Sąd Najwyższy rozstrzygał w środę czy firma działająca w branży bezpieczeństwa miała prawo zwolnić pracownika, który przyjął łapówkę.
Okazało się bowiem, że wręczenie koperty zawierającej 1,5 tys. zł nastąpiło w wyniku prowokacji prezesa spółki. Namówił on dotychczasowego kontrahenta, świadczącego usługi sprzątania, do startu w przetargu na kolejny okres. Spółka, choć nie ma obowiązku, wybierając usługodawców, stosuje zasady przetargowe.
Prezeska spółki przed rozstrzygnięciem przetargu spotkała się z pracownikiem i zostawiła mu na biurku kopertę, mówiąc, że pieniądze na pewno mu się przydadzą przed zbliżającymi się świętami. Jak ustalił później pracodawca (co sąd potwierdził w postępowaniu karnym), łapówka została przez pracownika przyjęta, a on sam dyscyplinarnie zwolniony.
Pracownik odwołał się do sądu z żądaniem wypłaty 31 tys. zł odszkodowania za niezgodne z prawem rozwiązanie umowy o pracę.
Uniewinniony, ale zwolniony
Pracownik przegrał w sądach rejonowym i okręgowym. Wszystko zmieniło się, gdy do Sądu Najwyższego trafiła jego skarga kasacyjna.
– W tej sprawie było prowadzone postępowanie karne i pracownik został ostatecznie uniewinniony – tłumaczył Łukasz Kozłowski, poznański adwokat, pełnomocnik zwolnionego. – Poważne wątpliwości budzi też zastosowanie przez pracodawcę prowokacji wobec pracownika, co jest zastrzeżone wyłącznie jako działanie operacyjne dla policji czy CBA i obwarowane licznymi ograniczeniami wynikającymi z przepisów.
– Pomimo uniewinnienia z orzeczenia sądu karnego bezspornie wynika, że pracownik przyjął korzyść majątkową, więc zachował się bezprawnie – ripostowała reprezentująca firmę Ewa Głowiak, radca prawny z Gorzowa Wielkopolskiego. – A to jest przesłanka zwolnienia.
SN w wyroku z 15 listopada 2018 r. uchylił niekorzystne dla pracownika orzeczenie i odesłał sprawę do ponownego rozpoznania przez Sąd Okręgowy w Gorzowie Wielkopolskim.
– Całkowicie odrzucamy taką metodę sprawdzania uczciwości pracownika – powiedział sędzia SN Piotr Prusinowski w uzasadnieniu werdyktu. – Trudno nawet wyobrazić sobie konsekwencje wyprowadzania pracownika w pole. Jego reakcja mogłaby być nieadekwatna do tego, jakim człowiekiem naprawdę jest.
SN nie pominął jednak bezspornego w sprawie faktu, iż pracownik zajmujący się przetargami rzeczywiście łapówkę przyjął.
Pieniądze jednak wziął
– Skoro efekt sprawdzający okazał się pozytywny, daje to możliwość badania, czy roszczenia pracownika kwestionującego zwolnienie dyscyplinarne są sprzeczne z zasadami współżycia społecznego i w myśl art. 8 kodeksu pracy powinny korzystać z ochrony – dodał sędzia Prusinowski.
W myśl tego rozstrzygnięcia zwolniony wciąż może przegrać sprawę, jeśli sąd okręgowy uzna, że nie należy mu się odszkodowanie. Jedno jest pewne: z zapowiedzi stron wynika, że po kolejnym wyroku sądu okręgowego ta sprawa wróci do Sądu Najwyższego. ©?
Sygn. akt III PK 161/16
Opinia dla „Rzeczpospolitej"
prof. Arkadiusz Sobczyk z Uniwersytetu Jagiellońskiego
Zgadzam się z tokiem rozumowania Sądu Najwyższego, choć uważam, że kategoryczny zakaz sprawdzania bez względu na okoliczności jest zbyt daleko idący. Inaczej jest, gdy pracodawca prowokuje, by sprawdzić wszystkich zatrudnionych. Inaczej, gdy wie, że jedna osoba jest nieuczciwa. Jeśli pracodawca wyczerpał wszelkie możliwości działania i nie ma jak udowodnić, że dany pracownik zachowuje się niezgodnie z prawem, powinien mieć możliwość skorzystania z prowokacji. Gdyby ta okazała się niesłuszna, bezpodstawnie podejrzewany zawsze może pozwać pracodawcę o zadośćuczynienie za to, że został potraktowany jak złodziej.