Zanim porozmawiamy o prognozach, podsumujmy mijający rok. Na pierwszy rzut oka wyniki gospodarki w 2023 r. były mniej więcej zgodne z oczekiwaniami. PKB wzrósł o około 0,5 proc., jak wskazywały dominujące rok temu prognozy. Czy coś pana zaskoczyło?
Rok temu spodziewaliśmy się, że wzrost PKB będzie symboliczny, na poziomie 0,1 proc. Teraz wydaje się, że będzie raczej 0,6–0,7 proc. To niewielka różnica, biorąc pod uwagę to, że częściowo wynika z rewizji danych historycznych. Co może ważniejsze, trajektoria PKB była mniej więcej zgodna z naszymi oczekiwaniami: początek roku, gdy wygasały zaburzenia spowodowane wybuchem wojny w Ukrainie, był punktem przegięcia cyklu koniunkturalnego, po którym nastąpiło ożywienie.