Mamy dobrą wiadomość dla pracowników, którzy są na home office. Fiskus potwierdza, że zwrot kosztów pracy w domu w czasie epidemii koronawirusa jest nieopodatkowany i będzie też tak po zakończeniu stanu zagrożenia epidemicznego. Korzystna dla zatrudnionych jest także procedowana przez Sejm nowelizacja kodeksu pracy.

– Kwestia rozliczenia dodatków za pracę poza biurem nabrała w ostatnich latach znaczenia, w czasie epidemii wielu pracowników przeniosło się bowiem do domów. I część już w nich została. Okazało się, że mogą efektywnie wykonywać swoje zadania zdalnie. Na dodatek utrzymanie lokali użytkowych jest z powodu rosnących kosztów prądu i ogrzewania coraz droższe, dlatego wielu pracodawców wcale nie chce, żeby wracali do biur – mówi Piotr Juszczyk, doradca podatkowy w InFakt.

Czytaj więcej

Praca zdalna ma zatrzymać exodus z wsi i miasteczek

Korzystne interpretacje

W wydawanych od początku epidemii interpretacjach fiskus zgadza się, że pracownik, któremu firma zwraca poniesione na zdalną pracę wydatki, nie ma z tego tytułu przychodu. Głównym argumentem są przepisy antycovidowe. Wynika z nich, że pracodawca w czasie stanu epidemii i zagrożenia epidemicznego (oraz w ciągu trzech miesięcy po ich odwołaniu) może polecić zatrudnionym osobom wykonywanie pracy zdalnej. Musi też zapewnić potrzebne do niej narzędzia i materiały, a także obsługę logistyczną.

Fiskus potwierdza, że ustawa o Covid-19 pozostawia pracodawcy swobodę zapewnienia narzędzi i materiałów potrzebnych do wykonywania pracy zdalnej. Może to zrobić w formie świadczenia pieniężnego za używanie własnego sprzętu. A także wypłacić ekwiwalent za zużycie internetu i energii. Nie jest to przychód pracownika.

Reklama
Reklama

Czy tak będzie też po zakończeniu epidemii, a konkretnie stanu zagrożenia epidemicznego (który został przedłużony do 31 października 2022 r.)? O to zapytała fiskusa spółka z o.o. zatrudniająca kilkaset osób. W czasie epidemii koronawirusa część z nich zaczęła pracować w domu. Spółka przyznaje im ryczałt na zużytą energię elektryczną i utrzymanie szybkiego łącza internetowego. Z regulaminu pracy zdalnej wynika też, że pracodawca musi dostarczyć niezbędny do jej wykonywania sprzęt, zwłaszcza komputer, a także zapewnić serwis i pomoc techniczną. Zatrudniony może się też ubiegać o zwrot kosztów zakupu wyposażenia (krzesło i biurko) stanowiska do pracy w domu.

Spółka podkreśla, że ten model organizacji zatrudnienia będzie obowiązywał także po zakończeniu stanu zagrożenia epidemicznego. Czy wypłacane wtedy pracownikom świadczenia będą nieopodatkowane? „Po upływie 3 miesięcy od daty odwołania stanu zagrożenia epidemicznego otrzymywana przez pracownika zryczałtowana refundacja z tytułu wykupionego dostępu do internetu oraz zużytej energii elektrycznej podczas wykonywania pracy zdalnej, a także zwrot kosztów zakupu wyposażenia miejsca do pracy zdalnej, będą stanowiły po jego stronie przychód” – uznał fiskus. Zapewnił jednak, że ten przychód będzie zwolniony z podatku na podstawie art. 21 ust. 1 pkt 13 ustawy o PIT. Ta regulacja wymienia „ekwiwalenty pieniężne za używane przez pracowników przy wykonywaniu pracy narzędzia, materiały lub sprzęt, stanowiące ich własność”. Warunki zwolnienia są spełnione – stwierdziła skarbówka.

Sytuacja pracujących zdalnie będzie klarowniejsza, jeśli wejdzie w życie nowelizacja kodeksu pracy (obecnie rozpatrywana przez Sejm). Wynika z niej, że to, co dostaną od pracodawcy (ekwiwalenty, ryczałty, narzędzia, zwrot kosztów), nie jest w ogóle ich przychodem. Nie będzie więc mowy o podatku.

Pamiętajmy o umiarze

– Zarówno teraz, jak i po zmianie przepisów przyznawane pracownikom rekompensaty muszą odzwierciedlać rzeczywistość. Inaczej fiskus może je uznać za formę nieopodatkowanego wynagrodzenia. Dlatego pracownik i pracodawca muszą przyjąć jakąś formę szacowania kosztów zdalnej pracy. Przykładowo porównać zużycie prądu z okresów pracy w biurze i w domu – tłumaczy Piotr Juszczyk. – Nie ma uniwersalnych stawek ekwiwalentów, jeśli jednak pracodawca przyzna pracownikowi 100 zł miesięcznie, fiskus nie powinien się tym zainteresować. Jeśli będzie to 1 tys. zł, może nabrać podejrzeń – podkreśla.

Komentarz
Marek Gadacz, doradca podatkowy, dyrektor w Andersen Tax & Legal

Przed epidemią koronawirusa firmy miały spore problemy z rozliczaniem zwracanych pracownikom wydatków za ich własny, wykorzystywany w pracy sprzęt. Fiskus kwestionował np. ekwiwalenty za korzystanie z internetu. W czasie epidemii stanowisko skarbówki się zmieniło, głównie ze względu na przepisy antycovidowe. Na ich podstawie fiskus doszedł do wniosku, że dodatki rekompensujące koszty pracy w domu nie są dla pracownika przychodem. Czy korzystne stanowisko skarbówki się utrzyma, gdy przepisy antycovidowe nie będą już obowiązywać? Opisana interpretacja pokazuje, że tak, aczkolwiek fiskus poszedł w niej inną drogą – uznał, że pracownik będzie miał przychód, który zostanie zwolniony z podatku na podstawie przepisów o ekwiwalentach. Jeśli wejdzie w życie nowelizacja kodeksu pracy, urzędnicy znowu będą musieli przyznać, że przychodu nie ma.