Jesień to dobry moment na zadbanie o kwalifikacje załogi. Rozpoczyna się rok akademicki, sporo jest kursów i szkoleń. Decyzję o wysłaniu pracownika do szkoły powinno ułatwić zwolnienie podatkowe.

Zgodnie bowiem z art. 21 ust. 1 pkt 90 ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych pracodawca nie musi potrącać daniny od świadczeń, przyznanych na podstawie odrębnych przepisów, na podnoszenie kwalifikacji zawodowych pracowników.

Te odrębne przepisy to przede wszystkim kodeks pracy, który stanowi, że przez podnoszenie kwalifikacji zawodowych rozumie się zdobywanie lub uzupełnianie wiedzy i umiejętności przez zatrudnionego, z inicjatywy pracodawcy lub za jego zgodą.

Różne formy kształcenia

– Zwolnienie obejmuje zarówno specjalistyczne kursy ściśle związane z tym, co pracownik robi na co dzień, jak i kształcenie ogólne podnoszące poziom jego wiedzy i umiejętności – mówi Krzysztof Budasz, doradca podatkowy z kancelarii KDA Audyt. – Fiskus zakwestionuje natomiast świadczenia na szkolenia kompletnie niemające związku z wykonywaną pracą. Uważam jednak, że to przede wszystkim pracodawca decyduje o tym, czy szkolenie może się zatrudnionemu przydać – teraz albo w przyszłości.

Decyduje związek z pracą i zgoda szefa

Tak też wynika z niektórych interpretacji. Przykładowo, Izba Skarbowa w Katowicach podkreśliła, że przepisy kodeksu pracy o podnoszeniu kwalifikacji mogą mieć zastosowanie również wówczas, gdy planowany jest awans danej osoby bądź też przełożony zamierza zaproponować jej pracę na innym stanowisku (interpretacja nr IBPBII/1/ 415-599/11/AA).

Ale już Izba Skarbowa w Poznaniu nakazała opodatkować sekretarza szkoły, któremu dyrektor chciał sfinansować podyplomowe studia pedagogiczne. Kierunek edukacji nie pokrywał się z tym, co sekretarz robi teraz w pracy, ale – jak argumentowano we wniosku o interpretację – jest szansa na zatrudnienie go w przyszłości na stanowisku nauczyciela. Mimo to izba uznała, że świadczenie nie jest objęte zwolnieniem (interpretacja nr ILPB1/415-62/11-4/AA).

Kiedy jeszcze mogą być kłopoty z ulgą? Z przepisów wynika, że wtedy, kiedy zatrudniona osoba zdobywa wiedzę z własnej inicjatywy, bez zgody lub skierowania pracodawcy.

– Jeśli jednak przełożony dofinansował edukację pracownikowi, to należy uznać, że jednocześnie się na nią zgodził. Choćby nawet nie potwierdził tego pisemnie – tłumaczy Krzysztof Budasz. – Zwolnienie zastosujemy także, gdy pracodawca pokrył koszty nauki już w jej trakcie.

Opodatkowane jest natomiast wynagrodzenie otrzymywane za czas zwolnienia z całości lub części dnia pracy oraz za okres urlopu szkoleniowego.

Masz pytanie, wyślij e-mail do autora, p.wojtasik@rp.pl

Opinia:

Artur Kowalski, doradca podatkowy, współwłaściciel kancelarii podatkowo-rachunkowej

Fiskus nie akceptuje zwolnienia podatkowego dla osób, którym firma sfinansowała edukację za okres, w jakim jeszcze nie byli w niej zatrudnieni. Słusznie, bo ulga jest skierowana do podnoszących kwalifikacje zawodowe pracowników. Osoba, która nie podpisała jeszcze umowy, pracownikiem nie jest. Uważam jednak, że zwolnione z podatku powinno być dofinansowanie nauki już w czasie zatrudnienia, nawet jeśli rozpoczęła się przed nawiązaniem stosunku pracy. Firma może bowiem uznać, że warto pomóc pracownikowi w kontynuowaniu dokształcania, dzięki czemu podniosą się jego kwalifikacje zawodowe.