[b]Tak uznał w 2 lutego 2010 r. Naczelny Sąd Administracyjny w Warszawie, oddalając kilkadziesiąt skarg kasacyjnych (m.in. sygn. II FSK 1292/08)[/b] spółki będącej dystrybutorem energii elektrycznej w północnej i środkowej Polsce.

Sprawy dotyczyły podatku od nieruchomości za lata 2001 – 2004.

[srodtytul]Niejasne prawo[/srodtytul]

Eksperci z branży energetycznej nie mają wątpliwości: wyroki z 2 lutego mogą wpędzić sporą część dystrybutorów energii elektrycznej w zaległości podatkowe sięgające w skali całego kraju nawet setek milionów złotych. To wreszcie zła wiadomość dla wszystkich odbiorców (gospodarstw domowych i przedsiębiorstw), bo konieczność zapłaty zaległego podatku od nieruchomości za kilka lat wstecz, i to z odsetkami, może sprawić, że część tych kosztów zostanie przerzucona właśnie na odbiorców w postaci wyższych cen energii elektrycznej.

Spór toczy się od początku 2001 r., gdy z ustawy o podatkach i opłatach lokalnych zniknęło (z końcem 2000 r.) zwolnienie od podatku od nieruchomości m.in. dla budowli wykorzystywanych bezpośrednio do wytwarzania energii elektrycznej i ciepła oraz linii elektroenergetycznych przesyłowych i rozdzielczych, czyli ówczesny art. 7 ust. 1 pkt 5. Wówczas powstały wątpliwości, jak powinny być opodatkowane wszystkie urządzenia elektroenergetyczne. A mianowicie, czy takie obiekty, jak stacje transformatorowe, które są na trwale związane z gruntem, posiadają fundamenty, dach i ściany, powinny być traktowane pod względem podatkowym jak budynek, czy jak budowla.

Rozstrzygnięcie ma znaczenie niebagatelne, bo w grę wchodzi wysokość płaconego podatku (w przypadku budowli jest to 2 proc. ich wartości, a w przypadku budynku podatek liczony jest od ich powierzchni użytkowej). Niejednoznaczne było w tej kwestii także orzecznictwo sądów administracyjnych.

2 lutego 2010 r. NSA uznał jednak, że przy rozstrzyganiu tej kwestii [b]decydujące znaczenie ma fakt, iż transformatory są połączone z całą linią elektroenergetyczną i stanowią jej część. Te zaś linie są niewątpliwie budowlami, o czym przesądził sam ustawodawca w stanie prawnym, jaki obowiązywał do końca 2000 r.[/b]

– Klient opodatkował swoje stacje transformatorowe jak budowle, ale potem zmienił zdanie, bo uznał, że jest podstawa do traktowania ich jak budynki. Dlatego wystąpił z wnioskiem o stwierdzenie nadpłaty za lata 2001 – 2004 – powiedział „Rz” pełnomocnik w jednej ze spraw. Jak podkreślił, według sądu, do końca 2000 r. obowiązywało jedno zbiorcze zwolnienie od podatku dla różnego rodzaju budowli (w tym linii elektroenergetycznych).

Dodatkowym zaś argumentem potwierdzającym tę tezę był – w ocenie sądu – przepis przejściowy, jaki obowiązywał w 2001 r.: art. 7a ustawy o podatkach i opłatach lokalnych. Wprowadzał on dla uprzednio zwolnionych z podatku obiektów specjalną stawkę podatkową w wysokości 1 proc. ich wartości „amortyzacyjnej”. A ponieważ stawka procentowa w odniesieniu do wartości jest przewidziana tylko dla budowli, NSA nie miał wątpliwości, że linie elektroenergetyczne są budowlą.

[b]Skoro zaś transformatory rozdzielcze w budynkach są połączone z liniami elektroenergetycznymi, a ich odłączenie uniemożliwiłoby prawidłowe funkcjonowanie tych linii, to sędziowie doszli do wniosku, że są to nierozłączne elementy tych linii, dlatego należy opodatkować te transformatory wraz z całymi liniami elektroenergetycznymi jako jedną budowlę. To, że znajdują się w stacjach, które przypominają budynki, nie ma już żadnego znaczenia[/b], bo stacja jest tylko „obudową” dla transformatora.

– To przesądziło o tym, że choć stacje transformatorowe mają cechy z definicji budynku, to i tak muszą być uznane za element linii elektroenergetycznych i traktowane jako budowla – podkreślił pełnomocnik.

[srodtytul]Praktyczne konsekwencje[/srodtytul]

Omawiane wyroki NSA w zasadzie definitywnie rozstrzygają wątpliwości dotyczące opodatkowania stacji transformatorowych począwszy od 2001 r.

Zdaniem ekspertów podatkowych, koszt odsetek, jakie będą narastać od zaległości podatkowych , jest na tyle wysoki, że firmy, które przez lata płaciły podatek jak za budynki (czyli od powierzchni, a nie od wartości), powinny rozważyć złożenie korekt deklaracji i zapłatę podatku. Rachuby na przedawnienie się zaległego podatku mogą okazać się daremne. W ciężkich czasach kryzysu samorządowcy mogą za wszelką cenę wszczynać postępowania, które nie uległy jeszcze przedawnieniu (czyli za 2005 r. i następne), by zyskać każdą kwotę mogącą poratować budżet gminy.

[ramka][b]Komentuje Marek Gizicki, radca prawny współpracujący z Ernst & Young:[/b]

Omawiane rozstrzygnięcie NSA może być odczytane jako bardzo zła wiadomość. Wyrok kwestionuje przyjęte powszechnie stanowisko, że urządzenia techniczne znajdujące się w budynku nie podlegają opodatkowaniu jak budowle. Stanowisko to ukształtowało m.in. pismo Ministerstwa Finansów. Orzeczenie NSA wprowadza niepewność w zakresie wykładni przepisów podatkowych. Mam nadzieję, że przedstawiane rozstrzygnięcie nie przerodzi się w jednolitą linię orzeczniczą. Istnieją istotne argumenty za odmienną kwalifikacją prawną urządzeń stacji transformatorowych w budynkach, czego dowodzi m.in. wyrok NSA z 24 lipca 2008 r. (sygn. II FSK 418/08).[/ramka]