Jest pierwszy wyrok w sprawie rozliczeń blogerów. Nie ucieszy tych, którzy w prowadzeniu własnej strony internetowej zwietrzyli sposób na podatkowe oszczędności. Sąd uznał, że wydatki na przedmioty codziennego użytku nie mają związku z planowaną sprzedażą reklam na stronie. Od zakupów nie można więc odliczać VAT.
To kolejna niedobra wiadomość dla blogerów. Przypomnijmy, że w artykule „Rzeczpospolitej" „Fiskus nie daje się już nabrać na bloga" z 27 listopada 2016 r. pisaliśmy o zmianie stanowiska fiskusa w sprawie zaliczania ich wydatków do kosztów w PIT. Początkowo skarbówka pozwalała blogerom rozliczać wszystko – podróże, teatr, kino, restauracje, kosmetyki. Potem jednak minister finansów zmienił interpretacje. Teraz twierdzi, że wydatki na codzienne życie nie wpływają na przychód z zamieszczanych na blogu reklam.
Nie da się wszystkiego
– Po pierwszych korzystnych interpretacjach wielu blogerów zaczęło wrzucać w koszty wszystko co popadnie. Zapominając, że każdy wydatek musi mieć związek z przychodem – mówi Wojciech Wawrzak, autor bloga „Prawo dla kreatywnych". – Teraz muszą zmienić zasady rozliczenia, inaczej ryzykują spór z fiskusem.
Podobnie jest w VAT. Przekonał się o tym właściciel bloga o kosmetykach i modzie. Zamierza publikować artykuły, testy, recenzje, zdjęcia, filmy. Kupuje ubrania, biżuterię, perfumy. Od wydatków chce odliczyć VAT. Fiskus się na to nie zgodził. Także WSA w Gliwicach podkreślił, że związek między zakupami a opodatkowanymi czynnościami musi być ścisły i bezpośredni. Sama możliwość publikowania artykułów sponsorowanych czy zamieszczania reklam nie daje prawa do odliczenia (sygn. III SA/Gl 218/17).
Umiar i rozsądek
– Ten wyrok to przestroga dla blogerów. Przy rozliczaniu wydatków muszą zachować zdrowy rozsądek i umiar – mówi Paweł Fałkowski, doradca podatkowy, partner w kancelarii FL Tax. – Oczywiście, żeby opisać kosmetyk czy ubranie, z reguły trzeba je najpierw kupić. Jeśli jednak po zamieszczeniu na stronie kilku zdjęć i krótkiej recenzji będziemy je wykorzystywali już tylko prywatnie, fiskus może zakwestionować odliczenie.
– Na pewno większe szanse w sporze ze skarbówką mają ci, którzy prowadzą bloga profesjonalnie i zawodowo. Łatwiej im będzie wykazać, że wydatki na ubrania, kosmetyki czy podróże mają wpływ na przychód z reklam – dodaje Paweł Fałkowski.
– Nie powinno być za to problemów z odliczeniem takich wydatków, jak utrzymanie domeny, serwera czy obsługa informatyczna bloga. Są niezbędne do jego prowadzenia – mówi Wojciech Wawrzak.
Zdzisław Modzelewski - doradca podatkowy, partner praktyki podatkowej GWW
Stanowisko skarbówki i WSA jest zbyt rygorystyczne. Pomija specyfikę nowoczesnych modeli prowadzenia biznesu, gdzie związek między wydatkiem a sprzedażą bywa mniej czytelny. W co innego się bowiem inwestuje, a co innego sprzedaje. Tak jak w działalności blogerów, których przychód zależy od aktywności i kreatywności. Ponoszą różne wydatki, aby zainteresować czytelników i przyciągnąć reklamodawców. Nie przekładają się one bezpośrednio na sprzedaż, co nie oznacza, że nie mają związku z prowadzoną działalnością gospodarczą, a to daje już prawo do odliczenia VAT. Fiskus może weryfikować rozliczenie, ale nie z góry je kwestionować, szczególnie że przepisy o VAT przewidują opodatkowanie użycia towarów na cele prywatne.