Inwestor nie musi też znać całego tekstu umowy, wystarczy, że zna jej zarys i osobę podwykonawcy, aby odpowiadał za uiszczenie wynagrodzenia za prace budowlane.

To sedno najnowszego wyroku Sądu Najwyższego, który zapadł w sprawie przeciwko gminie Lesznowola pod Warszawą.

Firma budowlana Aspen z Płońska pozwała gminę Lesznowola, domagając się zapłaty (ok. 2 mln zł) za prace, które wykonała jako podwykonawca na budowie Centrum Edukacji i Sportu w Mysiadle. Przetarg na ten kontrakt (opiewał na 32 mln zł) wygrała spółka Vectra, niestety, już w upadłości, która do wykonania lwiej części prac (ok. 90 proc.) zaangażowała właśnie firmę z Płońska. Ponieważ jednak Vectra wkrótce wpadła w tarapaty finansowe, podwykonawca zażądał zapłaty wynagrodzenia od gminy za już wykonane prace.

Gmina Lesznowola zapierała się, że nie wiedziała, iż budowę ośrodka sportowego wykonuje podwykonawca. A wiedza gminy jest istotna, gdyż od tego zależy, czy firma może żądać od niej zapłaty. Chodzi o art. 6471 kodeksu cywilnego, który stanowi, że po zawarciu umowy z podwykonawcą inwestor oraz wykonawca ponoszą solidarną odpowiedzialność za zapłatę wynagrodzenia za roboty budowlane wykonane przez podwykonawcę. Jednak do zawarcia umowy między nimi wymagana jest zgoda inwestora, do czego może dojść w sposób dorozumiany, jeśli inwestor otrzyma tę umowę do zapoznania się – a taką właśnie przesłano mu pół roku po zaangażowaniu podwykonawcy.

Sąd Okręgowy w Płocku stwierdził, że nie ma dowodu, by gmina zgodziła się na zaangażowanie podwykonawcy, i jego żądanie oddalił, uznając, że gmina nie jest legitymowana (biernie) do występowania w takim procesie. Sąd Apelacyjny w Łodzi utrzymał werdykt, dodając, że nie jest możliwe wyrażenie zgody na podwykonawcę po wykonaniu robót.

Reklama
Reklama

– Nie sposób obronić twierdzenia, że gmina nie wiedziała o zaangażowaniu podwykonawcy, skoro wicewójt wizytował plac budowy, na którym pracowało kilkudziesięciu jego pracowników, i rozmawiał z ich szefami – mówił przed SN mec. Szymon Topa, pełnomocnik spółki. – A obie firmy budowlane korespondowały z gminą, by zgodziła się na cesję prawa do wynagrodzenia z wykonawcy na podwykonawcę.

Sąd Najwyższy przychylił się do tej argumentacji i zwrócił sprawę do I instancji.

– Wyrażenie zgody na zaangażowanie podwykonawcy może nastąpić także w trakcie prac, a nawet po ich zakończeniu – wskazała w uzasadnieniu sędzia SN Anna Owczarek. – I nie jest tak, że inwestor musi się zapoznać z pełnym dokumentem umowy. Wystarczy, jeśli zna zakres robót i osobę podwykonawcy. Zatem werdykt, że gmina nie była legitymowana jako pozwana, był bezzasadny.

sygnatura akt: II CSK 483/14