Ma to być skutek wchodzących w życie od początku 2025 r. nowych, bardzo restrykcyjnych regulacji emisyjnych CAFE. Średni poziom emisji, do którego producenci aut nie zapłacą kary obniżono ze 118 do 94 g CO2 na przejechany kilometr.
Nie są to nowe normy emisji spalin, a raczej rodzaj finansowej presji, by oferować samochody nieprzekraczające limitu czyli wyposażone w dodatkowe urządzenia obniżające emisję. To jednak podniesie koszt produkcji, a więc podwyższy cenę. Alternatywą jest zapłata kary, co też zostanie uwzględnione w cenie auta.
Najszybciej zdrożeją SUV-y, bo producentom będzie łatwiej dodać kary emisyjne 4–5 tys. euro do cen drogich samochodów niż małych miejskich, które są z reguły tańsze.
Ale takie auta zaczną znikać z rynku. Dlaczego? Jak wyjaśnia Wojciech Drzewiecki, prezes Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar, montaż drogich instalacji w autach, które nie spełniają limitów emisji, spowodowałby wzrost cen nieakceptowalny dla klientów.
- Część marek już myśli o ograniczaniu oferty — mówi ekspert.
Regulacje CAFE dotyczą średnich emisji z całej sprzedaży danego producenta. Koncerny będą się więc starać o korzystniejszy miks pojazdów w ofercie, dopychając ją zeroemisyjnymi elektrykami. Ale te są wciąż znacznie droższe od aut spalinowych, ponadto zniechęca do nich zbyt wolna rozbudowa infrastruktury ładowania w Polsce.
Czytaj więcej
Wysokie podwyżki cen mają zrekompensować producentom wzrost kosztów produkcji o 4–5 tys. euro. W pierwszej kolejności uderzą w droższe SUV-y.