Rada Polityki Pieniężnej obniżyła stopę referencyjną NBP o 0,75 pkt proc., do 6 proc., znacznie bardziej, niż oczekiwali ekonomiści na podstawie sygnałów wysyłanych przez samych członków RPP. Czy w ostatnich tygodniach w polskiej gospodarce wydarzyło się coś, co uzasadniałoby największą obniżkę stóp od kryzysowego 2008 r.?
Nic takiego się nie wydarzyło. Z punktu widzenia logiki prowadzenia polityki pieniężnej przez niezależny bank centralny zgodnie ze strategią bezpośredniego celu inflacyjnego, ustalonego na 2,5 proc., ta decyzja jest absurdalna. Dlatego ekonomiści są nią zaskoczeni. Ja zaskoczony nie jestem. Od lat powtarzam, że NBP pod kierownictwem prezesa Adama Glapińskiego nie realizuje konstytucyjnego celu tej instytucji, którym jest dbanie o stabilność cen, tylko cel polityczny, jakim jest stabilność władzy Jarosława Kaczyńskiego. Oczywiście, stara się ten cel polityczny realizować tak, aby jak najmniej kolidował z właściwym celem. Dopóki to się udawało, dopóty ekonomiści nie dostrzegali tego, że orientacja NBP na cel inflacyjny jest tylko fasadą. Ale teraz doszło do dużej rozbieżności między celami banku centralnego.