszenia zajęć

Kontrole mają ustalić, czy dotacje zostały udzielone prawidłowo, w należnej wysokości, i jak zostały wykorzystane. Osoby kontrolujące mają prawo wstępu do: przedszkoli, szkół i placówek oświatowych oraz wglądu do prowadzonej przez nie dokumentacji: organizacyjnej, finansowej, przebiegu nauczania – w związku z przekazaną dotacją. A w przypadku szkół dla dorosłych – także do wglądu do list obecności. Kontrolujący musi mieć możność swobodnego poruszania się na terenie kontrolowanej jednostki. Może także żądać niezbędnych zestawień i obliczeń, służących celom kontroli, jak również sporządzania kserokopii dokumentów, poświadczonych za zgodność z oryginałem – ustaliła Rada. W listopadzie 2019 r. uchwała została ogłoszona w Dzienniku Urzędowym Województwa Podlaskiego.

Wiele nieprawidłowości

Uchwałę zaskarżyła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Białymstoku spółka z o.o., prowadząca szkołę dla dorosłych. Zarzuciła, że Rada przekroczyła przepisy Prawa oświatowego oraz ustawy o finansowaniu zadań oświatowych. Spółka podważała również legalność zezwolenia kontrolującym na przeprowadzenie kontroli w miejscach i w czasie realizacji przez podmiot kontrolowany podstawy programowej lub innych zadań statutowych. Kwestionowała zezwolenie kontrolującym na swobodne poruszanie się na terenie kontrolowanej jednostki oraz na przeprowadzanie oględzin jej obiektów i składników majątkowych. Uznała, że nałożenie na szkołę czy placówkę oświatową obowiązku sporządzania kopii dokumentacji oraz poświadczania ich za zgodność z oryginałem przekracza zakres delegacji ustawowej.

Po analizie uchwały, WSA doszedł do wniosku, że celem skargi spółki jest wyeliminowanie możliwości sprawdzania w jakiejkolwiek formie przez organ dotujący rzeczywistej frekwencji na zajęciach. Zgodnie z postanowieniami uchwały, organ dotujący może bowiem kontrolować prawidłowość pobrania i wykorzystania dotacji. Jego ustawowym obowiązkiem jest nie tylko udzielenie dotacji publicznym i niepublicznym szkołom i przedszkolom na każdego ucznia, ale także kontrola prawidłowości wydatkowania i rozliczenia tych środków. Dotyczy to zwłaszcza sprawdzenia frekwencji uczniów na zajęciach i jej zgodności z podpisami na liście obecności –podkreślił sąd, powołując się m.in. na wyniki ogólnopolskiej kontroli Najwyższej Izby Kontroli. NIK dopatrzyła się wielu nieprawidłowości. Wypłacano zawyżone nienależne kwoty dotacji na uczniów, którzy w rzeczywistości w ogóle nie uczestniczyli w zajęciach, a listy obecności podpisywali przed, bądź po zajęciach. W ankiecie, przeprowadzonej przez NIK wśród słuchaczy szkół dla dorosłych około 10 proc. słuchaczy przyznało, iż sami, bądź na prośbę pracownika szkoły, potwierdzili obecność na zajęciach, na których ich nie było.

Jedyny wyjątek

Ażeby ustalić rzeczywisty stan, kontrolujący muszą więc mieć szerokie uprawnienia, w tym do swobodnego dostępu do obiektów i pomieszczeń, związanych z przedmiotem kontroli, do sprawdzania uczestnictwa w zajęciach, i do żądania ustnych i pisemnych wyjaśnień – stwierdził sąd, podzielając argumentację rady miejskiej. W praktyce mogą więc 2-3 razy dziennie wchodzić do klas, liczyć uczniów i konfrontować tę liczbę z ilością złożonych własnoręcznie podpisów na liście obecności. W zbiorczym zestawieniu organ dotujący może też ustalić liczbę uczniów, spełniających wymóg co najmniej 50 proc. frekwencji na obowiązkowych zajęciach w danym miesiącu kalendarzowym.

W wyroku WSA znalazł się jednak jeden wyjątek. Dotowany podmiot ma wprawdzie obowiązek sporządzenia, ale wyłącznie niezbędnych zestawień i obliczeń, które służą celom kontroli i pokazują obraz sytuacji u kontrolowanego – podkreślił sąd. Sprzeczne z prawem jest natomiast nałożenie na kontrolowany podmiot obowiązku sporządzania kserokopii dokumentacji oraz poświadczania ich za zgodność z oryginałem. Oznacza to dodatkowe koszty, których nie przewidują ustawowe przepisy. A ponieważ akty prawa miejscowego nie mogą wykraczać poza ustawową delegację, ani nakładać więcej obowiązków niż przewiduje ustawa, WSA stwierdził nieważność tego punktu uchwały.

Wyrok jest nieprawomocny.

Sygnatura akt: I SA/Bk 150/20