[b]Rz: W ostatnich tygodniach swojej działalności parlament przyjął nowelizację ustawy o VAT. Czy wśród zmienionych przepisów są takie, które mogą niepokoić podatników? [/b]
Witold Modzelewski: Niestety tak. Jedną z nich jest zmiana art. 29 ust. 9 ustawy o VAT. Zgodnie z jego nowym brzmieniem w przypadku wykonania wszelkich czynności podlegających opodatkowaniu, dla których nie określono ceny, podstawą opodatkowania jest obowiązkowo wartość rynkowa towarów lub usług pomniejszona o kwotę podatku.
[b]Dlaczego podatnicy powinni się obawiać tych przepisów? [/b]
Sposób ich sformułowania powoduje, że organy podatkowe będą mogły je dość często wykorzystywać do szacowania podstawy opodatkowania. W praktyce gospodarczej często się zdarza, że podatnicy sprzedają te same towary lub wykonują identyczne usługi po bardzo różnych cenach. Dotychczas organy podatkowe raczej nie kwestionowały takich sytuacji. Nowe przepisy budzą obawy, że organy podatkowe znacznie częściej będą się starać oszacować podstawę opodatkowania i w ten sposób określić wyższy podatek.
[b]Wartość rynkowa będzie podstawą opodatkowania tylko wtedy, gdy nie została określona cena. Czy rzeczywiście często się zdarza, że kontrahenci jej nie ustalają? [/b]
Spór idzie o treść pojęcia: „ustalenie ceny”. Bardzo często nie ma jednak żadnych dowodów, że kontrahenci ją uzgodnili na danym poziomie. Tak będzie zawsze, gdy zamówienie składa się telefonicznie. Podobnie, gdy kupujący osobiście jedzie do hurtowni, tam negocjuje cenę i kupuje towar. W takich sytuacjach jedyny dowód transakcji stanowi faktura. A przecież w ten sposób jest załatwiana zdecydowana większość transakcji.
[b]Ale czy cenę z faktury rzeczywiście będzie można uznać za nierynkową? [/b]
Niestety, istnieją takie obawy. Załóżmy, że kontrola wykryje w firmie kilka faktur z tego samego dnia i na ten sam towar, a na każdej z nich będzie inna cena. Może to wynikać z bardzo różnych przyczyn, np. kontrahenci, na których firmie zależy, mogą uzyskiwać wyższe rabaty. Ale nie wszystko da się w ten sposób wytłumaczyć: o wysokości ceny decydują przecież także zdolności negocjacyjne. Powstaje więc pytanie, jak postąpią kontrolujący, gdy odkryją, że podatnik wystawia faktury z różnymi cenami. Czy uznają, że tego samego dnia może istnieć kilka cen rynkowych na ten sam towar? Niestety, nowe przepisy dają im możliwość szacowania podstawy opodatkowania, jeśli cena nie zostanie formalnie, np. w pisemnej umowie, określona przez kontrahentów.
[b]Czy nie wystarczy wytłumaczenie, że kontrahent otrzymał indywidualny rabat? [/b]
Może się okazać, że nie, bo nie będzie formalnego dowodu określenia ceny, które jest czynnością prawną.
[b]A czy nie można przyjąć, że zapłata faktury jest w praktyce akceptacją ceny? [/b]
Taka interpretacja byłaby bardzo korzystna dla podatników. Jednak wtedy omawiany przepis byłby w istocie martwy. Wykładnia funkcjonalna wskazuje więc, że celem ustawodawcy było wprowadzenie innej normy prawnej.
[b]Czy to oznacza, że od 1 stycznia przyszłego roku każdą sprzedaż trzeba będzie dokumentować fakturą, a wcześniej sporządzić pisemną umowę? Przecież w praktyce jest to niemożliwe. [/b]
W wielu branżach rzeczywiście trudno to sobie wyobrazić. Innym wyjściem jest wprowadzenie oficjalnych i ogólnodostępnych cenników ofertowych, np. poprzez publikację ich w Internecie. Wówczas także organy podatkowe nie powinny mieć wątpliwości, że kontrahenci określili cenę. Będzie tak jednak tylko wtedy, gdy cenniki te będą miały charakter oferty w rozumieniu kodeksu cywilnego. Nie może to być niewiążąca informacja handlowa. Ponadto firma musi je archiwizować tak, aby za kilka lat mogła udowodnić, że danego dnia stosowała określony cennik, a kontrahent zaakceptował treść konkretnej oferty, przez co „określono cenę”.
[b]Ale w stosunku do różnych kontrahentów stosowane są inne ceny. Jak więc sporządzić cennik? [/b]
Konieczne byłoby opracowanie systemu ofertowych rabatów. On także powinien być ujawniony. I to jest największy problem. Stosowane ceny i rabaty to przecież jedne z największych tajemnic naszych firm i wielu dyrektorów handlowych na to się nie zgodzi. Okazuje się więc, że zmienione prawo podatkowe zupełnie nie uwzględnia realiów gospodarczych. Podatnicy mają jeszcze dwa miesiące, aby rozwiązać ten problem. Sposobem może być np. podpisywanie umów z każdym kontrahentem lub przygotowywanie indywidualnych ofert i na ich podstawie przyjmowanie zamówień. To wymaga jednak ogromnego nakładu pracy i nie w każdej branży będzie możliwe.