We wrześniu sądy ogłosiły upadłość 59 firm – wynika z raportu Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych. To o ponad 50 proc. więcej niż w sierpniu (39 firm) i o ponad 30 proc. więcej niż we wrześniu 2015 r.

Coraz więcej też firm, które utraciły finansową płynność, korzysta ze ścieżki naprawczej. We wrześniu restrukturyzacją objętych zostało 30 firm wobec 27 w sierpniu.

Choć ogromny wzrost upadłości we wrześniu dotyczy tylko jednego miesiąca, eksperci nie mają wątpliwości, że mamy do czynienia ze zmianą trendu.

– Ostatni miesiąc przerwał dziewięciomiesięczną dobrą passę obniżania się liczby upadłości – komentuje w swojej publikacji KUKE. – Rubikon upadłości został przekroczony – ich liczba będzie rosła – zauważa także w raporcie o upadłościach Towarzystwo Ubezpieczeń Euler Hermes.

Bardzo ciekawe są przyczyny takiej zmiany. Jak diagnozuje Euler Hermes, może chodzić nie tylko o spowolnienie gospodarcze, ale także o negatywny wpływ na kondycję finansową przedsiębiorstw przejmowanych przez rząd przepisów.

Reklama
Reklama

– Problemy z gwałtownym wzrostem upadłości dotykają przede wszystkim handlu hurtowego, usług i budownictwa – wylicza Tomasz Starus z zarządu Euler Hermes.

I w każdym z tych sektorów swoim piętnem odciskają się zmiany w polityce gospodarczej czy społecznej. W usługach i handlu największy wpływ może mieć wzrost płacy minimalnej, ozusowanie umów zleceń, a także... program 500+.

Usługi typy B2B – takie jak usługi ochrony, sprzątania, doradztwa, obsługi inwestycji, itp. – korzystały bowiem dotychczas z niskich kosztów pracy. A klienci korzystający z tych usług bardzo cenili sobie niskie ceny.

Po tym, jak wzrosły koszty pracy (właśnie na skutek wyżej wymienionych czynników), usługodawcom trudniej konkurować na rynku, a część – np. po utracie klientów zniechęconych wyższymi kosztami – zmuszona jest zakończyć działalność.

Z kolei w budownictwie problemy mogą wynikać z zapaści inwestycji publicznych. W I półroczu były one aż o 1/4 niższe niż rok temu i ten trend utrzyma się zapewne dłużej.

– Mamy z proceduralne opóźnienia – zauważa Michał Modrzejewski, dyrektor Programu Analiz Branżowych w Euler Hermes. – Po zmianie przepisów, jak i wymianie kadry w instytucjach publicznych, udaje się z wolna rozstrzygać przetargi, ale czynione jest to zwykle w formule „projektuj i buduj", co odwleka rozpoczęcie prac i dopływ środków na rynek budowlany. o kolejne miesiące – wyjaśnia.

Temu wszystkiemu towarzyszy też zakręcenie przez banki kurka z finansowaniem – nie tylko nawet na cele inwestycyjne, ale i na bieżącą działalność. Bojąc się ochłodzenia koniunktury i strat, a po części także w efekcie nałożenia na niego nowych zobowiązań podatkowych, sektor bankowy podejmuje działania, by firmy prawie natychmiast spłacały swoje zobowiązania. Firmy tracą w ten sposób z dnia na dzień dostęp do np. 2/3 środków finansowych, zmuszone są ogłosić upadłość lub szukać pomocy w postępowaniach naprawczych. —acw

Opinia

Jakub Kostecki | prezes Kaczmarski Inkasso

Bankructwo firmy to nie tylko problem dla jej właściciela. To często olbrzymie kłopoty dla pracowników, dostawców i kontrahentów. Z badania KRD i Rzetelnej Firmy wynika, że na trzy miesiące przed ogłoszeniem decyzji sądu w bazie dłużników KRD widniała już co druga bankrutująca firma. Do powiększającej się skali upadłości mogli przyczynić się też kontrahenci, którzy ignorują problem opóźnionych płatności i nie dopisują nierzetelnych klientów do rejestru dłużników. O problemie przypominają sobie dopiero wtedy, kiedy zaczyna przybywać wpisów o długach partnera biznesowego. Wówczas na odzyskanie pieniędzy jest już za późno. Najłatwiej bowiem zwindykować należności, kiedy od upływu terminu płatności nie minęły więcej niż trzy miesiące. Jak wynika z naszych doświadczeń, spłacalność takich zobowiązań sięga 72 proc.