Dokładnie 30 kwietnia 2008 r. kończy się okres stosowania preferencyjnej, trzyprocentowej stawki podatku od towarów i usług (VAT) na nieprzetworzone produkty rolne i środki do ich produkcji. Z początkiem maja br. stawka na nie wzrośnie więc do 7 proc.

Chodzi o art. 146 ustawy o VAT, który umożliwił Polsce stosowanie stawki obniżonej na towary i usługi określone w załączniku nr 6 do ustawy o VAT w okresie przejściowym, czyli od przystąpienia do Unii Europejskiej (tj. 1 maja 2004 r.) do 30 kwietnia 2008 r.

Zgodnie bowiem z art. 128 ust. 3 dyrektywy nr 112 w sprawie VAT do 30 kwietnia 2008 r. Polska może utrzymać stawkę obniżoną, wynoszącą co najmniej 3 proc. w odniesieniu do dostaw środków spożywczych, o których mowa w pkt 1 załącznika nr 3 (stanowi on wykaz środków spożywczych przeznaczonych do spożycia przez ludzi i zwierzęta, żywych zwierząt, nasion, roślin oraz składników zwykle przeznaczonych do produkcji środków spożywczych).

Oznacza to, że utrzymanie 3-proc. stawki albo określenie jej nowej wysokości wymaga zgody Komisji Europejskiej, jeśli nie chcemy naruszać prawa wspólnotowego i postanowień traktatu WE.

Chodzi więc o takie produkty rolne, jak np. ziemniaki, warzywa, winogrona, owoce, ryby czy mięso. I to zarówno podroby jadalne wołowe, wieprzowe, baranie, kozie czy końskie, jak i pozostałe mięso, także drobiowe i królicze – bez względu na to, czy będzie ono świeże, konserwowe, chłodzone czy mrożone.

W efekcie już od 1 maja br. stawka na te produkty i usługi (związane np. z rolnictwem) powinna wzrosnąć do 7 proc. Ale tak się nie stanie. – Na podstawie art. 1 pkt 6 dyrektywy Rady 2007/75/ WE z 20 grudnia 2007 r., zmieniającej dyrektywę 2006/112/ WE w odniesieniu do niektórych przepisów tymczasowych dotyczących stawek podatku od wartości dodanej, Polska uzyskała zgodę na stosowanie do 31 grudnia 2010 r. 3-proc. stawki w odniesieniu do dostaw środków spożywczych, o których mowa w pkt 1 załącznika III do dyrektywy Rady 2006/112/WE Rady z 28 listopada 2006 r. w sprawie wspólnego systemu podatku od wartości dodanej – poinformował nas wczoraj Jakub Lutyk, rzecznik prasowy Ministerstwa Finansów.

Niestety, nie dotyczy to środków do produkcji, takich jak nawozy czy chociażby sznurek do maszyn rolniczych. Ich opodatkowanie z początkiem maja br. wzrośnie z 3 do 7 proc.

Podwyżka VAT dotknie rolników ryczałtowych sprzedających nieprzetworzone produkty rolne, którym nabywcy tych wyrobów płacą cenę zwiększoną o 3-proc. VAT. Po 1 maja rolnicy ci za sprzedawane produkty dostaną tyle samo (czyli cenę wyższą o 3-proc. stawkę podatku), sami zaś będą musieli zapłacić 7-proc. VAT podczas zakupu środków do produkcji, np. nawozów. Dziś trudno przesądzić, czy wzrost stawki VAT o 4 punkty procentowe spowoduje wzrost cen towarów w podobnym stopniu. Może tak być, ale nie musi. Jeśli jednak – jak twierdzą niektórzy znawcy rynku i podatków – sprzedawca będzie chciał utrzymać rentowność netto na obecnym poziomie, to, niestety, będzie musiał podnieść cenę sprzedawanych towarów.

Na razie nie wiadomo, kiedy projekt nowelizacji ustawy o VAT trafi do Sejmu. Wiceminister finansów Elżbieta Chojna-Duch zapewniła nas, że ministerstwo zdąży z jego przygotowaniem na czas.

Niektórzy eksperci są jednak zdania, że ministerstwo celowo opóźnia prace nad projektem, aby znalazły się w nim jedynie takie zmiany, które są konieczne. Mianowicie dotyczące stawki podatku dla rolników ryczałtowych oraz przepisy, które dostosują nasze prawo do ostatnich wyroków ETS.

Nic nie stoi na przeszkodzie, aby minister finansów przedłużył w drodze rozporządzenia stosowanie obniżonej stawki VAT także po 1 maja 2008 r. na nieprzetworzone produkty rolne i środki do ich produkcji. W ustawie o VAT jest delegacja, która mu na to pozwala. Kłopot polega jednak na tym, że dotyczy to towarów i usług, na które kończy się uzgodniony z Unią Europejską okres przejściowy.

W takiej sytuacji Polska nie może dowolnie przedłużać stosowania preferencji bez narażania się na zarzut łamania prawa wspólnotowego. Owszem, możemy próbować uzyskać zgodę ministrów finansów wszystkich krajów członkowskich, jak to zrobiliśmy w odniesieniu do budownictwa mieszkaniowego, na które nadal obowiązuje stawka w wysokości 7 proc. Czasu jednak jest niewiele, a nie wiadomo nawet, czy takie rozmowy są w ogóle prowadzone.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki g.lesniak@rp.pl