Aktualizacja: 22.11.2024 01:02 Publikacja: 24.05.2022 15:30
Foto: AdobeStock
Zwiększenie oprocentowania depozytów to teraz kluczowy cel gospodarczy – zadeklarował w połowie maja na Facebooku premier Mateusz Morawiecki. Kilka dni wcześniej na kongresie Impact'22 w Poznaniu oceniał, że sektor bankowy jest beneficjentem wysokiej inflacji, a raczej tego, jak walczy z nią NBP. Podwyżki stóp procentowych – a nawet same oczekiwania na takie zmiany – przekładają się bowiem na stawki WIBOR, z którymi powiązane jest oprocentowanie kredytów. Oprocentowanie depozytów reaguje na podwyżki stóp znacznie wolniej i słabiej, wskutek czego rośnie marża odsetkowa banków. Premier nie poprzestał na krytyce tego „niezdrowego systemu gospodarczego", ale też przedstawił rządowy plan naprawczy. Jego filarem będzie wprowadzenie do oferty Ministerstwa Finansów już w czerwcu nowych, jednorocznych obligacji detalicznych z oprocentowaniem na poziomie stopy referencyjnej NBP (obecnie to 5,25 proc.) oraz zmiana parametrów obligacji dwuletnich. Papiery te mają też być szerzej niż dotąd dostępne. Wszystko po to, żeby skłonić banki do bardziej agresywnej konkurencji o depozyty, co wymuszałoby podniesienie ich oprocentowania. To zaś miałoby zwiększyć skłonność Polaków do oszczędzania i w ten sposób stłumić presję na wzrost cen. Pomysłowi rządu trudno nie kibicować. Dotychczas ekonomiści wytykali mu, że ekspansywną polityką fiskalną sabotuje walkę NBP z nadmierną inflacją. Gdyby emisja obligacji antyinflacyjnych zadziałała zgodnie z intencjami, rząd mógłby zacząć NBP pomagać, zamiast przeszkadzać. A wtedy docelowy poziom stóp procentowych byłby (ceteris paribus) niżej.
Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział emisję specjalnych obligacji detalicznych, które mają skłonić banki do podwyższenia oprocentowania depozytów. To zaś miałoby zachęcić Polaków do oszczędzania, tłumiąc popyt konsumpcyjny i osłabiając presję na wzrost cen. Czy zaangażowanie rządu w walkę z nadmierną inflacją przyniesie oczekiwane rezultaty? Zapytaliśmy o to ponad 30 wybitnych ekonomistów.
Jeśli władza wyda pieniądze z emisji obligacji antyinflacyjnych, to popyt i inflacja się nie zmienią. Nie zmaleje nadpłynność sektora bankowego, więc nie wzrośnie oprocentowanie depozytów – uważa Bogusław Grabowski, były członek RPP.
Przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw podskoczyło w kwietniu o 14,1 proc. rok do roku, najbardziej od kwietnia 2000 r. Szybko rośnie też zatrudnienie. Dzięki temu siła nabywcza dochodów gospodarstw domowych wzrosła pomimo najwyższej od ćwierćwiecza inflacji. Niestety, ekonomiści obawiają się, że tak rozgrzany rynek pracy nadmierną inflację utrwali.
Ceną bardzo szybkiego rozwoju jest w Polsce inflacja. Nie uda się jej stłumić, jeśli rząd będzie usiłował za wszelką cenę zapobiegać spowolnieniu gospodarczemu.
Europejczycy są coraz bardziej przekonani, że mogą wpłynąć na ochronę klimatu poprzez zmianę codziennych nawyków
Inflacja napędza wzrost wynagrodzeń, także tych ustalanych administracyjnie. Mogą więc sprawdzić się zapowiedzi polityków PiS z 2019 r., jednak dla pracodawców nie powinno to być aż tak dużym obciążeniem.
Coraz szybciej rosną ceny w Rosji. Ze 100 towarów znajdujących się w koszyku konsumenckim Rosstatu (urzędu statystycznego) ponad 80 z nich drożeje „dramatycznie".
Prezeska Banku Rosji przyznała w parlamencie, że niemal wszystkie zasoby, jakie są w rosyjskiej gospodarce, zostały już wykorzystane. Stagnacja i wysoka inflacja są nieuchronne.
– Polscy inwestorzy nie mają świadomości, że w detalicznych obligacjach skarbowych indeksowanych inflacją mają fantastyczny instrument – mówi Emil Łobodziński, doradca inwestycyjny BM PKO BP.
Inflacja ciągle nie daje nam o sobie zapomnieć. Co gorsza, zdecydowana większość z nas przewiduje, że w ciągu najbliższego roku koszty życia nadal będą rosnąć. I to mocno.
Po publikacji nowej projekcji inflacyjnej NBP dwoje członków RPP zmieniło zdanie i uważa, że stopy powinny być obniżane dopiero w drugiej połowie 2025 r. Wciąż jednak jest przewaga za wiosennym cięciem, a wsparciem powinno być mrożenie cen energii.
Wydawałoby się, że wybuch wojny w Ukrainie przyspieszy procesy związane z poprawą bezpieczeństwa Polaków. To okazało się złudne. Straciliśmy mnóstwo czasu.
Ponad siedmiu na dziesięciu Polaków nie jest zadowolonych ze swoich zarobków. Wprawdzie ostatnie lata przyniosły szybki wzrost płacy minimalnej i średniego wynagrodzenia, lecz sporą część tego wzrostu „zjadła” inflacja.
Inflacja HICP w Polsce w październiku wyniosła 4,2 proc. rok do roku – podał Eurostat. To czwarty pod względem wielkości odczyt w UE.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas