Obowiązujące od początku 2017 r. przepisy przewidują, że w usługach budowlanych świadczonych przez podwykonawców to nabywca (czyli wykonawca budowy) ma naliczyć VAT. Rozwiązanie, które miało zlikwidować szarą strefę w tej branży, przyniosło sporo problemów uczciwym firmom.
Okazało się, że w wielu przypadkach są wątpliwości, czy dana usługa podlega temu reżimowi. Sprawy nie rozwiązują, a wręcz ją pogarszają opinie klasyfikacyjne uzyskiwane z Głównego Urzędu Statystycznego. Są bowiem rozbieżne, a w dodatku nie uwzględniają usług kompleksowych, takich jak dostawa kabli łącznie z okablowaniem budynku. W praktyce podatkowej już od dawna przyjęło się traktować je jako usługę, w której częścią wartości jest wartość materiałów. Polska Klasyfikacja Wyrobów i Usług tych niuansów jednak nie uwzględnia. Rezultat? Niektórzy podwykonawcy wystawiają faktury z VAT, choć wykonawcy domagają się faktury „netto" (bo w ramach odwróconego obciążenia sami powinni ten podatek naliczyć). Wykonawcy płacą tylko kwotę netto, a o resztę powstaje spór handlowy kierowany do sądu cywilnego.
Niektóre firmy starają się temu zapobiegać, choć nastręcza im to sporo formalności.
– Poinstruowaliśmy naszych podwykonawców, by nie sięgali po opinię GUS, ale uzyskali interpretację urzędu skarbowego. Potem sami, już na budowie, weryfikujemy zgodność stanu opisanego w interpretacji – mówi nam przedstawiciel jednej z największych polskich firm budowlanych.
Uderzenie w płynność
Osobnym problemem jest płynność finansowa podwykonawców, zwłaszcza świadczących usługi z wykorzystaniem własnych materiałów. Od zapłaty za ich zakup wraz z VAT do efektywnego odzyskania podatku mijają co najmniej cztery miesiące. Często więcej, bo urzędy skarbowe zwlekają ze zwrotami. Odbija się to poważnie na budżecie podwykonawców – zazwyczaj mniejszych polskich firm. Na przykład wartość wspomnianych usług okablowania budynków aż w 70 proc. składa się z wartości kabli i innych materiałów. Jeśli zatem firma świadczy usługę za 100 tys. zł netto, to wartość samych kabli wynosi 70 tys. zł, a VAT od ich zakupu ok. 16 tys. zł. Taką właśnie kwotę musi wyłożyć podwykonawca, a odzyska ją dopiero po kilku miesiącach.
W rezultacie podwykonawcy, bliscy bankructwa, schodzą z placu budowy. Szukają mniejszych zleceń, już jako główni wykonawcy, byle uciec od kłopotów z odwróconym VAT.
– Tak się zdarzyło w marcu na budowie elektrowni Opole. Spośród około setki podwykonawców zrezygnowało dziesięciu – informuje jeden z uczestników budowy.
Postulat: znieść
Ministerstwo Finansów zaproponowało ostatnio szybsze zwroty podatku, ale tylko dla mikroprzedsiębiorców.
Zdaniem Arkadiusza Łagowskiego, doradcy podatkowego w Grant Thornton, najlepszym rozwiązaniem byłoby uchylenie tego reżimu i równoczesne wprowadzenie innego środka zapobiegającego wyłudzeniom. BdTXT - W - 8.15 J: – Mogłaby to być np. podzielona płatność, jeśli nie wprowadziłaby podobnych kłopotów z płynnością finansową – mówi Łagowski.
OPINIA