To przełomowe stanowisko Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. W wyroku z 27 kwietnia br. (III SA/ Wa 2644/06) stwierdził, że pracownicy paradujący w ubiorach z logo reklamują swoją firmę. Dotychczas przyjmowało się, że jest to reprezentacja, czyli tworzenie i utrwalanie pozytywnego wizerunku przedsiębiorstwa. Dlaczego to rozróżnienie jest tak istotne? Otóż wydatki na reprezentację od 1 stycznia br. nie mogą być kosztem podatkowym (wcześniej były rozliczane w ramach limitu 0,25 proc. przychodów). Możemy natomiast odliczyć koszty reklamy, i to bez względu na to, czy jest publiczna, czy niepubliczna. Dlatego przedsiębiorcy muszą wyraźnie oddzielić reprezentację od innych działań promocyjnych.

Czy wydatek na służbowy strój może być kosztem podatkowym? Organy podatkowe czasami się na to zgadzały, ale pod warunkiem rozliczenia go w ramach limitu reprezentacji (oczywiście z wyjątkiem klasycznej odzieży roboczej; więcej na ten temat pisaliśmy 30 kwietnia br. w artykule „Kiedy pracownik może ubrać się na koszt pracodawcy”).

Tak też było w sprawie rozpatrywanej przez warszawską Izbę Skarbową, która wydatki na garnitury z logo pracodawcy (telewizji) i jego produktu (kanału telewizyjnego) zakwalifikowała do kosztów reprezentacji. Nie pomógł argument, że występowanie w firmowych strojach promuje spółkę i jej markę. Ale przekonał sąd, który podkreślił, że działania spółki miały na celu zaznaczenie jej obecności na rynku, wiązały się zatem z reklamą. Nie są to działania związane z okazałością, zatem nie mogą być uznane za reprezentację.

- Do tej pory odzież z logo była traktowana jako element reprezentacji firmy, kreujący jej wizerunek - mówi Katarzyna Szafrańska-Blank, doradca podatkowy w PricewaterhouseCoopers. - Jest szansa, że ta tendencja się zmieni. Oznaczając ubranie, w którym występujemy w pracy, chcemy bowiem zareklamować przedsiębiorstwo i jego produkty. Oczywiście nie wystarczy przypiąć sobie firmowy znaczek do garnituru. Elementy reklamowe muszą być integralną częścią stroju.