Wszystko za sprawą nowej umowy między rządami Polski i Cypru. Likwiduje ona możliwość przepuszczania dochodów polskich firm oraz wynagrodzeń kadry kierowniczej przez cypryjskie spółki. Dzisiejsze regulacje pozwalały firmom – i to całkowicie legalnie – płacić podatek 9-procentowy zamiast 19-procentowego. Wynagrodzenia dyrektorów fikcyjnie (choć w zgodzie z przepisami) zatrudnionych w cypryjskich spółkach były niemal zupełnie wolne od podatku.

5 tysięcy co najmniej tyle spółek zarejestrowali Polacy na Cyprze, by uciec od podatków

Skala zjawiska jest spora. Podczas lipcowej debaty w Sejmie nad umową wiceminister finansów Mirosław Sekuła przyznał, że na Cyprze zarejestrowano w celach optymalizacji podatku przynajmniej 5 tys. polskich spółek. Są wśród nich spółki córki znanych firm obecnych na polskiej giełdzie, np. producenta AGD Zelmera, odzieżowego potentata LPP czy dewelopera Echo Investment. Ale są tam nie tylko giganci. – Przeglądając cypryjski rejestr sądowy, można się natknąć na wiele polskich nazwisk. To właściciele niedużych firm, które optymalizują sobie podatki – mówi Marek Jarocki, doradca podatkowy z Ernst & Young.

Według danych NBP przez Cypr przechodzi rocznie ponad 500 mln zł dywidend polskich spółek. Innymi słowy, takie właśnie kwoty dochodu uciekają polskiemu fiskusowi, i to bez dyrektorskich wynagrodzeń.

Jednak podatnicy utracą wkrótce nie tylko cypryjski raj. Ograniczenia prawnych luk pozwalających na unikanie podatku pojawiły się już w podpisanych ostatnio umowach m.in. z Luksemburgiem, Malezją i Singapurem czy brytyjskimi terytoriami zależnymi na kanale La Manche. Według MF szczególnie istotna będzie umowa z Luksemburgiem. Tamtędy przechodzi rocznie aż 2 mld zł zysków polskich spółek, a MF przyznaje, że w ubiegłym roku ten proceder się nasilił.

Co zatem zrobi kilkanaście tysięcy polskich firm i ich szefów po stracie takich możliwości? Niewykluczone, że pójdą w ślady francuskiego aktora Gerarda Depardieu. Wyprowadził się on do Belgii, by uciec przed rodzimym fiskusem zabierającym mu 75 proc. jego dochodów. Pytani przez „Rz" doradcy podatkowi zgodnie przyznają, że już od dłuższego czasu ich klienci interesują się zastąpieniem schematów cypryjskich innymi legalnymi rozwiązaniami.

– Być może firmy będą chciały zrekompensować swoim członkom zarządu utracone korzyści podatkowe, ale w obecnej sytuacji gospodarczej jest mało prawdopodobne, aby chciały finansować to z własnych środków. Szukają więc alternatyw dla Cypru – mówi Magdalena Zasiewska z firmy PwC. – Coraz częściej stosowane są rozwiązania wykorzystujące przepisy Danii czy Słowacji, dotąd mniej popularne – dodaje Łukasz Szczygielski z kancelarii TPA Horwath.